Na targowaniu Axel znał się jak kura na pieprzu, dlatego też pozostawiał te sprawy w rękach tych, co potrafili zbić cenę z niebotycznie wysokiej na znośną, jako że do tego nie zawsze wystarczała niezadowolona mina i stwierdzenie 'za dużo kosztuje...'
Oczywiście rozumiał, że sprzedającemu zależy na jak najwyższym zysku, ale z drugiej strony on sam nie spał na stosie złota. Co prawda sakiewka była przyjemnie ciężka, ale to nie znaczyło, że miałby przepłacać i z własnej kieszeni opłacać komuś utrzymanie kamienicy w mieście.
Księgi zostały sprzedane za taką sumę, że Axelowi nie chciało się wierzyć w to, co usłyszał. Przekonał go dopiero widok kilkunastu stosików złotych monet, które kupiec wyłożył na blat stołu, a które po chwili trafiły do sakiewki Axela.
Nadmiar dobrobytu...
Po raz kolejny Axel zaczął się zastanawiać, co zrobić z tak niespodziewanie zdobytym majątkiem. Nosić przy sobie? Zainwestować? Może i był to dobry pomysł, bo noszenie przy sobie takiej ilości złota było proszeniem się o kłopoty, a oddanie do banku i wzięcie weksla wiązało się z oddaniem jednej korony z każdych dziesięciu. Prawdziwe złodziejstwo. Lepiej było wydać na coś pożytecznego, lub choćby przepuścić na ładne acz drogie panienki.
Pożyteczną rzeczą zdało się Axelowi uzupełnienie zapasów amunicji. No i okazało się, że co prawda w Kemperbadzie można było kupić wszystko, ale nie zawsze w dostatecznej ilości.
Podczas gdy Axel sprawdzał jakość prochu, krasnoludzki sprzedawca zapewniał, że za dzień, dwa mógłby sprowadzić więcej, ale... Axel stwierdził (w duchu), że nie zamierza prowadzić wojny, a to, co ma, starczy mu przynajmniej do Nuln. Tam z pewnością dostanie proch, na dodatek po niższej niż tu cenie.
- To jeszcze tuzin bełtów - poprosił.
Propozycja przedstawiona przez krasnoluda brzmiała dość ciekawie. A raczej brzmiałaby, gdyby nie to, że mieli kieszenie wypchane złotem.
- Każdą propozycję - powiedział, gdy wyszli na zlaną deszczem ulicę i znaleźli się daleko od uszu krasnoluda - musimy obejrzeć ze wszystkich stron. To nie tak, że zależy nam na każdym miedziaku.