Konto usunięte | Twierdza Hutaatep, Wschodnie rubieża Nithii Południe, Klimat Pustynny Wiele dni upłynęło od pamiętnego spotkania z Malthaelem; upadłym archaniołem, będącym aspektem śmierci, który wykradł cenny Kamień Snów sprzed nosa bohaterów. Od tamtego czasu awanturnicy nie próżnowali i razem z doradcą Oteshem zajmowali się przywracaniem Hutaatep do jego dawnej chwały. Swoje panowanie na nowych ziemiach rozpoczęli od kontaktów z tubylcami, którzy opowiedzieli im o lokalnych problemach i innych pilnych sprawach, które wymagały uwagi zaangażowanego władcy. Największą barierą w prowincji, która powstrzymywała rozwój cywilizacji, był ustawiczny brak wody, co też rzucało się w oczy od pierwszych chwil spędzonych poza murami twierdzy. Nieliczne osady powstały wokół oaz czy innych źródeł, lecz te były znacznie oddalone od siebie i często padały łupem dzikich humanoidów, dla których woda była znacznie cenniejsza od złota. Na całym kontrolowanym przez awanturników obszarze, tylko dwie oazy pozostawały w rękach pospólstwa, a nithijskich wiosek było co najmniej kilkanaście. Za taki stan rzeczy odpowiadały koczownicze plemiona Tanagoro, których czarnoskóry lud wiele wycierpiał z rąk Nithijczyków, w tym szczególnie za życie Ramosa IV, dlatego nie oszczędzali oni lokalnych niedobitków i często posuwali się do zuchwałych ataków na spokojne, dotąd nikomu nieprzeszkadzające osady. Poza plemiennymi wojownikami byli też goblinoidzi, czyli wszelkiej maści dzikie humanoidy o zgniłozielonej lub pokrytej gęstym futrem skórze i niecywilizowanym usposobieniu. Zamieszkiwali oni tereny górzyste, a w szczególności upodobali sobie zatęchłe pieczary oraz inne ukryte przed światłem słonecznym miejsca, skąd mogli atakować znienacka niespodziewających się zagrożenia podróżnych. Od czasów upadku Hutaatep, większość cywilizowanych obywateli Nithii opuściła pogranicze, a nieliczni którzy zostali i przetrwali, zmuszeni byli zamieszkiwać mniej urodzajne gleby i każdego dnia walczyć o pożywienie oraz wodę z lepiej przystosowanymi od nich społecznościami. To właśnie dlatego powrót władców do Hutaatep był tak z dawna wyczekiwany i pomimo wielu pretensji pod adresem faraona (lud ten czuł się przez niego porzucony), wszyscy byli wdzięczni mu, że przysłał w te miejsce ludzi na tyle zdeterminowanych, aby ujarzmić dzikie pogranicze i wprowadzić do niego odrobinę postępowej cywilizacji, a wraz z nią bezpieczeństwo oraz handel.
Pierwszy miesiąc upłynął dość leniwie i głównie na zbieraniu informacji o okolicy. Awanturnicy umilali sobie ten czas szkoląc się we własnym zakresie, czytając zgromadzone w bibliotece zbiory oraz ucząc się oficjalnego języka królestwa, którego byli teraz dumnymi reprezentantami. Twierdzę Hutaatep dokładnie wysprzątano od wewnątrz, odkrywając przypadkiem kilka ukrytych przejść i pomieszczeń, a w tym pracownię alchemiczną, na widok której szczególnie ucieszył się Rudi, albowiem były tam zgromadzone wszystkie narzędzia, składniki oraz przedmioty niezbędne w pracy alchemika. Kilka dni później po tym odkryciu nastąpiło pierwsze istotne wydarzenie w nowo tworzonej historii Hutaatep, które na zawsze miało zmienić jego oblicze.
Pewnego słonecznego i bezwietrznego poranka, awanturników zbudził donośny odgłos trąb, które zagrzmiały gdzieś w oddali. Wyglądając przez wąskie okna twierdzy ujrzeli przed sobą istny sznur ludzi, przeciskających się przez piaszczyste wydmy w stronę Hutaatep. Byli to obiecani przez faraona Ramosa IV niewolnicy oraz rzemieślnicy, których zadaniem była odbudowa ongiś powstałych podczas oblężenia zniszczeń. W wyprawie przez pustynię towarzyszyła im zbrojna eskorta, której przewodziła niewątpliwie atrakcyjna, choć skrywająca swe piękno pod długimi szatami i pancerzem kobieta. Poruszała się ona z gracją wysoko urodzonej osoby, choć jej wojskowy stopień na to nie wskazywał. Kapitan po dotarciu na miejsce pokłoniła się przed awanturnikami, przekazując pozdrowienia oraz list od faraona. W swoim oficjalnym rozporządzeniu, wyjaśniał on, że stojąca przed nimi Aisza oraz jej oddział złożony z czterdziestu ludzi zostaje przydzielony do dyspozycji władców Hutaatep, zaś ich żołd za pierwszy rok zostanie wypłacony z królewskiego skarbca. W liście było też wspomniane, że w najbliższym czasie przybędzie do Hutaatep poselstwo, którego awanturnicy powinni od teraz wyczekiwać i kiedy nadejdzie właściwa pora; przyjąć z najwyższymi honorami. Powód ich przybycia nie był przedstawiony, a zapytana o to samo Aisza mogła jedynie wzruszyć ramionami, tłumacząc, że rozkaz wręczenia listu padł z góry, bez słów wyjaśnienia i nie pozostało jej nic innego jak go wykonać…
__________________ [URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019 |