- Nie! Niallana! - Asgardka dobiegła do ranionego zwierzęcia. Jej głowa pracowała na podwyższonych obrotach. Powinna odesłać lochę jak najszybciej do Walhalli, ale reszta potrzebowała pomocy. Nie do końca wiedząc co ma robić, obejrzała się na wspinającego się misia. Ciekawe czy przeżyje jak zleci z tej wysokości.... Powróciła spojrzeniem do Niallany by zobaczyć klęcząca przy niej Margaret.
- Dziękuję. - Uśmiechnęła się do drobnej dziewczyny, gładząc jednocześnie dzika w uspokajający sposób. Trzeba było się dowiedzieć jak sytuacja. - David, co się u ciebie dzieje, żołnierzyku?