Byli prawie ugotowani, przewaga wroga zdawała się miażdżąca, a ich zgranie się ze sobą, jak zwykle pozostawiało wiele do życzenia. Zwłaszcza, że byli przyparci niemalże do muru obecnie. Skoro jego pomysł z fortelem nie wypalił, miał w zanadrzu jeszcze jedną możliwość.
Sięgnął do plecaka, po dymną pałeczkę, by ją odpalić i rzucić prosto w ciżbę przeciwników. Miał nadzieję że ograniczy im to widoczność, nie mówiąc już o duszeniu się od dymu w ciasnym korytarzu lochów. Za to oni mieliby większe szanse na trafienie, nawet strzelając w dym. Orków było więcej.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |