Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2018, 13:25   #433
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Poranek przed wyruszeniem na misję

Chociaż godzina była wczesna, a słońce zaczęło już wspinać się po nieboskłonie, żaden jego promyk nie wpadł przez wąskie okno pokoju gościnnego. Dzień czy noc, życie pod ziemią nie zwracało uwagi na takie szczegóły. I tylko zegary oznajmiały mieszkańcom, kiedy powinni się kłaść do łóżek, a kiedy wstawać do pracy. To jest, o ile chcieli imitować życie toczące na powierzchni.

Axim Jarnar poruszył powieką. Spał nagi pod wełnianym kocem. Obejmował ramieniem Walkirię Wszechstwórcy, której głowa spoczywała na piersi mężczyzny. Jego krępa sylwetka zapewniała partnerce najemnika dużo emitowanego ciepła, którym się dzielił.
Na krześle obok łóżka oraz na podłodze znajdowały się porozrzucane ubrania kochanków, zdjęte w pośpiechu zeszłego wieczora. Nieopodal spoczywała przewrócona butelka, kiedyś wypełniona winem, teraz wysuszona do cna.
Wolnymi krokami zbliżał się czas, kiedy mieli wstać z posłania i przygotować się do wyruszenia na kolejną misję. I chociaż Axim jako ex wojskowy był przyzwyczajony do wczesnych pobudek, nagromadzone wysiłki minionych dni oraz odprężenie jakiego doznawał w towarzystwie Sybill, wpędziły go w głęboki, regenerujący sen.

W pewnej chwili Walkiria, zupełnie naga pod kocem, taka jaką ją stworzył Wszechstwórca, przeciągnęła się w łóżku i na swoim kochanku. Po chwili otworzyła oczy w cienkie szparki i ziewnęła bezgłośnie. Jej spojrzenie wodziło po izbie, w czasie kiedy świadomość dopiero zaczynała się budzić.
- Mogłabym tak zostać na wieczność... - mruknęła i przytuliła się bardziej do mężczyzny. - Nie mam ochoty opuszczać tego pokoju...
Axim zacisnął mocniej powieki, po czym rozwarł je i spojrzał sennie w bok. Widząc tam Sybill, uśmiechnął się ciepło i wplótł palce w jej włosy, drugą ręką sięgając jej ramienia.
- Mmm… dzień dobry, najdroższa - wymruczał, zaspany. - Którą… którą mamy godzinę? - zapytał, chłonąc jej poranny widok z autentyczną przyjemnością.
- Hymm... - Sybill uniosła się nieco na rękach, wbijając przy tym lekko łokcie w pierś Axima, ale szybko na powrót opadła na niego. - Nikt nie dobija się do drzwi... Więc jest jeszcze wcześnie - stwierdziła i ponownie wtuliła w mężczyznę. Przymknęła oczy z nadzieją, że ponownie zaśnie, lecz sen zdążył jej umknąć i tylko westchnęła. - Co ty na to, że będziemy udawać, że nas tu nie ma, gdy przyjdą nas budzić? - zaproponowała z nadzieją w głosie, że poprze jej pomysł.
Najemnik zaśmiał się szczerze i objął ją za plecami, przytulając do siebie.
- Pomysł podoba mi się jak najbardziej, ale co wtedy zrobi ten ważniak, któremu obiecaliśmy pomóc? - odparł z namysłem, po czym przytknął usta do czubka głowy Walkirii, całując delikatnie, a jednocześnie zaciągając się zapachem jej włosów.
- Taki los najemnika, kochanie. Zawsze gdzieś nas rzuca.
Sybill naburmuszyła się. Już chciała odpowiedzieć, że to nie jest wystarczający powód by wyciągnąć ją z łóżka, ale przypomniało jej się, czego oczekiwał od nich ów zleceniodawca. Ale pocałunek sprawił, że w mig rozpogodziła się. Spojrzała Aximowi w oczy i posłała mu uśmiech.
- A jak szybko się z tym uporamy, to będziemy mogli tu wrócić - stwierdziła i podniosła się nieco na rękach, po czym podsunęła wyżej i pocałowała go czule w usta. - I tym razem będziemy się tylko obijać. Żadnych zakupów, żadnych wyjść do świątyni i przede wszystkim żadnych treningów - dodała, gdy patrzyła na niego z góry. - Uh, czuję, że bolą mnie mięśnie o których istnieniu nie miałam pojęcia - zaśmiała się lekko.

- Zgoda. Myślę, że zasłużyliśmy na mały urlop. Nawet w czasie wojny - mruknął, rozbawiony i objął jej kark, by podsunąć usta bliżej siebie, które ponownie złączył w pocałunku.
- Mnie bardziej niż trening na ringu wymęczył trening ten tutaj - zagaił z szerokim uśmiechem, wodząc dłonią po jej odkrytych plecach. - Ale w żadnym wypadku bym go nie odkładał - dodał z mrugnięciem.
Walkiria usiadła na nim okrakiem i przeczesała włosy palcami.
- Dlatego musimy zrezygnować z tego co wymieniłam. Będzie jeszcze więcej sił na same przyjemności - odparła z rozbawieniem Sybill i objęła Janrara za szyję. - Obiecaj mi, że będziesz dziś ostrożny, dobrze? - spoważniała i puściła go, gładząc go delikatnie dłonią po policzku. - Chce się móc tobą cieszyć długimi latami - dodała uśmiechając się promiennie.
Axim popieścił dłońmi jej boki oraz uda, ciesząc się gładkością jej skóry. Wpatrywał się w płomieniste oczy Walkirii z pełnym oddaniem oraz miłością.
- Jesteśmy parą, płomyczku. Ja wspieram ciebie, ty mnie. Razem jesteśmy silniejsi, bezpieczniejsi. Nie opuszczę cię, dopóki tchu starczy mi w piersi - odpowiedział spokojnie, po czym wsparł się na łokciu i przymykając oczy, raz jeszcze przylgnął do jej ust, namiętnie całując. Arunsun objęła go mocno ramionami i długą chwilę tak tkwili, przytuleni do siebie, całując się namiętnie. Oboje najchętniej tak by spędzili resztę swojego życia, ale niestety nie opuszczała ich nawet teraz świadomość zagrożenia jakie na wszystkich czyhało, ani nie byli w stanie zapomnieć, że ich obowiązkiem było doprowadzić do zwycięstwa lub zginąć, podczas starań by tego dokonać. Sybill jeszcze ostatnie minuty tego spokoju chciała przeznaczyć na krótką powtórkę z nocy, lecz gdy zaczęła powoli przesuwać dłoń w dół po brzuchu Axima, kochanków dobiegł odgłos pukania do drzwi ich sypialni.

Sybill westchnęła i spojrzała w tamtym kierunku.
- Zaraz będziemy gotowi - powiedziała na tyle głośno by osoba za drzwiami dobrze ją usłyszała. Z niezadowoloną miną Walkiria wróciła wzrokiem na mężczyznę. - Obowiązki wzywają, ukochany - skomentowała i pocałowała go jeszcze raz, choć tylko przelotnie. Wstała rozkrywając swoje smukłe i całkiem nagie ciało, by zaraz zacząć zbierać z podłogi elementy swojego odzienia.
Axim mruknął coś niezadowolony i również wygrzebał się spod pierzyn. Przeciągnął się, potężnie ziewając i obserwując z pożądaniem intymne miejsca Walkirii, także zaczął naciągać na siebie ubrania.

Kiedy oboje skończyli nakładać warstwę odzienia noszoną pod pancerzem, najemnik stanął za plecami Sybill, kładąc dłonie na jej biodrach i nachylił się, sięgając szyi delikatnym muśnięciem ust.
- Myślisz, że Olaf, Esmond i harpia sobie poradzą bez nas? - zagaił, dociskając lekko pośladki kobiety do swoich lędźwi.
- Obecność kapłana w drużynie znacznie podnosi ich szanse przetrwania - stwierdziła Sybill i cicho mruknęła gdy Janrar położył na niej swoje dłonie. Wyprostowała się i oparła plecami na jego piersi. Położyła głowę na jego ramieniu i wygięła się by pocałować go w policzek.

- Kusisz... Ale wiesz, że gdy wrócimy do łóżka to będziemy ledwie żywi... I nici będą z wyprawy dzisiaj - mrugnęła do niego. Przytuliła swój miękki policzek do jego, szorstkiego od niegolonego zarostu. Odeszła od niego i zaczęła nakładać na siebie zbroję. - Im szybciej się uporamy, tym prędzej tu wrócimy - uśmiechnęła się. - I tym razem skorzystamy wspólnie z łaźni.
Najemnik uśmiechnął się krzywo i kiwnął głową. Sam jednak podszedł do własnego pancerza, wypolerowanego i gotowego do założenia.
- Tymczasem będziemy się kąpać w krwi orków - mruknął rozbawiony.


Już niedługo Walkiria Wszechstwórcy oraz Axim Jarnar opuścili swoją komnatę. Opancerzeni i pod bronią. Zbrojne ramię i wierni podwładni króla Jerzego. I chociaż pierwsza walczyła głównie dla Wszechstwórcy a drugi już raz zdradził armię króla, byli nielicznymi, na których Jerzy III mógł polegać.

***

Teraźniejszość

Axim przesunął czujnym wzrokiem po budowli. Fabryka szkła była potężna i robiła takie wrażenie. Gdyby dobrze ją obstawić, można było ją przekształcić w twierdzę.
Najemnik oparł dłoń na rękojeści Wyzwoliciela i kiwnął głową.
- Na północnym wschodzie mamy dwa wejścia. Myślę, że powinniśmy je użyć - odezwał się, spoglądając na swoich towarzyszy.
- Możemy się tam rozdzielić. Ja z Sybill weźmiemy te bliższe. Rag i Balkazar, sprawdzicie to dalej na północy? Starajmy się na początku nie zwracać na siebie uwagi. Jeśli przeciwnik przetrzymuje rodzinę lorda, nasze pojawienie się może ściągnąć na nich śmierć - dodał, lekko zmartwiony. Nie darzył sympatią szlachty, ale na rodzinę Windsorrow dostał zlecenie. Ich ocalenie było sprawą honoru.

- Jakieś obiekcje? - zapytał, po czym ruszył na ustaloną pozycję. - Jeśli będzie ciemno, użyjcie pochodni.

Ruch: Sprawdzenie drzwi najbardziej na prawo. Jeśli będą zamknięte, polecenie Draugowi, by użył wytrychów.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline