Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-01-2018, 21:53   #431
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
- Ano nie ma - Odparła Harpia Esmondowi, po czym chwyciła w dłonie nowy łuk. Nałożyła na cięciwę strzałę, po czym ruszyła jako pierwsza do wnętrza więzienia, a poruszała się jakoś tak... szybszym krokiem niż wcześniej, czyżby magiczne wspomaganie?

- Potrzebujecie pochodni? - Zagadnęła towarzystwo, szczerząc na chwilkę małe kiełki, po czym już skupiła się na wykonywaniu swojej roli, którą tym razem był zwiad...

Była zaciekawiona sytuacją w więzieniu, stąd jej udział w tej misji. Ponoć działy się tam jakieś rzeczy, dotyczące duchów, zjaw, a może i upiorów czy tam i demonów. A jeśli ze wszystkim wiązały się jakieś aspekty Lamashtu, tym bardziej ciągnęło ją w te miejsce.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline  
Stary 02-01-2018, 22:57   #432
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
- Chyba faktycznie - dodał Olaf tuż po Ryfui żartobliwym tonem, po czym roześmiał się cicho. Bawił go na równi zabawny dialog oraz fakt, że zupełnie zapomniał o dodatkowym źródle światła.
- Ja mam - powiedział krasnolud Kargul odczytując myśl pobratymca i odpalając olejową latarnię.

Za odchodzącą harpią kapłan rzucił z nadzieją jedno zdanie, bo choć było kompletnie zbędne to jego wypowiedzenie podpowiadała mu kapłańska zapobiegliwość.
- Na pewno pamiętasz dać znać uniesioną pięścią, gdyby trzeba było zachować absolutną ciszę, prawda?

Olaf niepewnie stawiał pierwsze kroki w wąskim korytarzu. Czuł się obserwowany. Po prawdzie, to był. Siedzący w jego głowie chochlik w końcu wziął się na sposób - miast kruszyć skałę, którą od niemal siedemdziesięciu lat próbował sforsować siłą, tym razem użył zimnej konsekwencji. Nabytą w sklepie dla demonów szmatką i pasta polerską (wydał na nie ostatnią cząstkę duszy, jaka mu została po poprzednim opętanym) szorował skałę tak długo, aż można było się w niej przejrzeć. Ku swemu zachwytowi osiągnął sukces - stworzył lustro, w którym obserwował Olafa, jego najbliższe otoczenie a także bieżące poczynania. Nie był jednak świadomy tego, że krasnolud również zdał sobie sprawę z obecności kogoś obcego.

Kapłan zatrzymał się. Później mogło być za późno. Zrobił dokładnie tak, jak radzili mu wyżsi ranga kapłani.
- Wyliź z piekła, kurwo wściekła - powiedział mocno nie wiadomo do kogo.

Kamienne lustro zaczęło wirować. Wir wciągać chochlika. Chochlik zapierał się szponami o wszelką podręczną materię, lecz na niewiele się to zdało. Został wciągnięty przemocą do świata Olafa.

- Aleś ty brzydki - rzucił Olaf na powitanie.
- Masz szczęście, ze mówię w twoim parszywym języku - odparował chochlik. - Co to za zgliszcza jakieś? Spierdalam stąd...
- Hola! Nigdzie nie pójdziesz. Nie wypuszczę cię. Zawrzesz ze mną pakt.
- O-ho. Pędzę.
- Pyskaty jak harpia.
- Gbur jak chuj.
- Miło mi, Olaf.
- Kurwa...


Chochlik próbował się wyrwać z powrotem do własnej sfery, miał jednak pewien problem. Typując nie trafił w słowo-klucz, którego Olaf użył przy przyzwaniu i tym samym został skutecznie unieruchomiony w tym nie najlepszym ze światów.

- Będziesz przybywał na wezwanie i wykonywał moje polecenia.
- Oszalałeś? Co inne demony powiedzą, jak to zobaczą? Nigdy. Weź się idź z ojcem w wannie wykąp.
- Słuchaj. To jedyne co ci teraz zostało. Rozsądnie radzę. Przystań na warunki.
- To nawet nie o to chodzi, że nie chcę -
chochlik wyraźnie spuścił z tonu, jakby osiągnął jakiś ukryty cel. - Nie mogę tak po prostu... To wbrew regułom.
- Więc czego chcesz? Jak zadośćuczynić tym regułom?
- Obdarzę cię czymś zgoła niegroźnym, ale dla Demonicznego Urzędu Dozoru Paktów wystarczającym, by nie wszczynać przeciw mnie postępowania dyscyplinarnego -
zaczął wyjaśniać chochlik. - Alergia na trawę, na ten przykład? No i dodamy klauzulę, że mogę być wezwany raz w ciągu jednej doby, pozostając tak długo, jak będzie potrzeba.

Targi nie były długie i ostatecznie Olaf przystał na propozycję chochlika o - jak się okazało przy podpisywaniu paktu - imieniu Nyl.
- No i dobra to ja znikam pa!
- Czekaj -
zatrzymał Nyla Olaf ruchem ręki. - Najpierw zwierz mi się co wiesz o aktualnych mieszkańcach tego budynku?
 
Avitto jest offline  
Stary 07-01-2018, 13:25   #433
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Poranek przed wyruszeniem na misję

Chociaż godzina była wczesna, a słońce zaczęło już wspinać się po nieboskłonie, żaden jego promyk nie wpadł przez wąskie okno pokoju gościnnego. Dzień czy noc, życie pod ziemią nie zwracało uwagi na takie szczegóły. I tylko zegary oznajmiały mieszkańcom, kiedy powinni się kłaść do łóżek, a kiedy wstawać do pracy. To jest, o ile chcieli imitować życie toczące na powierzchni.

Axim Jarnar poruszył powieką. Spał nagi pod wełnianym kocem. Obejmował ramieniem Walkirię Wszechstwórcy, której głowa spoczywała na piersi mężczyzny. Jego krępa sylwetka zapewniała partnerce najemnika dużo emitowanego ciepła, którym się dzielił.
Na krześle obok łóżka oraz na podłodze znajdowały się porozrzucane ubrania kochanków, zdjęte w pośpiechu zeszłego wieczora. Nieopodal spoczywała przewrócona butelka, kiedyś wypełniona winem, teraz wysuszona do cna.
Wolnymi krokami zbliżał się czas, kiedy mieli wstać z posłania i przygotować się do wyruszenia na kolejną misję. I chociaż Axim jako ex wojskowy był przyzwyczajony do wczesnych pobudek, nagromadzone wysiłki minionych dni oraz odprężenie jakiego doznawał w towarzystwie Sybill, wpędziły go w głęboki, regenerujący sen.

W pewnej chwili Walkiria, zupełnie naga pod kocem, taka jaką ją stworzył Wszechstwórca, przeciągnęła się w łóżku i na swoim kochanku. Po chwili otworzyła oczy w cienkie szparki i ziewnęła bezgłośnie. Jej spojrzenie wodziło po izbie, w czasie kiedy świadomość dopiero zaczynała się budzić.
- Mogłabym tak zostać na wieczność... - mruknęła i przytuliła się bardziej do mężczyzny. - Nie mam ochoty opuszczać tego pokoju...
Axim zacisnął mocniej powieki, po czym rozwarł je i spojrzał sennie w bok. Widząc tam Sybill, uśmiechnął się ciepło i wplótł palce w jej włosy, drugą ręką sięgając jej ramienia.
- Mmm… dzień dobry, najdroższa - wymruczał, zaspany. - Którą… którą mamy godzinę? - zapytał, chłonąc jej poranny widok z autentyczną przyjemnością.
- Hymm... - Sybill uniosła się nieco na rękach, wbijając przy tym lekko łokcie w pierś Axima, ale szybko na powrót opadła na niego. - Nikt nie dobija się do drzwi... Więc jest jeszcze wcześnie - stwierdziła i ponownie wtuliła w mężczyznę. Przymknęła oczy z nadzieją, że ponownie zaśnie, lecz sen zdążył jej umknąć i tylko westchnęła. - Co ty na to, że będziemy udawać, że nas tu nie ma, gdy przyjdą nas budzić? - zaproponowała z nadzieją w głosie, że poprze jej pomysł.
Najemnik zaśmiał się szczerze i objął ją za plecami, przytulając do siebie.
- Pomysł podoba mi się jak najbardziej, ale co wtedy zrobi ten ważniak, któremu obiecaliśmy pomóc? - odparł z namysłem, po czym przytknął usta do czubka głowy Walkirii, całując delikatnie, a jednocześnie zaciągając się zapachem jej włosów.
- Taki los najemnika, kochanie. Zawsze gdzieś nas rzuca.
Sybill naburmuszyła się. Już chciała odpowiedzieć, że to nie jest wystarczający powód by wyciągnąć ją z łóżka, ale przypomniało jej się, czego oczekiwał od nich ów zleceniodawca. Ale pocałunek sprawił, że w mig rozpogodziła się. Spojrzała Aximowi w oczy i posłała mu uśmiech.
- A jak szybko się z tym uporamy, to będziemy mogli tu wrócić - stwierdziła i podniosła się nieco na rękach, po czym podsunęła wyżej i pocałowała go czule w usta. - I tym razem będziemy się tylko obijać. Żadnych zakupów, żadnych wyjść do świątyni i przede wszystkim żadnych treningów - dodała, gdy patrzyła na niego z góry. - Uh, czuję, że bolą mnie mięśnie o których istnieniu nie miałam pojęcia - zaśmiała się lekko.

- Zgoda. Myślę, że zasłużyliśmy na mały urlop. Nawet w czasie wojny - mruknął, rozbawiony i objął jej kark, by podsunąć usta bliżej siebie, które ponownie złączył w pocałunku.
- Mnie bardziej niż trening na ringu wymęczył trening ten tutaj - zagaił z szerokim uśmiechem, wodząc dłonią po jej odkrytych plecach. - Ale w żadnym wypadku bym go nie odkładał - dodał z mrugnięciem.
Walkiria usiadła na nim okrakiem i przeczesała włosy palcami.
- Dlatego musimy zrezygnować z tego co wymieniłam. Będzie jeszcze więcej sił na same przyjemności - odparła z rozbawieniem Sybill i objęła Janrara za szyję. - Obiecaj mi, że będziesz dziś ostrożny, dobrze? - spoważniała i puściła go, gładząc go delikatnie dłonią po policzku. - Chce się móc tobą cieszyć długimi latami - dodała uśmiechając się promiennie.
Axim popieścił dłońmi jej boki oraz uda, ciesząc się gładkością jej skóry. Wpatrywał się w płomieniste oczy Walkirii z pełnym oddaniem oraz miłością.
- Jesteśmy parą, płomyczku. Ja wspieram ciebie, ty mnie. Razem jesteśmy silniejsi, bezpieczniejsi. Nie opuszczę cię, dopóki tchu starczy mi w piersi - odpowiedział spokojnie, po czym wsparł się na łokciu i przymykając oczy, raz jeszcze przylgnął do jej ust, namiętnie całując. Arunsun objęła go mocno ramionami i długą chwilę tak tkwili, przytuleni do siebie, całując się namiętnie. Oboje najchętniej tak by spędzili resztę swojego życia, ale niestety nie opuszczała ich nawet teraz świadomość zagrożenia jakie na wszystkich czyhało, ani nie byli w stanie zapomnieć, że ich obowiązkiem było doprowadzić do zwycięstwa lub zginąć, podczas starań by tego dokonać. Sybill jeszcze ostatnie minuty tego spokoju chciała przeznaczyć na krótką powtórkę z nocy, lecz gdy zaczęła powoli przesuwać dłoń w dół po brzuchu Axima, kochanków dobiegł odgłos pukania do drzwi ich sypialni.

Sybill westchnęła i spojrzała w tamtym kierunku.
- Zaraz będziemy gotowi - powiedziała na tyle głośno by osoba za drzwiami dobrze ją usłyszała. Z niezadowoloną miną Walkiria wróciła wzrokiem na mężczyznę. - Obowiązki wzywają, ukochany - skomentowała i pocałowała go jeszcze raz, choć tylko przelotnie. Wstała rozkrywając swoje smukłe i całkiem nagie ciało, by zaraz zacząć zbierać z podłogi elementy swojego odzienia.
Axim mruknął coś niezadowolony i również wygrzebał się spod pierzyn. Przeciągnął się, potężnie ziewając i obserwując z pożądaniem intymne miejsca Walkirii, także zaczął naciągać na siebie ubrania.

Kiedy oboje skończyli nakładać warstwę odzienia noszoną pod pancerzem, najemnik stanął za plecami Sybill, kładąc dłonie na jej biodrach i nachylił się, sięgając szyi delikatnym muśnięciem ust.
- Myślisz, że Olaf, Esmond i harpia sobie poradzą bez nas? - zagaił, dociskając lekko pośladki kobiety do swoich lędźwi.
- Obecność kapłana w drużynie znacznie podnosi ich szanse przetrwania - stwierdziła Sybill i cicho mruknęła gdy Janrar położył na niej swoje dłonie. Wyprostowała się i oparła plecami na jego piersi. Położyła głowę na jego ramieniu i wygięła się by pocałować go w policzek.

- Kusisz... Ale wiesz, że gdy wrócimy do łóżka to będziemy ledwie żywi... I nici będą z wyprawy dzisiaj - mrugnęła do niego. Przytuliła swój miękki policzek do jego, szorstkiego od niegolonego zarostu. Odeszła od niego i zaczęła nakładać na siebie zbroję. - Im szybciej się uporamy, tym prędzej tu wrócimy - uśmiechnęła się. - I tym razem skorzystamy wspólnie z łaźni.
Najemnik uśmiechnął się krzywo i kiwnął głową. Sam jednak podszedł do własnego pancerza, wypolerowanego i gotowego do założenia.
- Tymczasem będziemy się kąpać w krwi orków - mruknął rozbawiony.


Już niedługo Walkiria Wszechstwórcy oraz Axim Jarnar opuścili swoją komnatę. Opancerzeni i pod bronią. Zbrojne ramię i wierni podwładni króla Jerzego. I chociaż pierwsza walczyła głównie dla Wszechstwórcy a drugi już raz zdradził armię króla, byli nielicznymi, na których Jerzy III mógł polegać.

***

Teraźniejszość

Axim przesunął czujnym wzrokiem po budowli. Fabryka szkła była potężna i robiła takie wrażenie. Gdyby dobrze ją obstawić, można było ją przekształcić w twierdzę.
Najemnik oparł dłoń na rękojeści Wyzwoliciela i kiwnął głową.
- Na północnym wschodzie mamy dwa wejścia. Myślę, że powinniśmy je użyć - odezwał się, spoglądając na swoich towarzyszy.
- Możemy się tam rozdzielić. Ja z Sybill weźmiemy te bliższe. Rag i Balkazar, sprawdzicie to dalej na północy? Starajmy się na początku nie zwracać na siebie uwagi. Jeśli przeciwnik przetrzymuje rodzinę lorda, nasze pojawienie się może ściągnąć na nich śmierć - dodał, lekko zmartwiony. Nie darzył sympatią szlachty, ale na rodzinę Windsorrow dostał zlecenie. Ich ocalenie było sprawą honoru.

- Jakieś obiekcje? - zapytał, po czym ruszył na ustaloną pozycję. - Jeśli będzie ciemno, użyjcie pochodni.

Ruch: Sprawdzenie drzwi najbardziej na prawo. Jeśli będą zamknięte, polecenie Draugowi, by użył wytrychów.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 07-01-2018, 19:44   #434
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Walkiria rozglądała się w czasie kiedy Axim mówił swój plan działania. Budynek był olbrzymi i jej zdaniem loterią było to gdzie była przetrzymywana rodzina szlachcica... O ile jeszcze żyli.

- Krasnoludy i orkowie widzą w ciemności - zauważyła, mówiąc szeptem do Janrara. - Nie rozdzielajmy się. Ciężko będzie się później znaleźć. Wszyscy ruszymy tym wejściem na prawo - wskazała drzwi, którymi Axim chciał wejść z nią. - z tym, że widzący w ciemności ruszą przodem, będą nas ostrzegać jeśli coś w mroku będzie się czaiło
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 08-01-2018, 02:32   #435
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Powrót do Wodnego Kryształu może i nie nastąpił w pełni chwały. Pomimo wypełnienia misji pozostawał w nich niesmak. U Grzmota było to wyraźnie widać bo wyżywał się na każdym mijanym trupie, jakby przez ostrza chciał wylać z siebie frustrację. Nie pomagało. Wściekłość której ukierunkowaniem był Rozpruwacz tylko rosła. Odebraną nagrodę początkowo chciał przeznaczyć wyłącznie na najlepsze piwo, wódkę oraz kobiety. Po drodze przechodził jednak przez targ, gdzie odezwała się pragmatyczna część jego natury. Przeznaczył więc dostępne środki na dozbrojenie się. Resztę zostawił na używki. Starczyło aż nadto.

***

- Arrrgh!! - wrzasnął barbarzyńca gdy dłoń przeciwnika z hukiem wyrżnęła w stół. Stojący dookoła tłum wiwatował, ryczał i śmiał się. Nieliczni klepali na pocieszenie brodatego krasnoluda, który z zawiścią patrzył na prężącego muskuły człowieka. Grzmot nie pozwolił by urażona duma długo wadziła brodatemu.
- Na bogów, krasnoludzie masz parę w łapie! Jeszcze palców nie czuje - walnął go po ramieniu wręczając kufel przedniego ale. - Najmężniejszym jesteś ze wszystkich dzisiejszych przeciwników a i niewiele ci zabrakło. Cóż trafiłeś jednak na Grzmota, barbarzyńcę. Tymi oto łapami siłowałem się z z przedstawicielem tego krwiożerczego rodu
Ryknął ponownie na całą salę prezentując w całej okazałości swoje półnagie, wytatuowane i umięśnione ciało.
- Mały był przyznaje, ale widzieliście kiedyś olbrzyma? Temu to nawet bym frędzla nie objął nie mówiąc już o siłowaniu się. Kolejka na cześć pogromcy Olbrzymów.
Sala odpowiedziała chórem i udała się w stronę kontuaru. Krasnolud również, z wyraźnie poprawioną miną, zamawiał właśnie potrójną gorzałkę by zdusić wstyd przegranej w oparach alkoholu.
- Faktycznie walczył Pan z Olbrzymami?
Delikatny głos, niczym trącenie strunami lutni dobył się zza szerokich pleców mężczyzny. Jego właścicielem była młoda, niziutka kobieta o długich blond kłosach i oczach koloru nieboskłonu. Ubrana była skromnie ale nawet to nie ukrywało niezwykle powabnej figury.
- Wątpisz w moje słowa, panienko?
- Nie - zaprzeczyła momentalnie, miętoląc rąbek swojej koszuli. - Po prostu tatko opowiadał mi, że to niepokonane potwory piekące chleb na ludzkich kościach.
Grzmot roześmiał się głębokim basem.
- Twój ojciec widać wie co nieco. Opowiadał coś jeszcze? Pochodzicie z północy?
- Tak. Gdy byłam młodziutka przywędrowaliśmy tutaj całą rodziną w poszukiwaniu pieniądza. Tatko straszył mnie wtedy opowieściami gdy byłam niegrzeczna albo nie chciałam spać. Powiedzcie wojowniku, jacy oni są?
Jej oczy błyszczały z ekscytacji gdy uwiesiła się jego ramienia. Uśmiech wykwitł na ustach barbarzyńcy jak zawsze, gdy proszono go o wspominanie jego przeszłych przygód. Wypił całą kwartę piwa, a piana spływała mu po brodzie na tors.
- Skoroś taka ciekawa historii to posłuchaj o wyprawie mężnego Vermundra na wioskę Jotun, dom krwiożerczych Olbrzymów, gnębicieli północy. Po skarby i nieskończoną chwałę wyruszyliśmy w trzy drakkary , acz nieliczni potem mogli opowiadać o swoich wyczynach. Znacznie więcej trafiło pod skrzydła Ymira, zasilając jego armie niepokonanych wojowników. Olbrzymy to bowiem bezlitosne bestie, pozbawione rozumu, rozumiejące jedynie siłę i traktujące wszystko co się rusza jak bydło. Mierzą do 32 stóp samych mięśni. W dłoniach dzierżą pałki zrobione z oskubanych sosnowych pni. Ich ryk powoduje lawiny śnieżne, a samym oddechem są w stanie powalić dorosłego mężczyznę. Jednym ciosem są zaś w stanie połamać karki zwykłym wojownikom. Jark Vermundr nie zabrał jednak ze sobą pierwszych lepszych wojowników. Jedynie tych wojów, którzy dokonali w swoim życiu wielu szlachetnych czynów i udowodnili swoje męstwo oraz siłę. Oni to przeprowadzili rajd na wioskę tych potworów. I choć ledwo trzynastu z nich powróciło z ciałem Jarla na tarczy i niezliczonymi skarbami to nigdy więcej nie słyszano by olbrzymy zapuszczały się do krain ludzkich.
- Oh! - westchnęła dziewczyna podsuwając kolejny kufel z piwem odrobinę zachrypniętemu już -barbarzyńcy. - Co za cudowna opowieść! Od którego skalda ją usłyszałeś?
- Skalda? - zarechotał Grzmot gdy już osuszył podany napitek. - Żaden nie powrócił z tej wyprawy z suchymi portkami. Wiem o tym bo sam tam był, piwo i miód pił!
Dziewczyna otworzyła szerzej oczy, a po chwili przegryzła dolną wargę patrząc na napięte w dumie mięśnie ramion mężczyzny.
- Tymi oto dłońmi odparłem olbrzyma. Chociaż strzaskał moją tarczę jednym uderzeniem. Niezłomny na te niedogodności dobyłem moich toporów i odciąłem mu palce zaciśnięte na broni.
- I nie bałeś się!? Naprzeciw takiego stwora?
Podekscytowanie kobiety sięgało zenitu. Przysunęła się bliżej do mężczyzny, obejmując go za ramie i oczekując odpowiedzi. Zamiast tego otrzymała szeroki uśmiech. Dopiero potem zastąpiły go słowa.
- Są pewne rzeczy, o których skaldowie w swoich pieśniach nie opowiadają. Ale mam też wiele innych opowieści, jeżeli byłabyś zainteresowana.
Barbarzyńca wiedział już, że nie będzie to spokojna noc. Ani samotna.

***

Gdy pojawił się następnego ranka w Karczmie, zdawał się dużo bardziej wyluzowany. Jego grube okute buty przewiesił sobie przez ramię, a na drugim wisiał jego pas z bronią. Od progu nawoływał karczmarza do podania pożywnego śniadania. Po twarzy widać było, że nie spal wiele tej nocy. Planował nadrobić to za dnia, ale wcześniej usłyszał o misji krasnoluda. Wiedziony poczuciem obowiązku zgodził się towarzyszyć mu w tym wyzwaniu w zamian za zaciągnięty dług krwi. Walkiria zdawała się nie mieć nic przeciwko temu bo wybierała się na własną misję razem z Aximem i Balkazarem. To właśnie drugi z jej towarzyszy zmusił go do chwilowej zmiany założeń na ten dzień.

***

- Mogę zamykać pochód, tylko dajcie mi tę latarenkę żebym wiedział z kim przyjdzie mi walczyć - przemówił basowym, lekko jeszcze nieprzytomnym głosem olbrzym. Pewnie to był powód dla którego tak późno zareagował. Dziwiło go, że to harpia chce iść jako pierwsza bo w takim miejscu przyda się raczej miecz niż łuk ale nie oponował. Nie ważne jak, ważne żeby zadanie było wykonane!
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 08-01-2018, 08:17   #436
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Pomysł Jarnara jest lepszy - skwitował Balkazar wypowiedź najemnika i walkirii. - Budynek jest zbyt rozległy i jego wejścia są za bardzo oddalone od siebie. Gdy coś się nam nie uda ryzykujemy ewentualną ucieczkę przeciwnika, a co za tym idzie śmierć spowalniających ich zakładników. Proponował bym użyć obu wejść ale udawać szabrowników, którzy przyszli obrabować to miejsce. Jeśli zataimy nasze zainteresowanie zakładnikami to nie będą nam grozić ich życiem.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline  
Stary 08-01-2018, 16:05   #437
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Drużyna A

Axim i Balkazar kierowali się swoim doświadczeniem wojennym przy ustalaniu strategii. Towarzyszki po kilku chwilach przekonywania przystały na ich plan. Balkazar wraz z Rag odłączyli się od grupki, aby sprawdzić drugie wejście na wschodzie.

Tymczasem Axim i Draug przyjrzeli się już najbliższym drzwiom na wschodzie. Drzwi były wykonane z grubego drewna. Po naciśnięciu na klamkę drgnęły. Żołnierz dał znać dwóm pozostałym towarzyszką, Sybill i Nedi, aby były gotowe. Uchylone drzwi ukazały wnętrze małego pokoju skrytego w ciemnościach. Draug przez kilka chwil wstrzymał drużynę przeczesując pokój za przeciwnikiem i próg w poszukiwaniu pułapek. – Czysto, można wchodzić – odezwał się szeptem. Płonący wzrok Sybill lekko oświetlał jej głowę w ciemności. Pozwalał jej również widzieć pobliskie kształty w ciemnościach. Jarnar wysunął przed siebie dłoń – Światło – wyszeptał do ręki, która rozbłysła niczym pochodnia. Nowe źródło światła ukazało przy zachodniej ścianie długą kanapę, drzwi i drugie drzwi tuż obok. Na północy pojawiło się biurko i krzesło, a za nimi trzecie drzwi. Na wschodzie stało krzesło i fotel. Nedi podeszła do biurka i chwyciła za dziennik. – Pani, to wygląda na rejestr – zaczęła przerzucać kilka stron. – Musieli tu przyjmować bardziej egzotyczne zamówienia na przedmioty ze szkła – akolita odłożyła dziennik z naszkicowaną nagą kobietą i jej dużymi piersiami próbując ukryć rumieńce na twarzy. Wokół wszystkich drzwi recepcji panowała cisza.

Balkazar i Rag znaleźli duże, podwójne drzwi. Były wykonane z solidnego drewna okutego metalem. Były zamknięte na zamek. – Poczekaj chwilę, spróbuje je otworzyć – Rag wyjęła narzędzia owinięte w szmatki z przybocznej torby. Powoli włożyła dwa do zamka i zaczęła pracować nad otworzeniem go. Nie była to prosta sprawa, parę razy zmieniała narzędzia, aż w końcu zamek ustąpił. - Jeszcze trochę, aby się wyszczerbiły - sapnęła ze złością na samą siebie chowając narzędzia. Krasnoludka zatrzymała orka przed wejściem do środka i rozejrzała się za przeciwnikami i pułapkami. –Czysto, wchodzimy - rzuciła krasnoludka. Oboje weszli do środka i rozejrzeli się po pomieszczeniu bez zapalania światła. W pomieszczeniu znalazła się taczka, długi stół z różnymi składnikami i szafki przy ścianach. Rag obejrzała zawartość na stole i szafkach. - Mangan, cyna, kobalt i kilka innych rzeczy, których nie rozpoznaje. Barwią tym chyba szkło. Pierwsze co rzuciło się Balkazarowi w oczy to rozwalone drzwi na południu prowadzące do następnego pokoju. Zaraz obok nich znajdowały się drugie drzwi. Na zachodzie trzecie podwójne z metalu, a na północy czwarte drewniane. Zza metalowych drzwi dochodziły buchające odgłosy palącego się ognia.



Brąz - Balkazar
Fiolet - Sybill
Niebieski – Axim
Czerwony -Rag


Drużyna O

Ryfui pierwsza zanurkowała przez wrota do środka łypiąc ciekawsko ślepiami
Wraz z nią, równie szybcy udali się Grzmot z latarenką w dłoni i Esmond wraz z Erskinem.-Coś plugawego kryje się w murach tego więzienia, bądźmy ostrożni – ostrzegł widmowym głosem szkielet, sługa Esmonda.

Dwaj najwolniejsi w drużynie byli za ich plecami. Kargul zapalił pochodnie i z obrzydzeniem obserwował targi kapłana z demonem.- Skąd mam wiedzieć jak większość czasu spędzam w twoim zakutym łbie? Hę, hę, hę? Czekaj! Z barbarzyńcą na łeb się zamieniłeś? Chodzącego trupa nie czujesz? Gówno jesteś nie kapłan, bierz się za machanie miotłą. Ja spieprzam nim się głupotą zarażę. – Ciało chochlika wygięło się i zawirowało zapadając się w siebie, aż nic nie zostało.
- O żeż, matulu! Muszę odstawić poranne popijanie! – Kargul mrugał intensywnie oczami nie wierząc w to co widział przed chwilą. – Ty to też, eeeee widziałeś? – zapytał Olafa, gdy wchodzili do wnętrza w ślad za drużyną.

Rozświetlając ciemne korytarze drużyna znalazła na zachodzie drzwi prowadzące do wieżyczki strażniczej, która pomagała strażnikom obserwować tereny na zewnątrz. W korytarzu przed sobą znaleźli drzwi prowadzące do nieopisanego pokoju, z którego dobiegały metalowe dźwięki i przytłumione głosy. Korytarz przed nimi był skąpany w ciemności. Gdzieś z dalszej jego części niosły się hałasy tłuczonych przedmiotów z ceramiki i szkła. Na wschód zobaczyli korytarz z celami, które w większości wydawały się otwarte. W najbliższej widocznej celi leżał mężczyzna częściowo na pryczy, a częściowo na posadzce. Nie ruszał się. Gdzieś w oddali ciemnego korytarza szczękały co jakiś czas metalowe kraty.



Żółty - Olaf
Jasnozielony - Ryfui
Biały – Grzmot
Zielony -Esmond
 

Ostatnio edytowane przez Ranghar : 08-01-2018 o 18:12.
Ranghar jest offline  
Stary 08-01-2018, 20:42   #438
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Axim wysłuchał słów elfki i jeszcze raz rzucił okiem po gabinecie. Instynkt dezertera, którym był w przeszłości, kazał mu rozglądać się za kosztownościami. Najemnik nie wątpił, że w tym budynku znajdował się jakiś sejf albo skrytka z monetami. Pewnie niejedna. Pokój, w którym obecnie stali, był jednak skromny. Żaden obraz nie wisiał na ścianie, za którym można by coś ukryć. Poza tym Jarnar wątpił, że potencjalny włamywacz obłowiłby się tuż na wejściu. Będą musieli szukać dalej.

- A mówią, że to żołdacy są zboczeni - mruknął mężczyzna, zerkając jeszcze raz w stronę odłożonego dziennika. Przeszedł kilka kroków wzdłuż i wszerz.
- To pomieszczenie jest nienaruszone. To z kolei nam mówi, że zieloni nie zdążyli jeszcze rozgrabić wszystkiego, a więc rodzina lorda Windsorrowa może gdzieś tu się ukrywać. O ile nie byli na tyle głupi, by bez ochrony opuścić fabrykę i wpaść prosto w łapy patroli - dodał z przekąsem.

- Draug, rozejrzyj się, czy nie ma tu czegoś przydatnego. Potem sprawdzimy kolejne pomieszczenie - orzekł, wskazując palcem drzwi w rogu komnaty. Następnie zbliżył się do Sybill. Obecność Drauga i podwładnej Walkirii nie onieśmielała go tak, jak pozostałych najemników.
- Skarbie, chcesz iść z nami, czy sprawdzisz z koleżanką te drzwi na północy? - zagaił półszeptem, wpatrując się w oczy wybranki.

Ruch: Sprawdzenie przemieszczenia za drzwiami w lewym górnym rogu.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 10-01-2018, 09:33   #439
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Coś plugawego? Esmond był przekonany, że Erskine się nie myli. Sam co prawda nic nie czuł, ale więzienie nie podobało mu się za grosz i na myśl o spędzeniu tu nocy dostawał gęsią skórkę.

- Daleko jest to coś, czy tylko wyczuwasz, że gdzieś tam jest? - Dłonią, tą zdrową, wskazał wnętrze więzienia.

Nie czekając na odpowiedź zadał kolejne pytanie.

- Dobrze widzisz w ciemnościach, sir Erskine?


Chwilę później znaleźli pierwsze ciało. Więzień? Strażnik?

- Zna się ktoś z was na truposzach? - spytał. - Warto by wiedzieć, dlaczego ten tam - wskazał na leżącego mężczyznę - nie żyje. Bo chyba nie żyje...
 
Kerm jest teraz online  
Stary 10-01-2018, 21:18   #440
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
- Bywa i tak, Kargulu, że kapłani kształcą się w wiedzy o demonach. Skoro zaś wkraczamy do miejsca, gdzie one się gnieżdżą warto było spróbować zdobyć jakieś informacje - wytłumaczył pobratymcowi kapłan.

Wręczył Grzmotowi pochodnię, gdyż z Kargulem potrafili dobrze widzieć w niecałkowitym mroku, więc jedną żagwią na spółkę mogli sobie poradzić.

- Potem do niego zajrzę - odpowiedział Olaf Esmondowi. - Najpierw z Kargulem sprawdzimy wejście do wieży. Pilnujcie proszę, by nic nie wlazło nam na plecy.
Ze sprawdzonym już w boju toporem w prawej dłoni oraz berłem w drugiej ruszył otworzyć drzwi.
 
Avitto jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172