Svein domyślał się, że w każdej chwili gryzonie bez wahania rzucą się na niego. Spanikował. Napełnioną do pełna wieczorem latarnię na drągu skierował do wnętrza młyna, by rzucić nieco światła na swoją sytuację. Nie mając w głowie miejsca ani czasu na zastanowienie gruchnął źródłem światła z całych sił o belkę powały. Wyciekający olej płonąc dawał dużo więcej światła i ciepła gwałtownie się spalając. Gdy padł na rozerwane przez szczury worki ze zbożem te szybko się zajęły. Dalszego łańcucha akcji i reakcji szczurołap już nie widział – bez opętańczego wrzasku biegł co sił w nogach w kierunku kapliczki Shallyi.
Bez widoku pełnego gryzoni młyna przed oczyma Svein ochłonął momentalnie. Jednym z najbardziej wykształconych szczurzych zmysłów jest węch, zatem pierwszym działaniem w planie szczurołapa było wysmarowanie się zapachem zwiastującym gryzoniom niebezpieczeństwo lub zupełnie dla nich neutralnym. Następnie zebrał się w sobie i podążył dobrze znanymi uliczkami, w których panował półmrok, bowiem w takich warunkach szczurze oczy nie wyłapałyby nawet biegnącego konia. Po drodze zbierał wiele mniejszych i większych kamieni i rzucał nimi hałaśliwie w różnych kierunkach, by zmylić możliwy pościg.
Gdy w końcu dotarł do kapliczki napotkał Ernę klęczącą pod ołtarzem.
- Zwariowałem ponownie - oświadczył cicho, nie chcąc bezczelnie przerywać akolitce. Gdy zakończyła modły opowiedział jej szczerze o pielgrzymach, planach Otta oraz gnieździe szczurów. Poprosił także o jakieś zioła na trawienie i nowe źródło światła. Następnie padł ze zmęczenia na sienniku w przytułku.