Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2018, 02:32   #435
Noraku
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Powrót do Wodnego Kryształu może i nie nastąpił w pełni chwały. Pomimo wypełnienia misji pozostawał w nich niesmak. U Grzmota było to wyraźnie widać bo wyżywał się na każdym mijanym trupie, jakby przez ostrza chciał wylać z siebie frustrację. Nie pomagało. Wściekłość której ukierunkowaniem był Rozpruwacz tylko rosła. Odebraną nagrodę początkowo chciał przeznaczyć wyłącznie na najlepsze piwo, wódkę oraz kobiety. Po drodze przechodził jednak przez targ, gdzie odezwała się pragmatyczna część jego natury. Przeznaczył więc dostępne środki na dozbrojenie się. Resztę zostawił na używki. Starczyło aż nadto.

***

- Arrrgh!! - wrzasnął barbarzyńca gdy dłoń przeciwnika z hukiem wyrżnęła w stół. Stojący dookoła tłum wiwatował, ryczał i śmiał się. Nieliczni klepali na pocieszenie brodatego krasnoluda, który z zawiścią patrzył na prężącego muskuły człowieka. Grzmot nie pozwolił by urażona duma długo wadziła brodatemu.
- Na bogów, krasnoludzie masz parę w łapie! Jeszcze palców nie czuje - walnął go po ramieniu wręczając kufel przedniego ale. - Najmężniejszym jesteś ze wszystkich dzisiejszych przeciwników a i niewiele ci zabrakło. Cóż trafiłeś jednak na Grzmota, barbarzyńcę. Tymi oto łapami siłowałem się z z przedstawicielem tego krwiożerczego rodu
Ryknął ponownie na całą salę prezentując w całej okazałości swoje półnagie, wytatuowane i umięśnione ciało.
- Mały był przyznaje, ale widzieliście kiedyś olbrzyma? Temu to nawet bym frędzla nie objął nie mówiąc już o siłowaniu się. Kolejka na cześć pogromcy Olbrzymów.
Sala odpowiedziała chórem i udała się w stronę kontuaru. Krasnolud również, z wyraźnie poprawioną miną, zamawiał właśnie potrójną gorzałkę by zdusić wstyd przegranej w oparach alkoholu.
- Faktycznie walczył Pan z Olbrzymami?
Delikatny głos, niczym trącenie strunami lutni dobył się zza szerokich pleców mężczyzny. Jego właścicielem była młoda, niziutka kobieta o długich blond kłosach i oczach koloru nieboskłonu. Ubrana była skromnie ale nawet to nie ukrywało niezwykle powabnej figury.
- Wątpisz w moje słowa, panienko?
- Nie - zaprzeczyła momentalnie, miętoląc rąbek swojej koszuli. - Po prostu tatko opowiadał mi, że to niepokonane potwory piekące chleb na ludzkich kościach.
Grzmot roześmiał się głębokim basem.
- Twój ojciec widać wie co nieco. Opowiadał coś jeszcze? Pochodzicie z północy?
- Tak. Gdy byłam młodziutka przywędrowaliśmy tutaj całą rodziną w poszukiwaniu pieniądza. Tatko straszył mnie wtedy opowieściami gdy byłam niegrzeczna albo nie chciałam spać. Powiedzcie wojowniku, jacy oni są?
Jej oczy błyszczały z ekscytacji gdy uwiesiła się jego ramienia. Uśmiech wykwitł na ustach barbarzyńcy jak zawsze, gdy proszono go o wspominanie jego przeszłych przygód. Wypił całą kwartę piwa, a piana spływała mu po brodzie na tors.
- Skoroś taka ciekawa historii to posłuchaj o wyprawie mężnego Vermundra na wioskę Jotun, dom krwiożerczych Olbrzymów, gnębicieli północy. Po skarby i nieskończoną chwałę wyruszyliśmy w trzy drakkary , acz nieliczni potem mogli opowiadać o swoich wyczynach. Znacznie więcej trafiło pod skrzydła Ymira, zasilając jego armie niepokonanych wojowników. Olbrzymy to bowiem bezlitosne bestie, pozbawione rozumu, rozumiejące jedynie siłę i traktujące wszystko co się rusza jak bydło. Mierzą do 32 stóp samych mięśni. W dłoniach dzierżą pałki zrobione z oskubanych sosnowych pni. Ich ryk powoduje lawiny śnieżne, a samym oddechem są w stanie powalić dorosłego mężczyznę. Jednym ciosem są zaś w stanie połamać karki zwykłym wojownikom. Jark Vermundr nie zabrał jednak ze sobą pierwszych lepszych wojowników. Jedynie tych wojów, którzy dokonali w swoim życiu wielu szlachetnych czynów i udowodnili swoje męstwo oraz siłę. Oni to przeprowadzili rajd na wioskę tych potworów. I choć ledwo trzynastu z nich powróciło z ciałem Jarla na tarczy i niezliczonymi skarbami to nigdy więcej nie słyszano by olbrzymy zapuszczały się do krain ludzkich.
- Oh! - westchnęła dziewczyna podsuwając kolejny kufel z piwem odrobinę zachrypniętemu już -barbarzyńcy. - Co za cudowna opowieść! Od którego skalda ją usłyszałeś?
- Skalda? - zarechotał Grzmot gdy już osuszył podany napitek. - Żaden nie powrócił z tej wyprawy z suchymi portkami. Wiem o tym bo sam tam był, piwo i miód pił!
Dziewczyna otworzyła szerzej oczy, a po chwili przegryzła dolną wargę patrząc na napięte w dumie mięśnie ramion mężczyzny.
- Tymi oto dłońmi odparłem olbrzyma. Chociaż strzaskał moją tarczę jednym uderzeniem. Niezłomny na te niedogodności dobyłem moich toporów i odciąłem mu palce zaciśnięte na broni.
- I nie bałeś się!? Naprzeciw takiego stwora?
Podekscytowanie kobiety sięgało zenitu. Przysunęła się bliżej do mężczyzny, obejmując go za ramie i oczekując odpowiedzi. Zamiast tego otrzymała szeroki uśmiech. Dopiero potem zastąpiły go słowa.
- Są pewne rzeczy, o których skaldowie w swoich pieśniach nie opowiadają. Ale mam też wiele innych opowieści, jeżeli byłabyś zainteresowana.
Barbarzyńca wiedział już, że nie będzie to spokojna noc. Ani samotna.

***

Gdy pojawił się następnego ranka w Karczmie, zdawał się dużo bardziej wyluzowany. Jego grube okute buty przewiesił sobie przez ramię, a na drugim wisiał jego pas z bronią. Od progu nawoływał karczmarza do podania pożywnego śniadania. Po twarzy widać było, że nie spal wiele tej nocy. Planował nadrobić to za dnia, ale wcześniej usłyszał o misji krasnoluda. Wiedziony poczuciem obowiązku zgodził się towarzyszyć mu w tym wyzwaniu w zamian za zaciągnięty dług krwi. Walkiria zdawała się nie mieć nic przeciwko temu bo wybierała się na własną misję razem z Aximem i Balkazarem. To właśnie drugi z jej towarzyszy zmusił go do chwilowej zmiany założeń na ten dzień.

***

- Mogę zamykać pochód, tylko dajcie mi tę latarenkę żebym wiedział z kim przyjdzie mi walczyć - przemówił basowym, lekko jeszcze nieprzytomnym głosem olbrzym. Pewnie to był powód dla którego tak późno zareagował. Dziwiło go, że to harpia chce iść jako pierwsza bo w takim miejscu przyda się raczej miecz niż łuk ale nie oponował. Nie ważne jak, ważne żeby zadanie było wykonane!
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline