Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2018, 00:30   #64
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
33 maja 1853

Przebudzenie było odrobinę dziwne. Po pierwsze obudził się w nieznanej sobie komnacie, wyczuwając przed nią obecność dwóch obcych ghuli, w których po aromacie szybko rozpoznał strażników z poprzedniej nocy. Po drugie Charlotty nie było obok, pościel była nieprzyjemnie chłodna, choć wampir bez trudu rozpoznał wgniecenie, w którym musiała wcześniej spać jego narzeczona. Obok leżały inne ubrania niż te, które miał poprzedniej nocy, złożone i wyprasowane. Jednak najdziwniejsze było dziwne uczucie osłabienia. Był najedzony, to było pewne. Poprzedniego dnia nie raniono go, więc ciało nie potrzebowało więcej vitae na regenerację. Jednak właśnie dlatego, iż był niepewny, uniósł powieki absolutnie minimalnie, tak, żeby właściwie niemal nie było widać ruchu, jednak żeby dawało się cokolwiek zobaczyć. Był dosyć niespokojny. Gdzie jest Charlie? Gdy wyostrzył zmysły wyczuł znajomy aromat wojej narzeczonej, daleko w głębi korytarza, na którym stali ochroniarze. Dlatego właśnie uśmiech zarysował się na jego ustach.
- Kochanie - odezwał się głośno oraz wesoło nagle przerywając ciszę.
Kroki na korytarzu przyspieszyły i po chwili drzwi otworzyły się, a do środka pokoju weszła Charlotta niosąc tacę z wypełnioną karafką i kielichem. Do wampira dotarła nuta charakterystycznego aromatu krwi.
- Witaj piękna moja. Piękny bowiem napitek oraz piękna kobieta ślicznie się komponują. Powiedz Charlie, jak minął dzień? - właściwie widać było po jego minie, iż po wypiciu, wysłuchaniu pragnie czegoś więcej.

Narzeczona uśmiechnęła się do niego ciepło. Podeszła powoli i przysiadła na łożu, ustawiając, na stojącej obok etażerce, tacę.
- Byłam w banku dokończyć część formalności, która dotyczyła nas. - To tłumaczyło skromny komplet, który miała na sobie. Bardzo podobny do tego, który nosiła poprzedniej nocy. - Zaproponowałam niewielkie przyjęcie byś mógł roztoczyć jeszcze co nieco blichtru w towarzystwie. - Mrugnęła do wampira i podała mu kielich wypełniony krwią. - Gdy spytałam Jana o to czy obecność królika nie byłaby kłopotem, zaproponował bym skorzystała z zapasów klubu.
- Ach dziękuję
- wychylił kielich doskonałego napoju. Później odstawił obejmując ukochaną. - Najdroższa, kiedy miałoby być to przyjęcie, bowiem skosztowawszy kielicha chciałbym jeszcze skosztować ciebie - wyszeptał pieszczotliwie.
- Wczoraj wydawałeś się zaniepokojony i zmęczony, więc nie planowałam nic na dziś byś mógł odpocząć. - Charlie przeczesała włosy wampira.
- Faktycznie bowiem, tak było. Wytrąciło mnie to mocno z równowagi. Kiedy pojawiłem się tutaj, pomyślałem, że może będzie nowe spokojniejsze otwarcie, niżeli kiedyś. Otwarcie dzięki tobie było, jednak okazuje się że względnie bezproblemowe istnienie niełatwo uzyskać bez względu na wybraną epokę. Przepraszam Charlotto, pozwoli pani, iż panią rozbiorę? - spytał uprzejmie.

Seksowna narzeczona uśmiechnęła się szerzej i pocałowała wampira gorąco w usta.
- Jestem do pańskich usług sir Gaherisie. - Odezwała się szeptem.
- Wobec tego proszę przymknąć powieki na chwilę oraz pozwolić mi się panią zająć - oddał jej mocno pocałunek, później zaś jego dłonie zaczęły powoli rozpinać guziki oraz rozwiązywać haftki, jakby powoli wręcz bawił się figlarnie nimi. - Przepraszam za wczoraj oraz dziękuję, iż byłaś taka prawdziwie wielkoduszna. Obiecuję Charlie, że dzisiaj nie spotka ciebie zawód - jego dłonie tańczyły po jej stroju powoli odzierając dziewczynę ze skorupy odzienia. Bywało jednak, iż niekiedy delikatnie przesuwały się po jej ciele, dotykały policzków, warg, szyi, bądź czasem przemieszczały się po coraz cieńszych pokładach materiału chroniącego nagość jej pięknej skóry. Słodkie usta całowały delikatnie wtórując dłoniom kochanka.

Widać było, że Charlie skorzystała w między czasie z kąpieli i całkowicie zmieniła garderobę. Jej cieniutka halka i bielizna były inne niż poprzedniej nocy, acz jak zwykle zadbała by oba elementu były odpowiednio prześwitujące. Z każdą opadającą warstwą wampir czuł jak jego partnerka rozpala się, by gdy jego dłoń przesunęła się po ukrytej jedynie pod cienkim lnem nodze, wyczuć znajomy zapach kobiecej wilgoci. Przez cały ten czas kobieta posłusznie trzymała zamknięte powieki. Tymczasem powoli rycerz zdejmował wszystko, aż pozostała wyłącznie piękną nagutką nimfą. Cudownie ponętną, którą pieściły jego usta oraz dłonie układając dziewczynę na łożu, niczym Śpiącą Królewnę. Później skupił się wyłącznie na słodkim całowaniu, jakby pobudzającym, ale jednocześnie pozostawiającym neidosyt. Jego usta spacerowały po jej ciele dochodząc do wszystkich miejsc wrażliwych … prawie że. Jednak omijając je tuż obok, tak, żeby pragnęła jeszcze, ażeby wreszcie czarowne dotknięcie przypominało siłą wystrzał ognistego gwizdka.

Piękna ghulica Charlotta wiła się pod jego dotykiem, drżąc przy każdym pocałunku. Wampir bez trudu wyczuwał już że jest mokra. Gdy jego palce choćby zbliżyły się w tamte okolice czuł pod nimi wilgoć, która chwilę wcześniej wypłynęła z jej kwiatu. Oczy Charlotta nadal trzymała grzecznie zamknięte, za to jej usta z trudem łapały oddech, wypuszczając z siebie strumienie rozgrzanego powietrza. Po dawnym złamaniu nie było już śladu, tak samo jak obitych żebrach. Jedynymi przebarwieniami były teraz rumieńce i drobne żyłki pompujące pod śnieżno-białą skórą, w zawrotnym tempie, krew. Wreszcie dalej nie mógł trzymać jej na tym pograniczu. Tym bardziej, iż sam odczuwał pragnienie jej ciała. Gwałtownie zbliżył swoje usta do jej mokrej cipki, lecz zamiast całować, wbił leciutko ząbki przebijając arcywrażliwą skórę jej kwiatu, dają na początku ból, lecz później cudowna rozkosz. Spijał troszkę jej krew czując jednocześnie na języczku cudowną intymność pochwy, przyprawiającą krew niczym najlepszy indyjski cynamon. Charlotta krzyknęła z rozkoszy. Jej ciało wygięło się w łuk wbijając nogi w pościel. Kobieta doszła gwałtownie, chwytając wampira za włosy.
- Otwórz oczy kochanie - powiedział łagodnie po chwili wyciągnąwszy kiełki oraz zalizując ranki delikatnych ścianek.

Wiekowy wampir uniósł się oraz ustawił przy niej przytulając. Pozwalał odetchnąć jej przed kolejnymi zabawami. Charlie objęła go oddychając ciężko. Widać było, że długo dusiła w sobie swoje pragnienia.
- Kocham cię wampirku.
- Doskonale pasuje, bowiem żywię do ciebie identyczne uczucie
- odparł zadowolony. - Czy wspominałem ci już, że jesteś niezwykle śliczną dziewczyną? - powoli jego dłonie obejmujące ją znowu zaczęły przemierzać jej plecy. Właściwie dłoń, ponieważ obydwoje leżeli na boku obejmując się. - Uwielbiam kochać cię oraz uwielbiam smakować. Połowa powyższego już wykonana, powiedz Charlie, powinniśmy się zabrać za kolejną połówkę? - mrugnął do niej bardzo lubieżnie.
W zamglonym od rozkoszy wzrok Charlotty pojawiło się coś dziwnego. Z jednej strony był to zachwyt, a z drugiej… smutek. Wtuliła się mocno w wampira chowając swoją twarz.
- Błagam… nie zostawiaj mnie więcej takiej. - Jej ciało drżało podobnie jak o głos. Wyglądało jakby miała się zaraz rozpłakać podczas gdy jej ciało wszystkim wołało o więcej.

Charlotta stała się nienasycona seksualnie, co mógł zrozumieć, jednak on, choć bardzo lubił się kochać, nie zawsze miał ochotę na taką zabawę. Jednak bycie razem wymaga pewnego dogadywania się oraz ustępowania sobie, spełniania swoich pragnień, dlatego postanowił tutaj pójść na kompromis.
- Przepraszam, ja obiecuję, iż będę się starał uczynić cię najbardziej radosną oraz zadowoloną żoną całej pięknej Anglii. Kocham cię oraz pragnę byś miała tylko powody do szerokiego uśmiechu - zaczął mocno całować dziewczynę, dłonie zaś jego przesunęły się ku jej pupie wędrując pomiędzy pośladkami.
- Ja… - Charlie jęknęła od jego dotyku -... jestem szczęśliwa. Bardzo.
- Pozwól więc, że uczynię cię nie tylko szczęśliwą, ale bardzo rozgorączkowaną
- wyszeptał układając dziewczynę na plecach oraz pochylając się nad nią. Powoli całowały ją jego usta. Miękkie kobiece wargi, później szyja, piersi. Rozpoczął pieszczotę jej mięciutkich pagórków. Pocałunki wchodziły coraz wyżej na szczyty biustu. Otaczały sutki, przesuwały się wzdłuż ciemnych otoczków. - Jakież one są piękne - powiedział pieszcząc jej piękne piersi.

Słodka Charlie ujęła swoje własne krągłości unosząc je i wystawiając je na wampirze pieszczoty.
- I są całe twoje, tak jak cała reszta mnie rycerzyku. - kobieta uśmiechnęła się do niego ciepło. Było w niej o dziwo chyba nawet więcej czułości niż lubieżności.
- Wobec tego zajmę się nimi, albo inaczej: uwielbiam się nimi zajmować - przeniósł pocałunki już na same sutki. Leciutko pieścił je, ssał, potem stojące pieścił języczkiem.

Powoli odwracał dziewczynę na brzuszek oraz przeniósł pocałunki na jej plecki. Powoli unosił jej biodra ustawiając się tuż za jej pośladkami.


Wspaniale piękna. Dokładnie widział jej kształty, biodra szerokie oraz wąską talię … Podniecona męskość leciutko muskała jej wypięty pośladek.
- Kocham cię. Pragnę cię - powiedział głosem pełnym napięcia, zaś ona musiała poczuć, jak jego czubeczek przesuwa się po jej szparce ustawiają odpowiednio, potem zaś pchnięty silnym ruchem bioder wszedł.
Charlie wypięła lekko pupę wystawiając ją na atak. Wampir poczuł jak bez większego oporu jego męskość wsuwa się w jej wilgotne wnętrze, które zacisnęło się na nim ochoczo.
- Tęskniłam wampirku. - Kobieta zamruczała, wtulając głowę w pościel.
- Wobec tego uważaj, bowiem nie planuję cię wypuścić ze swoich objęć - ułożył dłonie na jej biodrach. Popychał swoją męskość, jednocześnie zaś naciągał ją na siebie. Był podniecony, skosztował przed chwilką jej krwi, teraz kosztował jej intymności. Męskie ruchy stawały się coraz szybsze.Przesunął jedną dłoń dalej na jej łopatki, dociskając jej twarz do pościeli. Pragnął żeby się jeszcze mocniej nastawiła. Dzięki temu potrafił wejść jak najgłębiej, docierając, uderzając niemal tylną ściankę. Przesuwał swoim czerwonym, nabrzmiałym kogutem po jej wnętrzu, które zaciskało się na nim rytmicznie jeszcze bardziej zwiększając doznania. - Ach! - jęknął czując iż coraz szybsze, coraz mocniejsze ruchy powodują, że powoli zaczyna się zbliżać wystrzał.

Śliczna Charlie jak zwykle okazywała się być bardzo wygimnastykowaną partnerką. O ile jej twarz i piersi spoczywały, mocno wciśnięte w łoże, to pupa zadarta była wysoko. Dłonie zaciskały się mocno na pościeli, podczas gdy z ust kobiety przy każdym pchnięciu wyrywało się słodkie jęknięcie.* Wreszcie mogła poczuć, jak wewnątrz niej męskość twardnieje, jak zaczyna drżeć mocno, jak zaczyna gwałtownie przyspieszać nieopanowanie, wreszcie strzela strumieniem krwi uderzającym jej pobudzone ścianki. Potem ponownie przy każdym mocniejszym pchnięciu, które nastąpiły ponownie.
- Ach! - wreszcie zatrzymał się jęcząc. - Charlie … - pochylił się nad nią przytulając mocno.

Ghulica krzyknęła głośno, czując jak wampir w niej dochodzi. Gaheris miał niemal wrażenie, że kobieta rozerwie zaraz ściskane prześcieradło. Czuł jak dociskane przez niego ciało drży, a biodra Charlie choćby delikatnie, starają się pogłębić ich połączenie. Gdy tylko ją objął, zobaczył jak poluzowała chwyt na pościeli.
- Co tam kochanie? - Uśmiechnęła się spoglądając przez ramię na wampira.
- Uff, musimy nadrobić wczorajszą noc - uśmiechnął się do niej. - Jakieś sugestie? - spytał wesoło wysuwając się.
- Może powinnam cię wyczyścić, zanim przejdziemy do ciągu dalszego? - Charlie obróciła się na plecy spoglądając na wampira.
- Wyczyszczenie byłoby miłe, zwłaszcza takie wiesz … bliskie. Jednak nie wiem, czy jest tutaj jakaś łaźnia - stwierdził pytająco.
- Jest. Choć przyznam, że chciałam się tym zająć bardziej osobiście. - Charlie wystawiła w jego stronę drobny języczek.
- Och moja sprytna Charlie. Wobec tego oddaję ci się kompletnie - uwalił się na łóżku mając minę wielce zadowoloną. - Pamiętaj jednak, musisz bardzo dokładnie.

Namiętna kkobieta przyklęknęła nad nim i pocałowała go gorąco w usta. Po chwili zaczęła się zsuwać niżej, dokładnie całując każdy fragment jego ciała. Nie bawiła się z nim jednak tak jak on z nią na początku nocy. Zamiast tego od razu wzięła jego męskość w całości do ust i wampir poczuł jak drobny języczek, który przed chwilą oglądał, dokładnie czyści jego pal.
- Ach piękna moja, bardzo milutkie - przyznał, jako że miał mruczący nastrój, zamruczał niczym szarobure kocisko. Czując doskonale, że jego męskość coraz bardziej usztywnia się oraz prostuje.
 
Kelly jest offline