Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2018, 12:04   #274
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Kolejny potężny cios spadł na tarczę. Ręka Elvina zdrętwiała zupełnie, z trudem utrzymywał ją na poziomie oczu, odpychając cisnące się do przodu ciała. Miecz spływał krwią tak samo obficie jak kwasem, zbroja otrzymywała kolejne ciosy. Żył, ciągle żył. W jego głowie nie kotłowały się myśli, jego zadanie było jedno: wytrzymać. Ciasny korytarz dawał szanse, szanse na to, że inni coś wymyślą. Mężczyzna za nim osunął się na kolana i jęknął, napór wroga zmusił rycerza do postawienia kolejnego kroku w tył. Wrzask atakujących brzęczał mu w uszach. Jeśli jego towarzysze coś krzyczeli, nie docierało to do niego. Strzału świstały nad głową. Kątem oka dostrzegł też coś innego, lądującego w tłumie orków, dymiąc straszliwie.

Dymny patyczek to było lepsze niż nic. Część tych dziwnych, mało zielonych orków przestała wrzeszczeć. Niektórzy kasłali. Łucznicy żadnej ze stron nie widzieli się zupełnie. Girlaen przez chwilę mignął jeden z nich, ale przejście było zamknięte, wrogowie wysocy, a chwilę później dym ograniczył widoczność do zera. Posłała swoje strzały, nie wiedząc czy trafia. Kołczan powoli się opróżniał. Nie miała tylu pocisków, aby zabić ich wszystkich. Następne wrogie pociski nie trafiły w cele, tylko jeden z nich odbił się od tarczy Margery.
Kolejny krok w tył.

Yetar miał niewielkie już możliwości. Strzylet trafiał i wracał, ale to było za małe ostrze do zrobienia różnicy. Oswobodzony więzień trzymał się coraz słabiej i wyglądało na to, że to za chwilę fetchling będzie zmuszony chwycić orczą włócznię i bezpośrednio wspomóc Elvina. Tego, dzięki któremu ciągle żyli - nie było co do tego wątpliwości. Mężczyzna ponownie opadł na kolano i już nie wstawał, próbując jeszcze walczyć z przyklęku.
Wtedy ocknęła się Luna i zaczęła wrzeszczeć.
I wypowiadać słowa magii.

Nie miała pojęcia co robi. Jakie zaklęcie wypowiada. Na pewno wysoko powyżej jej własnych umiejętności i wiedzy. W czasie wymawiania słów zorientowała się tylko na tyle, żeby skierować je na środek grupy orków, a nie swoich towarzyszy. Skończyła.
Nagle wszyscy wrogowie zamarli w połowie ruchu, z ustami otwartymi do krzyku. Bez możliwości działania. Tylko ich oczy błyszczały wściekłością i paniką jednocześnie. Unieruchomieni, ale zdawali się widzieć. I ciągle blokowali wyjście samą swoją liczbą.

Tak potężne zaklęcie nie mogło trwać długo.
- Może się schowamy? - cichutko zaproponowała zmęczona Margery.

 
Sekal jest offline