Kord wszedł po schodach do meliny. Uprzątnał kawałek miejsca blisko piecyka, położył na nim gruby wełniany koc i usiadl a potem oparł się o ścianę. Wyciągnał nogi przed siebie i przez chwilę cieszył się ciepłem bijacym od słabego ognia. Przynajmniej to Wajcha umie dobrze. Jak nastęnym razem wystrzeli mi przy uchu to urwę mu łeb. Kord pomyślał o jutrzejszej akcji. Ekipa nie była zbyt mocna, chyba tylko on i może Franek byli zawodowcami. Miał nadzieję że ci w wiosce tez nie sa najlepsi. Mężczyzna odczekał chwilę jak wszyscy wejdą i zwrócił sie do dziewczyny.
- Jestem Kord- kiwnął głową.- Jak zjemy i ogrzejemy się,chiałbym żebyś opowiedziała nam o sytuacji w Zalesiu. Im bedziesz dokladniejsza, tym wieksza szansa że nam się uda i że.. przeżyjemy. |