|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
24-06-2007, 20:05 | #461 |
Reputacja: 1 | Biegnę w stronę szopy. Nagle rwący ból przypomina o ranie.. nie jednej tylko dwóch. Ramię krwawiło, a i rana na brzuchu przypominała o sobie. Jednak nie to teraz było najważniejsze. "Jeszcze żyje, ale nie odwracam się za siebie czy aby na pewno będzie to długie życie." Biegnę, śnieg przeszkadza, ale adrenalina potężny narkotyk daje sił. W końcu dopadam do wejścia szopy. "Kurwa już tak blisko, zaraz załaduje swoją nową klameczkę i pośle im tych parę pestek..."
__________________ "War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout" |
24-06-2007, 22:38 | #462 |
Reputacja: 1 | "No skoro można dupsko ugrzaćto czemu nie..." ruszył w kierunku "schronienia". Wyjal ostrożnie bełt z kuszy. Nie mogła zostawać naładowana za długo bo zostałaby uszkodzona. Szykowała się niezła jatka w tej wiosce którą mieli "odbijać"...
__________________ To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!! Ostatnio edytowane przez Kolmyr : 24-06-2007 o 23:56. |
24-06-2007, 23:36 | #463 |
Reputacja: 1 | Kord wszedł po schodach do meliny. Uprzątnał kawałek miejsca blisko piecyka, położył na nim gruby wełniany koc i usiadl a potem oparł się o ścianę. Wyciągnał nogi przed siebie i przez chwilę cieszył się ciepłem bijacym od słabego ognia. Przynajmniej to Wajcha umie dobrze. Jak nastęnym razem wystrzeli mi przy uchu to urwę mu łeb. Kord pomyślał o jutrzejszej akcji. Ekipa nie była zbyt mocna, chyba tylko on i może Franek byli zawodowcami. Miał nadzieję że ci w wiosce tez nie sa najlepsi. Mężczyzna odczekał chwilę jak wszyscy wejdą i zwrócił sie do dziewczyny. - Jestem Kord- kiwnął głową.- Jak zjemy i ogrzejemy się,chiałbym żebyś opowiedziała nam o sytuacji w Zalesiu. Im bedziesz dokladniejsza, tym wieksza szansa że nam się uda i że.. przeżyjemy. |
25-06-2007, 16:30 | #464 |
Reputacja: 1 | Rozsypujący się kaflak dawał trochę ciepła. Jego dodatkowym atutem było to, że po usunięciu kilu cegieł dało się ustawić gar. Roztapiał się w nim śnieg. Po chwili Wajcha wrzucił tam kawałek suszonego szczura.. „No dalej, dorzućcie co to kto tam ma.. zupe się zrobi..” Wędrowcy rozglądali się po pomieszczeniu. Wyglądało że ktoś próbował w nim przeżyć.. zabite deskami okna, dwa łóżka, kilka materacy.. no i piec na którym można było gotować. Niestety okazało się że było to zbyt mało- w korytarzu walało się kilka piszczeli i czaszka (wszystko to wymiótł Wajcha, szykując legowiska). Wszyscy zgromadzili się w pomieszczeniu (jakimś dawnym salonie zapewne). Piec nie nagrzał się jeszcze, zamróz wychodził ze ścian.. no ale było przynajmniej coś koło zera. Bruno posiedział chwilę, przeżuł kawałek placka i oznajmił że idzie na wartę.. Pozostałych ogarnął błogostan (szczególnie dotyczyło to Ruska, który dostał kolejną pigułę i wyro z grubym, wygodnym materacem).. Ktoś zzuł buty, ktoś rozpiął kapotę.. inny czyścił klamkę… sielanka. *** Gruby dopadł szopki.. pozwolił sobie na kilka sekund bezczynności, a następnie zaczął ładować pestki do giwery.. „Szybciej, szybciej” Z budynku mleczarni wypadło dwóch prawie gołych gnojarzy… Biegli ku niemu uzbrojeni w jakieś pały… Wystrzelił tylko raz. Wystarczyło. Jeden z nędzarzy dostał w pierś. Upadł w śnieg, próbował wstać, potem począł się czołgać z powrotem. Drugi zwyczajnie zawrócił … |
25-06-2007, 17:57 | #465 |
Reputacja: 1 | Miejsce było przyjemne,zaczęło się robić ciepło. Kord rzucił do Wajchy parę skrawków mięsa, z nieskończonego posiłku u grubej barmanki. Jako że Lena i Franek nie kwapili się do odpowiedzi zajęci wymoszczeniem sobie wyra , Kord wstał i rzucił za siebie. - Zaraz wracam. Zszedł piętro niżej i znalazł dwa kawały drewna - jeden dobry na pochodnię, drugi zeby ewentualnie coś ubić, czy popchnąc przymknięte drzwi. Kord rozejrzał sie po pomieszczeniu i zabrał to co wydało mu się potrzebne. Dzisaj troch się obłowił. Niedawno stracił większośc ekwipunku, zresztą ledwo co przeżył. Muszę nadrobić straty. Miał pewien pomył. Może znajdzie na dole rower,a przy nim dynamo. Będzie swietna rosyjska latarka. Może też będzie troche starego żarcia. Mężczyzna zszedł na próg piwnicy. Obwiązał szmatą dechę, polał trochę benzyny i zapalił. Powoli z kijem wyciągnietym przed siebie i pochodnią wszedł do piwnicy. Ostatnio edytowane przez kszyk : 25-06-2007 o 18:39. |
25-06-2007, 19:02 | #466 |
Reputacja: 1 | Usidł niedaleko pieca. Trzeba było wysuszyć spodnie i buty. Rozpiął kurtkę nie zdjął jej jednak. Zaczął sprawdzać kusze (lepiej być pewnym że nie jest uszkodzona skoro to od niej zależało jego zycie). No nie było tu nawet źle. Będzie okazja żeby się ugrzać. Kiedy troche wypoczął stwierdził że warto by było obejrzeć mieszkanko dokładniej. Przeszukiwanie zaczął od najwyższego piętra czy też strychu.
__________________ To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!! |
25-06-2007, 19:24 | #467 |
Reputacja: 1 | Światło pochodni pełgało po wysokim łukowym sklepieniu piwnicy. Zszedł na samo jej dno, po oblodzonych ceglanych schodach. Podłoże pokryte było grubą warstwą zamarzniętej wody. Pochodnia oświetliła długi korytarz, po bokach którego tkwiły, powmrażane w podłoże, drzwi do mniejszych pomieszczeń. Rozejrzał się dokładnie.. kilka szczurzych bobków, wyschnięty chitynowy pancerzyk karalucha.. Podszedł do najbliższych drzwi. Solidny kopniak sprawił że droga była wolna. Niestety wewnątrz nie było nic ciekawego- pusty regał, dwa puste słoiki, pocięta przez gryzonie makulatura. Następna „cela”… skrzynie, puste butelki, rozebrany na części silnik samochodowy (?).. zmrożone, popękane słoje z konfiturą.. gigantyczny sopel lodu wpływający do wnętrza przez maleńkie okienko przy samym suficie.. Kolejne pomieszczenie.. stara szafa, stoczony przez robactwo regał.. na nim młotek i puszka gwoździ. Przejrzał jeszcze kilka piwnic nim natknął się na to czego szukał.. rower, stary dobry niemiecki rower. Sprężynowane wielkie siodełko, lampa i prądnica.. Bez większych problemów wykuł z lodu części które go interesowały.. Uśmiechnął się do siebie i… usłyszał chrobot chitynowego pancerza.. coś wielkości wypasionego szczura przemknęło korytarzem, parę metrów za jego plecami. |
25-06-2007, 20:04 | #468 |
Reputacja: 1 | Kord wzdrygnał się i omal nie wypuścił pochodni z ręki. Chwila szczęścia sprawiła, że na moment zapomniał o ostrożności. Wrzucił ostatnią część do plecaka. W lewą rękę wziął kij i pochodnię, w prawą pistolet. Klamka znów przywróciła spokój. Coś mignęło na końcu korytarza. Duze cholerstwo. MAchnał kilka razy pochodnią. Ogień i huk - to odstrasza wiekszosć zwierząt. Ruszył do drzwi - widział swiatło na końcu korytarza. Starał sie dojrzeć czy cos nie wychynie na niego z jednego z korytarzy. Przyglądał się nie tylko podłodze, ale tez sufitowi - moze coś czeka na niego na górze. Co jakiś czas oglądał sie do tyłu. Byle się nie poślizgnąć i szybko wyjść. |
25-06-2007, 20:23 | #469 |
Reputacja: 1 | "Dobra żyje, nie jest źle. Ale to też nie najlepszy przystanek." Rozglądam się za drugim wyjściem z szopki. "Trzeba jakoś wydostać się z tego miejsca... najlepiej tylnymi drzwiami, o ile takie istnieją. " Rozglądam się po pomieszczeniu... i w tym momencie dostrzegam wielką wyrwę.. właściwie to tu brakowało całej ściany. "heh, jak ja tego od razu nie zauważyłem." Ściągam jedną z szmat jakie nosiłem od momentu gdy obudziłem się po utracie przytomności. Szmatą obwiązuje ranę, by jak najlepiej zatamować krew wydostającą się z rany. Zaraz potem ruszam przez "tylne drzwi". Nikt nie strzela, nikt nie woła. "Ha, kurwa udało się!" Docieram do pierwszych zasp przy drodze. Czeka tam już niunia z dzieciakiem. - Hej kotku! Jak się czujesz? Idziemy do schroniska, tam odpoczniemy... a potem zobaczy się, chyba w stronę Odry się udamy. Czeka nas wspaniałe życie! Dziś poczyniliśmy ku temu jeden krok, a zapewniam ci, będzie ich duuużo więcej. -zaśmiałem się zadowolony, że wciąż żyje, a łupy są nadal moje. Szliśmy do wieczora, ale w końcu trafiliśmy do schroniska. - No to czas odpocząć, a o brzasku słońca, ruszamy dalej!
__________________ "War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout" Ostatnio edytowane przez sante : 25-06-2007 o 21:45. |
25-06-2007, 21:08 | #470 |
Reputacja: 1 | Kordian oddychał szybko. To coś czaiło się gdzieś w mroku..słyszał to, gdy grzechotało swym chitynowym pancerzem. Zatoczył krąg pochodnią. Czysto. Powoli cofał się do schodów. Gdy wylazł na nie był mokry od potu. Zmęczony i wystraszony wlazł do noclegowni na piętrze. |