09-01-2018, 19:43
|
#121 |
| Prorok odetchnął i odpoczął. Na jakiś czas powinien mieć spokój. Za sprawą głosu boga w głowie, uchodził za dziwak u swych pobratymców. Według tajemniczego boga został trochę ucywilizowany, cokolwiek to trudne słowo znaczyło. Fik generalnie nie narzekał, gdyby został sam sobie, to najpewniej dawno już by został zjedzony. A tak mimo, że nie podskakiwał i nie kąsał/dźgał wszystko i wszystkich jak jego krewniacy był w pewien sposób użyteczny. Do tego mówił pełnymi zdaniami, a także nie marzło mu dupsko. Tak to już wielkie osiągnięcie. Głos w głowie wspominał o jakiś workach na stopach. Dziwaczna nazwa „skarpetki” ale Fik nie był przekonany o co chodzi, zresztą nie miał jak tych worków zrobić. Za to przez 3 dni i noce tresował pupila. Coś co miało być żartem, stało się rzeczywistością. Czasem wspomagał go błogosławieństwami, kto wie może nieznany bóg ma już dwóch wyznawców. Tchórzliwego snotlinga i czerwono nakrapianego pająka. Prorok nie był pewien, ale tajemniczy byt go o tym zapewniał. A i coś musiało w tym być, skoro Ciapek względnie wykonywał polecenia. Może słuchał Fika, a może kierował nim bóg. Prorok i tak był szczęśliwy, że ma pupila i współwyznawcę.
Fik na wezwanie Gnorta zjawił się niezwłocznie. Zielony pokurcz był spięty i nerwowy. Potakiwał tylko i przyznawał rację. Cóż innego mógłby zrobić, bał się o swoją głowę i chyba tylko dzięki łasce boga zachował kontrolę nad zwieraczami. Kolejne zadanie, kolejna misja. Prorok był przerażony, reszta znała przecież drogę. A tam były krasnoludy i inny klan. Dla ich wrogów nie było różnicy. Jak to powiadała Golaka, goblińska kucharka. Tchórz czy bohater, z sosem harkolowy smakują tak samo.
Snit'git wzniósł okrzyk i wezwanie do drogi. Fik znów poczuł znajomy skurcz w żołądku. Głód i niepokój robiły swoje, wspólnie skręcając jego wnętrzności w ciasne supły. Głos w jego głowie wsparł go jednak emocjonalnie stwierdzając, że ~nie uciekniesz od tego, Fik. Wolałbyś ukryć się i tkwić w samotności, pozwalając, żeby życie toczyło się bez twojego udziału? ~ Prorok w odpowiedzi szeptał sam do siebie.
– Lepsze to niż kolejna przygoda. Nie cierpię przygód.
Jednak pośpiesznie zebrał swój mały dobytek, po drodze zgarniając jeszcze kawał żarła. Był gotów do drogi.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
| |