Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2018, 09:27   #142
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Wnętrze Studni
Dzień Święta Plonów, poranek

W przeciwieństwie do Trzewika Joris wiedział już na co patrzeć - a przynajmniej tak mu się wydawało z opisu niziołka - toteż bez trudu dojrzał wielki łeb zwieńczony pojedynczym okiem wystający zza stalaktytu. Rzecz jasna Oko tym bardziej dostrzegło tropiciela, a nadchodzących ludzi usłyszało pewnie o wiele wcześniej. Joris zadrżał pod magicznym spojrzeniem potwora. Nie była to kula ognia, ani kwas, nie miał żadnej widocznej rany, a mimo to dosłownie poczuł jak uchodzi z niego życie. Opadł na chwilę na łokcie pod wpływem tego osłabiającego uczucia, ale zaraz otrząsnął się z niego jak pies z wody i zakrzyknąwszy “Jest!”, wypadł z tunelu i dobywając drugiej broni ruszył na czającą się wysoko poczwarę, która niestety nie okazała się obserwatorem z telepatelnią, a jakąś jaskiniową szkaradą. Miesiąc wcześniej, w podziemiach dworu, Jorisa ominęła walka z Okiem, z którego po ciosach Tori niewiele wtedy zostało. Tutaj stwór z tego samego gatunku skoczył ze stalaktytu na myśliwego, a wielkie pazury świsnęły niebezpiecznie blisko… zbyt blisko, zadając Jorisowi kolejną ranę, tym razem zupełnie materialną. Na co myśliwy nie pozostał biernym zamachnąwszy się morgenszternem i toporkiem, trafiając tym pierwszym.

Torikha
wygrzebała się z tunelu i cięła Oko z boku, wspomagając partnera. Shavri wyszedł ostatni, ciskając w potwora magiczną pochodnią. Nie pomogło to wiele, choć kolejne ciosy Oka nie dosięgły Jorisa, który również ponowił atak, podobnie jak i Tori. Mimo to stwór nadal żył, a jego pazury znów naznaczyły cialo Jorisa. Do tego wściekłe mentalne, niezrozumiałe szwargotanie rozległo się w głowach walczących. Cokolwiek mówiło Oko nie było to nic miłego, zwłaszcza po tym jak Shavri dziabnął go raz i drugi mieczami, zachodząc stwora od tyłu. Młody Traffo, zdyszał się srodze i nie wiedział, czy szum w uszach również pochodzi od stwora czy raczej ze zmachania. Ale aż syknął z ukontentowania, gdy raz za razem w całej dłoni poczuł drgnięcie niesione po rękojeści, gdy ustępował opór ciała poddającego się ostrzu. Oj, umie Torika robić swoją robotę. Tropiciel z Królestwa był pewny, że sam nie dałby rady w swoim obecnym stanie przebić się przez skórę zwierza.

- Naści ślepku, naści! - warknął z błyskiem we własnym oku.
Zirytowany ze wszech miar świergotaniem w głowie - ponowił atak, tym razem gwiżdżąc przy tym ostro przez zęby, żeby zagłuszyć to dziwne szwargotanie.
- Gińżesz ty w końcu padalcu! - zawtórował mu Joris, który również miał dość wygrażania jakie rozlegało się w jego głowie i wziął kolejny zamach, podobnie jak Torikha i Shavri. Mimo że Oko było otoczone walczyło dzielnie i minęła niemal minuta nim w końcu padło pod miażdzącym ciosem buzdygana Jorisa. Myśliwy dziabnął je jeszcze raz dla pewności i mogli wreszcie odetchnąć. Torikha zaraz zabrała się do magicznego leczenia ukochanego, który w starciu z Okiem dorobił się całkiem poważnych ran. W tym czasie Shavri obszedł jaskinię sprawdzając, czy nic już nie czai się w półmroku.

Prezentująca się w świetle pochodni jaskinia miała może ze dwadzieścia metrów średnicy i była naturalnym tworem, jedynie z grubsza zaadaptowanym przez budowniczych, którzy wygładzili podłogę i ściany. Było tu dużo zimniej niż w tunelu. Prócz sadzawki, w której nie było wody, w pomieszczenie znajdował się kamienny stół (czy też ołtarz), wykute w ścianach półki, rozpadającą się skrzynię i kilka sprzętów codziennego użytku. Chłopak szturchnął skrzynię mieczem; w plątaninie zgniłych ubrań i butów nie było nic ciekawego. Leżące na półkach księgi z pewnością nie były magiczne, gdyż napęczniały od wilgoci i pachniały pleśnią, a kamionkowe naczynia były puste. Gdyby nie dziwaczne wejście przez studnię i brak innego wyjścia - a przynajmniej Traffo nie znalazł takowego - mogłoby się wydawać, że to zwyczajna piwnica. Torihce mocno przypominała tą z podziemi dworzyszcza w Phandalin. Wzdrygnęła się na wspomnienie tego, co zastali w rozpadlinie. Tamtejsze Oko zjadało zabitych przez Czerwonych phandalińczyków i kapłanka musiała wtedy zaopiekować się szczątkami zmarłych. To tutaj żywiło się co najwyżej żabami.
Shavriemu wydawało się, że na stole i podłodze widzi jakieś grawerunki, ale pokrywała je warstwa błota i kurzu. Grota-piwnica wydawała się bezpieczna, więc mógł zawołać Stimiego.


 
Sayane jest offline