Coś plugawego? Esmond był przekonany, że Erskine się nie myli. Sam co prawda nic nie czuł, ale więzienie nie podobało mu się za grosz i na myśl o spędzeniu tu nocy dostawał gęsią skórkę.
- Daleko jest to coś, czy tylko wyczuwasz, że gdzieś tam jest? - Dłonią, tą zdrową, wskazał wnętrze więzienia.
Nie czekając na odpowiedź zadał kolejne pytanie.
- Dobrze widzisz w ciemnościach, sir Erskine?
Chwilę później znaleźli pierwsze ciało. Więzień? Strażnik?
- Zna się ktoś z was na truposzach? - spytał. - Warto by wiedzieć, dlaczego ten tam - wskazał na leżącego mężczyznę - nie żyje. Bo chyba nie żyje... |