Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2018, 10:51   #13
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Po opuszczeniu Bazy Zero

Lela należała do istot gadatliwych, ale nie głośnych, obowiązku więc zachowania ciszy nocnej udało się im nie złamać... gdy tylko dowiedzieli się, że takowy istnieje. Aż wreszcie rozsądek przeważył na chęcią dzielenia się wspomnieniami i wrażeniami.

* * *

Noc minęła spokojnie - ani senne koszmary, ani głupie pomysły w stylu "pobudka, wstać" nie przerwały nocnego odpoczynku.
"Racje śniadaniowe" niczym się nie różniły od kolacji, a sądząc po tym, co wręczono każdemu w uczestników wyprawy, obiad miał być w podobnym stylu. Ale że nie trzeba było za nim biegać po lesie, Claude-Henri nie zamierzał narzekać.

Jak się okazało, zawarta wieczorem znajomość z Lelą mogła być kontynuowana, gdy okazało się, że i ona, i Claude-Henri trafili do grupy szczęśliwców, którzy mieli wyruszyć pod ścisłym nadzorem legionistów do bazy z przekorą i optymistycznie zarazem nazwano Pierwszą. Kolejnej nie było, przynajmniej w rzeczywistości, bo, jak się dowiedział Claude-Henri, plany zbudowania kolejnej istniały.

Dziwną nieco rzeczą było to, że nie było żadnych posterunków czy stanic między jedną a drugą bazą. Co robili, jeśli zaskakiwała ich burza w połowie drogi? Może ktoś lubił moknąć, ale nadmiar wody nie sprzyjał ani zdrowiu, ani ekwipunkowi. A często i humorowi tych, co przemokli do szpiku kości.
Widać było, że, przynajmniej na razie, nowy wspaniały świat przeznaczony był tylko dla twardzieli, którym nie przeszkadzały takie drobiazgi, jak przemoczenie do suchej nitki.

"Wilki są, ale już nie podchodzą".
To sugerowało, że paru legionistów wpakowało parę magazynków w paru drapieżników, co skutecznie zniechęciło wilki do sprawdzania, jak smakują istoty o nieznanym im zapachu. Ewentualnie, w co Claude-Henri mniej wierzył, użyto paru rac czy innych tego typu odstraszaczy. Równie skuteczne a mniej brutalne rozwiązanie jakoś nie pasowało mu do wizji legionistów, których zapewne uczono definitywnie rozwiązywać niektóre problemy. Ale, co nie dało się ukryć, zasada 'zabij, nim on zabije ciebie' sprawdzała się w wielu sytuacjach, zaś Claude-Henri, co też się nie dało ukryć, zdecydowanie wolał, by na niego nic nie polowało, jako że niezbyt mu odpowiadało bycie na dole łańcucha pokarmowego.


Odsunąwszy na później rozważania na temat tego, kto kogo jak i kiedy może zjeść, ponownie zabrał się za oglądanie tego niezwykłego świata, zdecydowanie różnego od tego, jaki został po tamtej stronie Wrót.
Teoretycznie było tu wszystko, co trzeba - ptaki, drzewa, krzewy, nawet kwiaty. W praktyce nie było tu nic znajomego - mimo wielu podobieństw nie było ani jednej rośliny, o której mógłby powiedzieć 'znam ją'.


O tym, że wilki były, choć nieco przerośnięte, Claude-Henri przekonał się, można by rzec, na własne oczy. Z tym jednak, że ślad był przeogromny i na tyle głęboko odciśnięty, że nie było mowy o małym stworku z wielkimi łapskami.
Przez moment zastanawiał się, jak wielkie jest to wilkopodobne stworzenie. Tak na oko mogłoby pewnie konkurować z tygrysem. Król wilków, można by rzec.


Odpoczynek zakłóciła przemowa kaprala, który zbytnio chyba wczuł się w swoją rolę i powtarzał rzeczy, które parę były wałkowane podczas szkolenia.
Ciekawe, swoją drogą, ilu, jak na razie, przeniosło się z tego świata do lepszego, bo usiedli na tutejszej wersji mrowiska lub powąchali nieodpowiedni kwiatek. Odpowiedź 'nikt' mogłaby skłonić niektórych do zaniechania ostrożności.
Niektórych pytań lepiej było nie zadawać w zbyt szerokim gronie.
Za to w wąskim gronie można było wymieniać informacje i poglądy, dlatego też, gdy potoczek pytań i odpowiedzi wysechł, Claude-Henri nie miał nic przeciwko temu, by zamienić kilka zdań z Lelą (gdy tylko ta złapie oddech) i z innymi (jeśli kogoś najdzie chętka na rozmowę i siły na przejście paru kroków).
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 15-02-2018 o 09:14.
Kerm jest offline