Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2018, 23:08   #229
Sam_u_raju
 
Sam_u_raju's Avatar
 
Reputacja: 1 Sam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputację
Tobias stał i gapił się na zagradzającą mu przejście wielką postać. Czy się bał? Na pewno.

Czy śmiertelnie?

To się jeszcze okaże.

Teraz po połączeniu się z jedną ze swoich części odzyskał część wiedzy. Wiedział, że przed nim stoi ONI. Istota podobna jemu tylko będąca drugą stroną medalu. Słabsza? W tej chwili na pewno nie. Będąca wyobrażeniem zła? Dla jednych na pewno dla innych nie.

Jak Wachlarz. Tutaj byli sobie równi.

- Czemu nazywasz mnie zdrajcą Zyrallu C’Hawr? - odezwał się choć gardło wyschło mu na popiół.

- Bo nim jesteś! - zadudnił ONI.

W sumie nie wiedział co odpowiedzieć. Postać zachowywała się jak rozkapryszone dziecko. “Tak bo tak”.

- To żeś mi przygadał - rzucił pod nosem - I tyle? - powiedział już głośniej - Zdrajca, zabójca, kłamca? I co jeszcze? Kim zatem ty jesteś? Zbawicielem uciśnionych? Jedynym sprawiedliwym? Jesteś taki jak ja. Jesteś drugą stroną monety. Nie chce ginąć i nie chcę się bić. Jestem znużony wieczną walką. Chcę przejść do Ogrodu Męczenników. Chcę wiedzieć co się tam wydarzyło. Czemu zawiodłem swego brata i siostrę? Po tym wszystkim odejdę. Nie będę Cię niepokoił Strażniku poległych - czuł, że nie ma z nim szans. Wiedział też, że nawet gdyby jakimś cudem udało mu się pokonać ONIego to zgładziłby wiele istnień powiązanych z nim. Może i swoje, wszak i on tutaj zginął jak mu podpowiedziały fragmenty odzyskanych wspomnień.

- Nie mogę cię tam wpuścić. Nie bez zgody Maski. Mam strzec Ogrodu przed takimi jak ty.

- Rozumiem. Może wiesz kto kryje się za Maską? A jeżeli nie to chociaż powiedz mi Zyrallu C’Hawr jak dokładnie brzmiał jej rozkaz by nie wpuszczać tutaj Wieloświatowców. Chcę znaleźć złoty środek. Pokojowe rozwiązanie

- Nie znajdziesz pokoju w świecie wojny.

- Wszystko zależy od tego czy dwie strony chcą go znaleźć. Ja mam dosyć powtarzających się cyklów wojny, śmierci, cierpienia i daniny krwi. Szukam innego rozwiązania. Ty tkwisz tutaj bo ci nakazano, narzucono swoje pęta, łańcuchy. Nie wolałbyś się uwolnić? - szukał rozwiązania. Innego niż walka. Chciał poznać przyczynę tego wszystkiego. Chciał sobie to przypomnieć.

- Tak. Uwolnić się. Tak. - ślepia bestii rozjarzyły się krwistą luminacją. - Tak. Ale jak?

- Ściągnę jarzmo Maski ale by to zrobić musze wejść tam - wskazał palcem na ogród.

- Nie! Nie poradzisz sobie z Maską. Jest za silne. A mnie ukarze! Nie pozwolę ci przejść.

- Czemu tak sądzisz? - schwytał się jeszcze jednej szansy - Tam, za Tobą jest odpowiedź na to jak to zrobić. Dlatego Maska nie chce by się tam pojawił Wieloświatowiec. Dlatego Ty, istota tak potężna by się mu przeciwstawić stoi na straży tego sekretu.

- Bo Maska to dwoje. Nie wiesz tego? Nie da się przeciwstawić dwóm Wieloświatowym jednocześnie. Nie jeden ONI. Nawet nie kilku ONI.

- Zawsze się da, tylko trzeba działać wspólnie. Pamiętaj, że Róża krwawi a koło się obraca. To jest możliwe. Maska zrodziła się jako owoc zemsty jak podejrzewam, ale nawet ona podlega pewnym prawom czy tego chce czy nie. W tym ogrodzie może być do tego klucz. Sposób na pokonanie Maski. Tych dwóch Wieloświatowców. Może się też okazać, że połączenie sił Twoich i moich jest czymś nowym i równie potężnym jak jeden władca w dwóch osobach.

- Pierdolisz.

- Może Ci się to wydawać jak pierdolenie ale ja naprawdę tak myślę. Nie widzę innych możliwości. Chcesz tutaj tkwić przywiązany do tego miejsca? Twoja wola. To ty jesteś więźniem tego miejsca nie ja. Ty jesteś więźniem Maski nie ja. Proponuję Ci sposób na zerwanie okowów. Ty zyskasz i ja zyskam - spróbował po raz ostatni.


- To żaden sposób. Ale zrobimy inaczej. Wpuszczę cię do środka a potem powiesz mi, jak zamierzasz zabić Maskę. Jeśli twój pomysł będzie niedorzeczny, będziemy walczyć i jam i się uda, zabiję cię. Co ty na taki układ?

- Mi pasuje. Niezależnie czy zrobisz tak jak mówisz. Zaryzykuję - ruszył w kierunku bramy zagradzanej nadal przez ONI.

Przeszedł przez pustą bramę i zobaczył przed sobą dym. Ciemnoszary, wirujący popiół. Bił od niego żar i coś jeszcze. Coś paskudniejszego. Ponurego i złowieszczego. Wiedział, że jeśli tam wejdzie, to nie będzie odwrotu. Cokolwiek czaiło sie po drugiej stronie, Pani Osnowy chciała by to zobaczył. Ta sama, która raczyła go tyloma kłamstwami. Ta sama, która ich otruła. Ta sama, która przegnała go ze swojej Domeny. Jeden krok i nie będzie odwrotu. Czuł to. Z jednej strony coś w nim krzyczało - wejdź tam i przekonaj się! Z drugiej jednak strony, coś jeszcze głośniej wrzeszczało - Uciekaj! uciekaj stąd byle dalej, bo tam, po drugiej stronie nie ma niczego dobrego. Tylko śmierć. Albo coś gorszego od niej.

Kłamstwa, niedomówienia, półprawdy. Niechciana zabawa w politykę, władzę. Czuł, że jak tam wejdzie to raczej zakończy to jego żywot. Nie był jeszcze w pełni sobą, nie połączył się ze wszystkimi swoimi fragmentami. Nie czuł się silny.

Czuł się samotny.

Teraz szczególnie.

Nie był samobójcą.

To prawda, że uczucia targały nim silnie, że cenił sobie życie, wolność, wiatr.

Mógł to wszystko utracić. Czuł, że tak będzie, przecież jakże mógł zaufać tej, która wielokrotnie go oszukała. Jak mógł zaufać ONI, które zostało stworzone na jego przeciwieństwo….

Popatrzył za siebie, na te dziwne ale jakże piękne róże.

- Mam nadzieję, że coś się zmieni - szepnął sam do siebie choć myślał o swoich braciach i siostrach. Innych Wieloświatowcach, których czuł, że zostało już bardzo mało - Powodzenia.

Wszedł.

Samotny, wystraszony ale zarazem pogodzony ze złym losem.

Może na swoją zgubę a może na wybawienie.

Wszedł.

Samotny.

Wśród róż z popiołu.

Pochłonięty przez ciemnoszary, wirujący popiół…
 
Sam_u_raju jest offline