Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2018, 11:19   #145
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Stimy od jakiegoś czasu stał już w komnacie za plecami innych. Część go zauważyła, a część nie. W niemym zachwycie nad wyraz pokazywanym mimiką i zachowaniem oglądał sobie pomieszczenie.
- Było ukryte wejście, pułapki, strażnik… brakuje tylko sekretnych przejść, lub zagadki! Albo jednego i drugiego!
Stimy podbiegł do wskazanego przez kapłankę fragmentu ściany i przykładając ucho popukał ją w kilku miejscach. Nie było to proste, ale udało mu się odnaleźć dźwignię sterującą mechanizmem zamykającym tajne przejście. Potem podbiegł w inne miejsce. Przyjrzał się symbolowi na podłodze, a potem podbiegł przeczytać tytuły starych ksiąg, ale z tych niewiele już zostało.
- Możemy ci jakoś pomóc, czy się po prostu nie plątać? - zapytał Shavri, chyba z czystej grzeczności, bo nie wyglądał na takiego, co byłby w stanie szybko wstać i robić cokolwiek. Odpiął od paska swój bukłak i po zaproponowaniu go pozostałym, pociągnął z niego tęgi łyk swojej miętowej wody.
- Chwileczkę, chwileczkę! - Stimy spojrzał jeszcze na symbole na kamiennym ołtarzu i wziął się pod boki, tupając przy tym stopą w zastanowieniu.
- W ogóle coś ci te znaki i ta cała magiczna ściana mówią Trzewiku? - dodał Joris, który z braku lepszego zajęcia na czas trzewiczkowej krzątaniny zabrał się za wycinanie pazurów stwora co znamionował od czasu do czasu obrzydliwy chrzęst.
- Tam niewątpliwie jest przejście. Tak twierdzi Thorikę, a jak się opuka ścianę słychać zmianę odgłosu. I znalazłem wajhę. - Stimy znów podszedł do symboli na podłodze i wskazał je.
- Te tutaj mają kształt charakterystyczny dla splotu magii przyzwania, ale nie jest aktywny i nie wiem jak go aktywować. - Trzewiczek nagle się odwrócił i wskazał stół. - Tutaj poznanie! Ale też jakby wzmocnienie innych efektów lub ochrona… - Stimy wzruszył ramionami i pociągnął lekko nosem- ...tak mi się wydaje. Zakładając, że ma to ze sobą coś wspólnego, może razem dojdziemy do konkluzji?!
Niziołek przy tych słowach podskoczył znów do ksiąg i wyjął jedną z nich. Była stara, strony pozlepiane i zbutwiałe. W zasadzie ostały się tylko okładki, ale te były spisane w obcym nie tyle języku, co nawet alfabecie!
Joris obejrzał się na półelfkę i tropiciela czy może oni z trzewikowych wyjaśnień zrozumieli coś więcej niż on. Niziołek miał zdecydowanie dziwaczny sposób wyjaśniania innym rzeczy dla siebie oczywistych.
Zawinął pazury w jedną ze szmat ze skrzyni i wrzucił do magicznej sakwy.
- Czyli, że ten… - wskazał ścianę - Że tu drzwi są - poczym na podłogę - A tu jakieś magiczne coś? To może… trzeba na tej podłodze stanąć… powiedzieć coś i… drzwi się otworzą? Coś jak “sezamie otwórz się”?
Co rzekłszy stanął na środku rzekomo magicznej podłogi i rozejrzał się, czy coś się zaczyna dziać. Magiczna ściana była jednak zupełnie niewzruszona. Joris jednak do łatwo zniechęcających się nie należał i wydobywszy kawałek materiału ze złotym haftem, który w jego mniemaniu w jakiś sposób oznaczał właściciela, przełożył go sobie na ramieniu i znów znieruchomiał w oczekiwaniu. Jedyną reakcją jakiej się doczekał był nagły ruch Trzewiczka, który doskoczył do myśliwego i zerwał mu szmatkę z ramienia, przyglądając jej się w skupieniu. Haft jak nic przedstawiał symbol używany przez czarodzieja Bowgentla; taki sam pokazywał Stimiemu kapłan w Neverwinter. Nieskomplikowany symbol zdobił też grzbiet zdobycznej okładki.
- Ej! - zawołał z pretensją za niziołkiem, bo przecież ten właśnie przerwał jego rytuał. Widząc jednak zapamiętanie z jakim Trzewik oglądał szmatkę machnął ręką - Znalazłem to w rupieciach tego maga. To chyba jego herb jakiś. Znaczy musiał pewnie jakiś mieć, bo głównie drożyzna się tam wala. - przerwał na chwilę, ale ponieważ Trzewik nie rzucił się do wyjaśnień, kontynuował - Więc… wygląda na to, że ten czarodziej co w wieży mieszkał… zmieniał się w wielkiego węża, złaził tutaj, ubierał z powrotem co by z siurem nie paradować… i brał się za robotę… Jak on się tam zwał?
- Znalazłeś i nie pokazałeś…
- mruknęła kapłanka, pochylając się nad małym mężczyzną, który badał haft, na co myśliwy wzruszył niecierpliwie ramionami. Melune dość szybko rozpoznała wzór, ale nie wiedziała co z ową wiedzą dalej zrobić.
- Zresztą nie trzeba się zmieniać w węża, by dostać się do dziury w ziemi… teleportacja to całkiem przydatna umiejętność i łatwa dla kogoś bardzo potężnego. - Półelfka podrapała się po głowie i podciągnęła spodnie na biodrach. Stanie na środku tego mrocznego pomieszczenia, wyraźnie ją deprymowało.
- Tele... co? - zapytał myśliwy zdziwiony, że tych telebzdur jest znacznie więcej - [i]Jeśli trzeba się do tej telepenetracji rozbierać, to pewnie masz rację. Jeśli nie… to po co mu u licha w pracowni kufer z ubraniami? Przecież łóżka tu nie ma. Musiał tu na golasa złazić.
- To taki czar Jorisie… [i/]- wyjaśniła dziewczyna z uśmiechem. - Pozwala ci na przemieszczanie się z jednego punktu do drugiego… kiedyś o tym czytałam w świątynnej bibliotece… wyobrażałeś sobie miejsce do którego chcesz trafić i… pyk. Pojawiałeś się tam.
Myśliwy zrobił nagle taką minę jakby uprzytomnił sobie, że Torikha mówi o czymś najoczywistszym na świecie. I nawet miał ku temu niewielką podstawę. Zenobia. Zwój. Przecież taki właśnie zwój rozpoznała w smoczych skarbach.
- Tak jak ten umarlak W Thundertree - wtrącił Stimy szukając po całym pomieszczeniu czegokolwiek, co miałoby jakieś napisy, które by zrozumiał, lecz nic takiego nie znajdował. Zresztą całość pomieszczenia wyglądała tak, jakby ktoś zostawił tu tylko zepsute i zużyte przedmioty.
- A jak ktoś siedzi akurat w tym konkretnym miejscu? - zapytał Shavri. Strasznie chciało mu się spać, ale temat poruszany przez Torikę i Jorisa był tak bardzo wciągający, że nie chciał uronić ani jednej myśli. Zresztą spanie w takich okolicznościach przyrody było ze wszech miar złym pomysłem.
- Co? - Melune wyraźnie się zakłopotała tym pytaniem. - Czy ja wyglądam ci na kogoś kto zna się na teleportacji? Może pojawisz się w miejscu obok? Wiesz… nie wyobrażasz sobie konkretnego kafelka w podłodze, a całe pomieszczenie. Konkretny zamek, sala balowa, szczyt góry...
- Większość zaklęć, zwyczajnie wtedy nie zadziała - znów powiedział Stimy, rozwijając jakiś pusty pergamin. Znowu pusty!
Młodszy tropiciel ochlapał twarz odrobiną wody z bukłaka.
- Słuchajcie. Może Zenobia potrafiłaby pomóc Trzewiczkowi z tymi drzwiami i tym symbolem na podłodze, który w najgorszym wypadku pewnie reaguje na krew…
z tym bowiem (poza śmiercią) kojarzyła się Shavriemu nekromancja.
- Jeżeli to miałaby być teleportacja, to po co drzwi? Wtedy to nie ma połączenia - Stimy praktycznie nie zwracał uwagi na resztę i tylko głośno myślał. - A więc to raczej przywołanie, a drzwi to kryjówka?… Shavri! Potrzymaj światło przy ścianie z ukrytymi drzwiami. Nie ruszajcie się.
-Żeby zejść do dziury! Po to… - żachnęła się dziewczyna, dawno zapominając co oni w ogóle właściwie tu robili.
Shavri zniechęcony spojrzał na niziołka, zagarnął pochodnię Marva i rzucił ją Jorisowi, na niego zwalając zadanie bycia latarnią. Sam nie miał na to ani siły, ani ochoty. Z kolei myśliwy, który sam z siebie był latarnią ze względu na przymocowany do ramienia płonący puklerz po prostu odłożył zaczarowany przedmiot na bok i odebrawszy skrawek materiału Trzewiczkowi ponownie ulokował się na magicznej podłodze.
- Stara sowa! - powiedział głośno i wyraźnie co jednak nie przyniosło żadnego rezultatu - Wielki wąż! Stara studnia! Studnia sowy, wielki stary wąż, yyy - Po czym puścił się już w ciąg domniemanych haseł, które jemu samemu zdawały się oczywistymi hasłami wielkich czarodziejów - Sezamie otwórz się, ściano otwórz się, skrytko otwórz się, sekretne pomieszczenie otwórz się, yyy... Bowgentle, Bowgentle jest najlepszy, Bowgentle jest największy, Bowgentle jest najcwańszy, yyy… Agatha jest głupia... znowu zapomniałem, no jak to było, hasło… nosz kurwa mać!
- “Powiedz ‘PRZYJACIELU’ i wejdź
- zaproponował Shavri, choć ze zmęczenia nie pamiętał, skąd to cytował, i ziewnął przeciągle.
Joris litanię zakończył już naprawdę zdenerwowanym kopnięciem w rozwalającą się kozetkę.
- Po co on to zamykał?? Przeca to studnia! Kto przy zdrowych zmysłach złaziłby do studni i szukał skarbów? No kto!?
Co rzekłszy mruknął coś jeszcze pod nosem i usiadł na kamieniu.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline