Siedziba wielkiego wynalazcy robiła wrażenie. Zingger rozglądał się na boki nie mogąc się nadziwić wynalazkom.
"Cienka granica dzieli szaleństwo od geniuszu, doprawdy" - skwitował w końcu w duchu.
Skłonił się Herr Kugelshreiberowi czy jak mu tam szalona matka dała na imię. Decyzję o wzięciu tej roboty prawie podjął, teraz pozostała tylko gra pozorów.
- Mistrzu, doprawdy zaszczyt to wielki... zapewne... pracować dla Was. Ale czego sprawa dotyczy? Są bowiem pewne granice naszych możliwości. A na pierwszy rzut oka widać, że Wy te granice przekraczacie, że tak powiem, codziennie na śniadanie, he, he. Ale chętnie nadstawimy ucha. |