Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2018, 15:55   #322
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Lotte Visser


Winda okazała się kompletnie inna, niż ta znajdująca się w podziemiach grobowca rodziny Aalto. Działała szybko, sprawnie i bez chwili zwłoki sprowadziła ich na niższy poziom. Tutaj było znacznie zimniej i wilgotniej. Wydawało się również, że jakiś grzyb unosił się w powietrzu. Lotte kichnęła, tym samym nabierając do płuc więcej zgniłego powietrza. Wpierw myślała, że zwymiotuje, lecz wnet przystosowała się do tych nieprzyjemnych warunków.
- Czy tylko ja mam wrażenie, że to droga w jedną stronę? – zapytał Edward, marszcząc nos.
- Bez obaw – uspokoiła go Katherine. – W razie problemów moje klony nam pomogą. Przynajmniej kogoś zawiadomią. Jeżeli znajdą linę, to będą mogły ją nam zrzucić.
- Chyba przeceniasz moją kondycję – Thomson wygiął usta w lekko kpiącym uśmiechu. – Dałbym radę wspiąć się na górę może dziesięć lat temu. Jeżeli w ogóle kiedykolwiek. Chyba że ta lina to do powieszenia się, jestem na tak.
- Edmundzie! - Katherine upomniała mężczyznę głosem zarezerwowanym dla niesfornych dzieci.
Następnie przerwali rozmowę, gdyż kwaśne powietrze samo w sobie było wystarczająco nieprzyjemne.

Światła zapaliły się automatycznie, zapewne posiadając wbudowany detektor ruchu. Znaleźli się w okrągłym pomieszczeniu dużych rozmiarów. Kiedyś musiało być białe, jednak przez lata zszarzało, pokrywając się cuchnącym grzybem. Na pewno obecność wszech okalającej, wilgotnej gleby bagna najbardziej przyczyniła się do tego stanu. Nie wyglądało na miejsce starożytnego kultu Ukka, lecz bardziej na zaniedbany bunkier. Katherine niepewnie ruszyła do przodu, stąpając po szlamistym podłożu.
- Nic dziwnego, że władze Domu Nordyckiego nie chciały otwierać studni.
- Nie dałoby się wytrzymać w bibliotece z tymi wyziewami – zgodził się Thomson.

W środku nie znajdowało się nic ciekawego. Czyżby Valkoinen ubiegli ich, pierwsi znaleźli się na miejscu, zabrali przepowiednię i uciekli?
- To niemożliwe – mruknęła Cobham, spoglądając na błoto pod ich butami. – Są tu jedynie nasze ślady. Nikogo, oprócz nas, nie było tu w ostatnim czasie.
- To chyba dobrze – odpowiedział Australijczyk.
Blondynka obróciła się i spojrzała na niego, marszcząc brwi.
- Chyba? – powtórzyła.
- Mam na myśli tylko tyle… - zaczął Ed - …że skoro ich tu jeszcze nie było, to zapewne prędzej czy później pojawią się.

Cobham bez wątpienia nie chciała kontynuować tego tematu, więc dołączyła do Lotte. Kobiety obeszły pomieszczenie dookoła, szukając wskazówek. Te jednak wydawały się kompletnie nieobecne. Thomson nawet skorzystał ze swojej mocy, aby sprawdzić, czy za murem nie znajduje się tajne pomieszczenie. Niestety – wyglądało na to, że rozwiązali zagadkę studni i pofatygowali się na dół na darmo.
- Nic tu nie ma – Edmund warknął. Kopnął ścianę ze złością. Skończyło się to dla niego niefortunnie, gdyż stracił podparcie na śliskim podłożu i upadł z ciężkim łoskotem na plecy. – Świetnie – mruknął.
Katherine zachichotała w pierwszym odruchu, lecz wnet ukryła to pod śmiertelnie poważną maską i pospieszyła pomóc mu wstać.
- Mój Boże, nic ci się nie stało?! - zapytała z przejęciem. Jednak chyba nie oczekiwała odpowiedzi, gdyż wnet kontynuowała. - Czekaj… - mruknęła. – Patrz…
Australijczyk nie był w nastroju na patrzenie w jakimkolwiek konstruktywnym kierunku. W przeciwieństwie do Lotte, która spojrzała na podłogę wskazywaną przez blondynkę. Mężczyzna starł plecami część szlamu. Tym samym ukazało się kilka podłużnych linii wyrytych w kamieniu. Cobham odsunęła butami kolejną część brudu. Rzeźbienie ciągnęło się dalej… i dalej… zdawało się, że wzór pokrywał całe pomieszczenie!

Wnet klony Kate zrzuciły na dół trzy łopaty do odśnieżania, jakie znalazły w magazynie sprzątaczy. Trójka detektywów zajęła się odgarnianiem błota. Visser straciła poczucie czasu, jednak dużo go upłynęło, zanim zdołali poradzić sobie z całym pomieszczeniem. Otarła strużkę potu z czoła. Nie przygotowała się odpowiednio do tak niespodziewanego zadania. Czuła się cała brudna. Potrzebowała ubrań na zmianę oraz prysznica. Jednak nie rozmyślała bardzo długo na ten temat, gdyż jej uwagę pochłonął wzór wyryty w podłodze. Podłużne, giętkie linie koncentrowały się na samym środku w fale Aalto.

Visser poczuła nieco znajomą, psychiczną nić. Przypomniała jej Arteję. Podeszła i dotknęła znaku, uaktywniając swoją moc. Następnie cofnęła się. Z podłogi uniosła się mgła, która szybko zaczęła krystalizować się w ciało haltii. Była to niewielka, ponura sówka. Jedno oko miała czarne, drugie czerwone, a pióra białe oraz lekko świecące. Zwiesiła ponuro główkę. Wyglądała na zrozpaczoną.
- O mój Boże, jaka słodka! – wyrwało się Katherine. Edmund spojrzał na kobietę z politowaniem, ale nie odezwał się.
- Odejdźcie, proszę! – haltija rzekła dziecięcym, wysokim głosem. – Dajcie mi płakać w samotności! - załkała dramatycznie.

 
Ombrose jest offline