Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2018, 19:20   #146
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Niziołek wziął w dłonie kolejną zakurzoną księgę i uniósł najwyżej jak potrafi. Na chwilę zamarł w bezruchu, po czym obrócił księgę, upuszczając przy tym puszki i drobinki kurzu. Uważnie obserwował jak opadają na dół, ale już po chwili się tym znudził bo… zobaczył ukrytą dźwignię.

Jeszcze nim o tym powiedział reszcie (a powiedział troche później), podszedł do sadzawki. To też było ciekawe. W zasadzie woda była zaraz obok w studni. Sadzawka mogła być przejawem luksusu, ale kryjówki na ogół nie były po to by pławić się w wygodach. Niziołek chciał w pierwsze kolejności określić skąd, kiedyś mogła dopływać tu woda, o ile to była sadzawka na wodę. Nie było tam śladów krwi ani innych płynów, więc chyba na wodę.

- Żaby - powiedział myśliwy widząc gdzie przeniosły się zainteresowania niziołka - Skoro się zmieniał w węża to pewnie lubił żaby. Jedną nawet spotkaliśmy w tunelu.

- Czy sowy lubią żaby? - zapytała Rika. - W końcu to studnia starej sowy… czy one jedzą żaby?

- Raczej bociany je jedzą. Żaby poza godami śpią w nocy
- wyjaśnił Shavri. - W tej sadzawce może teraz być woda tylko wtedy, kiedy podniesie się jej poziom w studni. A jako że jest to studnia głębinowa i czerpie ze źródła - nie jest to takie proste do osiągnięcia.

- A ja słyszałam, że to nie prawda z tymi bocianami…
- odparła skołowana półefka, drapiąc się po szpiczastym uszuku.
Trzewiczkowi wydało się to logiczne; sam nie znalazł innego dopływu, ani żadnej wajchy. Jednak mówiąc to, młodszy tropiciel wstał. Joris zwrócił mu na coś uwagę.
- Ale… są tu żaby. A żaby lubią wodę. Jednak ta z wąskiego, szlag wie jak głebokiego oka studni sie nie nadaje. Nie ma tu pożywienia, ani szuwar. W zasadzie nie wiadomo, czego… - naraz urwał i obrócił się w kierunku wyschniętej sadzawki, a potem wrócił spojrzeniem do starszego kolegi. - Joris… może znajdziemy ją i z nią porozmawiasz?
Sam zaś, wiedziony swoją koleżanką paranoją, przyczłapał do brzegu martwej sadzawki i wylał na nią resztkę wody z bukłaka. Nie było jej wiele, może z pół kubka, ale gdy tylko ciecz dotknęła powierzchni kamienia zabulgotała, jakby w tym miejscu wybiło źródełko i sadzawka poczęła się samoczynnie napełniać. Gdy wydawało się, że woda zaraz wyleje się na podłogę wszystko ucichło tak nagle, jak się zaczęło. Kamienną misę wypełniała krystalicznie czysta woda. Równocześnie ściana za nią zalśniła i to, co wcześniej wydawało się naturalnymi pęknięciami w skale utworzyło schematyczny rysunek wężowej istoty o ludzkim torsie i rękach, oraz sporych skrzydłach.
Shavri oniemiał z bukłakiem wciąż przechylonym nad sadzawką. Odchrząknął.
- Wy też to widzicie, prawda? Nie zemdlałem? - zapytał narzucając swojemu głosowi spokój.

- Nieeee - odparł Joris wpatrując się w sylwetkę z jakimś takim obrzydzeniem. Zmiennokształtność w wielkiego węża nie budziła w nim złych emocji. Czasem sam się zastanawiał jak to jest spojrzeć na coś oczami zwierzęcia. Ale ten wyrysowany na ścianie cudak to było jakieś poplątanie z pomieszaniem - Jeśli ten Bowgentle sam to sobie zrobił, to nie wiem czy chce wiedzieć co jest za tym tajnym przejsciem. No dobra. Chcę. Ale pewnie będę tego żałować. Idziemy?

- Skoro Stimy znalazł wajchę - stwierdził tropiciel z westchnięniem i kucnął tam, gdzie stał. - Dajcie mi tylko momencik.

- N-naga… - Melune wlepiła spojrzenie łanich oczu w malunek na ścianie, kompletnie ignorując “magicznie-cudowną” sadzawkę i jej ewentualnych płazich mieszkańców. - To te na północy mają skrzydła? - zdziwiła się do własnego odkrycia, a nogi machinalnie się pod nią ugięły jakby dziewczyna chciała usiąść… nie miała jednak na czym, więc zrobiła niezgrabny półprzysiad i lekko oszołomiona rozejrzała się wokoło, po czym podparła plecami ścianę.

- Na moje oko to to chłop raczej jest - myśliwy ostrożnie skwitował komentarz półelfki. Nie bardzo rozumiał jak się ma północ do tego, ale kobitę to rozpoznać przecież umiał - Choć prawda… jakiś nagi...
Shavri patrząc w krystalicznie czystą wodę, słuchał kapłanki, ale nie potrafił jej pomóc. Nigdy nie słyszał o takim stworzeniu. Dopóki mu się nie objawiło przed chwilą, nie potrafiłby powiedzieć, jak wyglądało. Nie miał pojecią, czy to stworzenie, złożone z tak niepasujących do siebie części symbolizuje jakiegoś boga, maga czy demona, czy po prostu jest typowym gatunkiem w okolicy… Tori wspominała o podobnych stworzeniach, ale bez skrzydeł, więc te tutaj nie mogły być odosobnionym przypadkiem wywołanym przez wybuch wulkanu. Tak czy śmak wyglądało na potężne i Shavri miał nadzieję, że nie spotkają go po drugiej stronie tajemnego przejścia.
Z kucnięcia przeszedł w klęk i ostrożnie powąchał wodę. Ale poza świeżością i chłodem, jakim pachniało wiadro wody przyniesione zimą do domu. Nie pachniało niczym innym. Ostrożnie więc wsadził do niego rękę. W pierwszej chwili poczuł lekki chłód, ale potem nic więcej…
Zachęcony tym Shavri, spróbował jej łyk, a ponieważ w smaku również nie odbiega od normy, zaczął ją pić większymi łykami, a w końcu ochlapał nią sobie twarz. Po części po to, żeby się obudzić. Ale po trochu też na wszelki wypadek, gdyby magiczne źródełko miało też właściwości lecznicze i mogło odjąć od niego osłabienie. Potem uzupełnił nią bukłak i wstał. Przyszło mu bowiem do głowy, żeby tą wodą oblać blat ołtarza.

- Gotowi? - zapytał nagle Stimy, oparty o dźwignię, którą zaraz pociągnął w dół.

- Gotowi - szybko odparł Jori ciągnąc za sobą Shavriego, który idąc ze swoim bukłakiem najwyraźniej planował oglądanie więcej nagich wężoludowróżek.
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 13-01-2018 o 19:23.
Rewik jest offline