Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-01-2018, 21:16   #329
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Leonor Mendoza y Lasso de la Vega obudziła się na dźwięk rogu. Rzadko kiedy człowiek ma wrażenie, że sam fakt obudzenia się może uznać za największy sukces rozpoczynającego się właśnie dnia. Akolitka absolutnie nie miała takiego wrażenia. Zobaczyła w oddali przesuwające się po rzecze barki, które zdecydowały się w oddali pozostać. Poza dźwiękiem rogu słyszała jakieś odgłosy walki, co mogło sugerować, że szturm się rozpoczął. Nie rozpoczął się jednak od strony portu, który wedle rozeznania Leo miał wypisany na nadbrzeżu “Tędy proszę” w każdym znanym języku. Atakujący, albo byli głupi, albo przekonani, że zakotwiczona na rzece barka, to tajny oręż obrońców portu.

Miasto od tej strony było więc bezpieczne… no może nie bezpieczne, raczej nie atakowane, a to już w sumie dużo. Niespiesznie obserwowała przesuwające się barki i czekała tak długo, aż nabrała pewności, że barki zatrzymały się gdzieś poza wyspą. W tym czasie odgłosy walki zdążyły dawno ucichnąć. Czekała prawdopodobnie dlatego, że była zmęczona i raczej niewyspana, a ruszać się spod kupy szmat oznaczało wyjście na chłód poranka. W końcu widząc ruch w porcie wygrzebała się na deski pokładu.
- Podszyte chłodem zadupie cywilizacji - zamruczała i zorientowała się, że jedynym sposobem dotarcia na ląd jest niestety ta sama droga, z której skorzystał ten żeglarz, który pomógł jej wyciągnąć barkę na środek rzeki. A ta, co wiedziała dobrze z poprzedniego dnia wcale nie była cieplejsza od porannego powietrza. Zaraz, czyżby drogą przechodził sam sierżant? To wrażenie skłoniło ją do ostatecznego opuszczenia tajnej estalijskiej broni rzecznej
- Joder! - co za lodowata woda.

()==[:::::::::::::>

Wychodziła akurat z wody, gdy jakiś imperialny cep dopadł ją w porcie i zaczął wypytywać o obecność barki na środku rzeki.
- A co was to interesuje żołnierzu?! Została tam zacumowana, bo taki był rozkaz, z którego nie będę się spowiadać każdemu wojakowi jaki o to zapyta. Może od razu wyślijmy list to tego zdrajcy za murami? Sierżant chciał wiedzieć? To mu powiem jak go spotkam. Weźcie się do jakiejś roboty, a nie zawracacie dupę sługom Bogini. Niech was Myrmidia na waszej drodze bezpiecznie prowadzi.
Trzęsła się z zimna. Nic zaskakującego, ale zimny poranek jest jeszcze bardziej zimy jeśli jest się mokrym.
- Primero lo primero - usta jej zadrżały, więc zagryzła zęby i poszukała jednej z trójek patrolujących okolicę portu.
- Kapral rozkazał patrolowanie nadbrzeża, ale w świetle dnia wróg nie zaatakuje z zaskoczenia. Znajdź kaprala i poproś o zmianę i dalsze rozkazy. Wy też musicie się wyspać. Wy dwaj czekajcie tu, aż żołnierz nie wróci z rozkazami. Przekazać zmiennikom, że barka ma pozostać gdzie jest, a rozpalanie ognia w okolicy oznacza od razu śmierć. Ogień na molo to śmierć! ZRO-ZU-MIA-NO?! - tępy wzrok patrolujących, którzy po nieprzespanej nocy nie wyglądali za dobrze, nieco się uaktywnił w obliczu słowa śmierć. Pilnujcie tego jeśli chcecie przeżyć.

()==[:::::::::::::>

Potem potoczyła się niespiesznie w kierunku garnizonu zahaczając na chwilę o niewielką kapliczkę Myrmidii. Tam modliła się o opiekę i dziękowała za wczorajsze wsparcie. Zaawansowana cywilizacyjnie Estalia, kolejny raz ratowała Imperialny burdel od pożaru. Gdy wpadła do garnizonu cyrulik, akurat gdzieś wybył. Lazaret nadawał się znakomicie do tego, aby się odświeżyć i wysuszyć. Ciepła woda, palenisko. Minęła dłuższa chwila zanim doprowadziła się do porządku. Potem dobrała się do jakichś resztek ze śniadania w kantynie i padła na chwilę na łóżko. Odrobina snu na pewno nie zaszkodzi. Nie spała chyba długo, nie była bardzo zmęczona, znużyło ją ciepło paleniska oraz zjedzone śniadanie, niemniej gdy otworzyła oczy niedaleko niej na łóżkach leżeli Walter z obandażowanym Loftusem...

Starczy tego. Krótkie rozeznanie w ostatnich wydarzeniach, śpiący sierżant, biegający gdzieś jakiś jego śmieszny zastępca i większość rzeczy stała się jasna. Dopadła tego młodego robiącego listę i z wzrokiem mordercy kazała mu wpisać na listę “Rapier, szt. 1 dobrej jakości”. Może być każdej jakości, byle nie zardzewiały i krzywy. Jak akolita może biegać z Imperialną wykałaczką? Na koniec powiedziała, że złoży sierżantowi meldunek jak tylko wstanie oraz że szukać jej należy przy kapralu, który najwyraźniej jako jeden z niewielu zajmował się czymś pożytecznym.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 21-01-2018 o 20:36.
druidh jest offline