Wątek: Pardes rimmonim
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2018, 14:50   #9
Mr.Tremond
 
Mr.Tremond's Avatar
 
Reputacja: 1 Mr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłośćMr.Tremond ma wspaniałą przyszłość
To nasz ósmy dzień poza murami świętego miasta Bab-ilani. Dzięki mannie maszerujemy nieustannie, bez wytchnienia. Za zgodą moich ludzi nie robimy nawet postojów na posiłki. Nasza misja ma w tej chwili najwyższy priorytet. Nie liczymy się my, ani nasz ból i zmęczenie. W obliczu czasów ostatecznych istnieje tylko nasza misji. Jeśli Najwyższy Pan zezwoli, to dokonamy tego na Jego cześć i chwałę.

***
Wydarzenia tej nocy na zawsze zostaną w mej pamięci. Do tej pory nie mogę ochłonąć, po tym co się stało. Ja i reszta mego oddziału may świadomość jak wielkich wydarzeń byliśmy świadkami. To wprost niewiarygodne, że ja prosty setnik zostałem wybrany przez Pana. Aby jednak dopełnić kronikarskiego obowiązku opiszę wszystko, tak jak miało miejsce.
Zapadł już zmrok. My maszerowaliśmy dalej i dzięki światłu Luny, droga przed nami oświetlona była, niczym w dzień. Stanowiło to dla nas nieomylny znak, że Elohim jest z nami i nas prowadzi.
Efraim, syn Noego z pokolenia Symeona, mój przepatrywacz dostrzegł ich jako pierwszy.
Przerażony zameldował mi o tym, co ujrzał.
Nie mogłem uwierzyć w jego słowa, brzmiały tak niewiarygodnie.
Podeszliśmy bliżej całym oddziałem i naszym oczom ukazał się widok straszny. Dziesiątki ciał wygrzebywało się z ziemi, niczym larwy jakiegoś pasożyta. Ich przegniłe ciała oświetlone przez blade promienie Luny, budziły w nas grozę i śmiertelne wprost przerażenie.
- Wypełniają się pisma - szepnął jeden z moich ludzi.
- To cmentarzysko poległych w bitwie pod Tirah-Kedesh. To tutaj trzysta lat temu, dwie setki naszych świętych wojowników przez tydzień opierało się ponad tysiącu gojów księcia Nur-Abada.
- Święci wojownicy, wskrzeszeni, aby służyć w armii Yetzer Hara.
Spojrzeliśmy po sobie. Żaden z nas nie wiedział, co ma czynić w takiej sytuacji.
I wtedy posłyszeliśmy donośny odgłos szofaru i głos z nieba przemówił do nas.
- Padnijcie na twarz synowie grzechu, gdyż sam Elohim przemówi do was.
Tak też zrobiliśmy. W następnej chwili cichy głos przemówił wewnątrz naszych serc.
- Nie lękajcie się, gdyż wybrałem was spośród wielu. Grzechy wasze obmywam, a serca wasze wypalam ogniem miłości. Byście byli, jak ja. Czyści, miłosierni i sprawiedliwi. Oto w moim świętym mieście Bab-ilani, powstał prorok i przemawia w moje imię. Fałszywy to pasterz, który przyszedł aby nieprawość zasiać w sercach wielu. I wielu zanim pójdzie, gdyż oczy ich zaślepione, a serca martwe. Cuda on czynić będzie i jeszcze więcej ku niemu lgnąć będzie. Oto ja was namaszczam, abyście w moje imię pokój nieśli i ludzi przed oszczercą wybawili. Moc moja z wami będzie, gdziekolwiek pójdziecie. Ruszajcie do mego świętego miasta, aby szpetnego anioła Edomu z moich progów przegnać.
Tak oto ja Baruch, syn Natana z pokolenia Aszera, setnik XV sotni, Legionu Magnus Vitalis wraz z moim dziewięcioma towarzyszami zostaliśmy wybrani, jako paladyni Boga Najwyższego.


***
W tym samym czasie w świętym mieście Bab-ilani dzwony nadal biły. Nie były to już jednak tony żałobne. Teraz każde kolejne uderzenie obwieszczały światy wesołą nowinę.
Szabetaj Trzeci, Kohen Ha-rosz Pana Światła, zmartwychwstał.
Stał on teraz pełen sił, radości i życia na szczycie 77 siguratu, a nieprzebrany tłum oddawał mu hołd.
 
__________________
I only have time to coffee
The best is yet to come

Ostatnio edytowane przez Mr.Tremond : 16-01-2018 o 19:08.
Mr.Tremond jest offline