Żeby zastraszyć jednego naukowca, nawet geniusza, wystarczyłoby dwóch, trzech zbirów. Wystarczyłaby niewielka demonstracja siły, żeby Kugershreiber zdecydował się na płacenie. Naukowiec nie wyglądał na takiego, który dałby odpór jakiemuś bandziorowi.
Z paroma zbirami, zaskoczonymi, rozprawią się bez problemów. Problemem było co innego - ktoś tymi osiłkami kierował. Innymi słowy - nie wystarczało paru zbirów spuścić do Reiku. Jeden powinien przeżyć, a Axel był pewien, że sam widok laboratorium Kugelshreibera wystarczy, by najbardziej opornego skłonić do szczerości.
Co prawda za wyeliminowanie zleceniodawcy im nie płacono, ale Axel sądził, że i tę sprawę da się z wynalazcą załatwić ku zadowoleniu obu stron.
* * *
Jedzenie było wspaniałe. Dla samej kolacji warto było się dać zatrudnić u Kugelshreibera. A łóżka w pokoju gościnnym wyglądały o kilka klas lepiej, niż te z gospody.
- Pójdę się rozejrzeć i jako pierwszy zostanę na warcie - powiedział Axel. Burza nie burza - różne rzeczy mogły się przytrafić.
* * *
Sen nadszedł szybko...
Niestety, nie dane było Axelowi spokojnie doczekać rana. Dobiegające z parteru hałasy obudziłyby każdego. Zbiry po haracz, czy efekty nieudanego eksperymentu?
Ubrał się szybko, po czym zszedł na dół, uzbrojony po zęby. Prośbę, by nie zostawiać śladów krwi, postanowił w razie czego zlekceważyć.