Borys wszedł do burdelu po drodze rzucając do towarzyszy.
- Ja tam w interesach wrócę za modlitwę do Sigmara. - faktycznie dość szybko wrócił ale ze skwaszoną miną. Interes najwyraźniej nie wyszedł.
Gdy elfa upadła a bandyci odeszli, Borys nie wahał się dłuższej chwili. Podszedł do niej by zająć się ranami. Oczyścić i może podleczyć gdyby były poważniejsze. Bacznie patrzył na sakiewkę żeby nikt mu jej nie ukradł. Przez cały czas pobytu w mieście. Rozłożył szeroko ręce gdy podchodził do pobitej kobiety.
-Nie mam złych zamiarów. Jestem medykiem pozwól, że cię opatrzę. - po chwili namysłu dodał - Oczywiście za darmo. - bo ludzie którym w życiu ciężko wiedzą, że jak ktoś nie przedstawi ceny od razu może żądać za chwilę.
Gdyby kobieta pozwoliła się opatrzeć i zdała na pomoc Bogdanova. Ten rzeknie do niej niezobowiązująco.
-Rzekniesz za co zarobiłaś taki łomot? Może i w tym jakoś pomogę.