Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2018, 01:19   #330
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Elfia Baśń - część pierwsza

Emerens musiał bardzo nie lubić spacerów… inaczej zaproponowałby pieszą wędrówkę do Muzeum Sztuki Nowoczesnej Kunsten. Alice tak wybrała hotel, aby skrócić dystans do minimum i z tego właśnie powodu ich przejażdzka nie trwała nawet dwóch minut. Zapewne byliby na miejscu jeszcze szybciej, gdyby nie drobny korek na skrzyżowaniu.
Wnet wyłoniła się sylwetka budynku. Była otoczona zielenią ze wszystkich stron.
- Nie jestem pewien, jak bardzo to jest widoczne, ale budynek wznosi się nad wzgórzem jak ziggurat. Ma ponad sześć tysięcy metrów kwadratowych. Plan prostokąta z galeriami na parterze wokół centralnej powierzchni wystawowej - tłumaczył Emerens, wjeżdżając na parking. - Poza holem wejściowym i biurami znajduje się też galeria rzeźb, kilka innych galerii z oknami w dachach, dzięki czemu wszystko jest oświetlone naturalnym światłem - dodał. - Pracowałem tutaj w wakacje, kiedy chodziłem do liceum. Głównie sprzedawałem bilety, jednak usłyszałem od rodziców, że skoro tak bardzo lubię siedzieć za kontuarem, to mogą zapewnić mi pracę w domu. Rzecz jasna jej nie chciałem - wzruszył ramionami - ale jak w każdej prawdziwej rodzinie, kompletnie nie liczyli się z moim zdaniem - zażartował.


Alice obserwowała miejsce, do którego podjechali z uwagą i zaciekawieniem. Zaraz zerknęła na Emerensa
- Będziemy szukać czegoś związanego z pewnymi symbolami. Daj mi proszę coś do pisania i kartkę - powiedziała spokojnym tonem. Miała zamiar narysować mu symbole, o które chodziło, które kojarzyła już z wodą i Aalto
- Ja mogę coś przeoczyć, ale jeśli ty to dostrzeżesz to mi powiedz. No i teraz najwazniejsze. Cokolwiek powiesz, nie tylko ja cię słucham. Więc jeśli znajdziemy taki symbol i zdarzy nam się dostać do miejsca, gdzie będzie zapisany, wykuty, cokolwiek… tekst, napisany rymem… Nie czytaj mi go. Tylko zapisz na kartce, złóż ją i mi wsadź do torby. Dobrze? - poprosiła patrząc z uwagą na Emerensa.
Mężczyzna skinął głową, lekko skonfundowany. Znalazł notes z logiem międzynarodowej stacji benzynowej i podał go Alice wraz z długopisem.
- Być może ja też oszalałem - mruknął, spoglądając przez okno na sąsiednie samochody stojące na parkingu obok nich. Zdawało się, że muzeum nie było aktualnie oblegane. - Ale kto przysłuchuje się nam? - zapytał, marszcząc czoło.

Śpiewaczka wzięła notes i narysowała kilka symboli, które zdążyła dotąd zapamiętać
- Pamiętasz jak mówiłam o bogini śmierci i o tym, że przejmuje moje ciało? Nie żartowałam i nie zmyśliłam tego - powiedziała poważnym tonem. Za chwilę oddała mu notes i wysiadła z auta, biorąc swoją torbę.
- I że niby ona się nam przysłuchuje? - zapytał mężczyzna. Następnie pokiwał głową. Niezwykle spokojnie przyjął perspektywę bycia inwigilowanym przez Tuonetar, co mogło oznaczać wiele różnych rzeczy. - A skąd znasz te symbole? Co przedstawiają? Nie zwróciłem uwagi na eksponaty, kiedy tu pracowałem - mruknął zamyślony.
Alice kiwnęła głową w ramach potwierdzenia
- Jeśli w pewnym momencie z niewyjaśnionych przyczyn upadnę… Nie zabieraj mnie do szpitala, to w końcu minie i znów będę mogła normalnie funkcjonować… To wredna baba, czasem ostatnio się nade mną znęca - dodała i przygarnęła nerwowo włosy.
Emerens milczał, wpatrując się w nią przenikliwie. Potrafił słuchać w pewien wyjątkowy, prawie że brutalny sposób. Jak gdyby posiadał w głowie dyktafon, niezwykle precyzyjnie rejestrujące każde słowo. Poświęcał Alice sto procent uwagi i nie przerywał jej wyjaśnień.
- Te symbole mają związek z architektem, który zaprojektował to miejsce, a także z wodą. Szukamy czegoś, co ma związek z fińską mitologią i jej podobnymi - powiedziała tyle co wiedziała w tym temacie. Nie miała bladego pojęcia w jakim miejscu powinni szukać tych wersetów, ale miała pomysł jak się do nich doprowadzić, jeśli znajdą ów symbol.
- Alvar Aalto - mruknął Emerens. - Moja babcia widziała go i rozmawiała z nim w trakcie budowy budynku. Opowiedziała mi o tym, kiedy pochwaliłem się nową pracą. Wcześniej nie wiedziałem, że była w jakikolwiek sposób związana z tym muzeum - dodał i zamyślił się. - Szukamy jakich wersów, jeżeli dobrze rozumiem. Ale gdzie będą? W jakiejś książce? I do czego ci są potrzebne? - zapytał i nie czekając na Alice sam sobie odpowiedział. - Chcesz znaleźć zaklęcie, aby uwięzić boginię śmierci, czyż nie?
Rudowłosa z zaciekawieniem wysłuchała jego opowieści o tym, że jego babcia poznała pana Aalto. Może los jednak nie był takim tyranem, że zaprowadził ją akurat do Casa Corner?
- Niestety, nie mam pojęcia. Ostatnim razem, z tego co wiem, były wyryte w skale? Chyba? Sądzę, że gdy znajdziemy taki symbol, to trochę więcej nam się wyjaśni - odrzekła spokojnie i westchnęła.
Zapadła chwila milczenia. Emerens bawił się scyzorykiem, podrzucając go w dłoni. Kluczyki do samochodu wypadły mu z kieszeni, więc schylił się i je podniósł.
- Jakie posiadasz zdolności? - zapytał. - Oprócz władzy nad urządzeniami elektrycznymi, rzecz jasna.
Harper zerknęła na niego, w trakcie jego ruchu
- Hmm… Wyczuwam silne… em… magiczne obiekty i w pewien zawikłany sposób umiem je namierzyć - wolała mu nie tłumaczyć nic o Fluxie, IBPI i tym podobnych sprawach
- A w tym tygodniu dowiedziałam się, że umiem pochłaniać magiczną energię z takich przedmiotów… Kurczę, jak mówię to na głos, to brzmi to… Nieprawdopodobnie jak jakieś fantasy - uśmiechnęła się cierpko. Wyszli z samochodu i ruszyli w stronę muzuem.
Mężczyzna spojrzał na nią przeciągle i tylko pokręcił głową.
- To musi być okropne - mruknął. - Doświadczać tego wszystkiego w samotności. Jakby bariera tkwiła pomiędzy tobą, a resztą świata.

Stanął obok drzwi obrotowych i czekał, aż Harper pierwsza wejdzie do środka. Alice zerknęła na niego
- Tak nie do końca byłam w tym sama… Po prostu nikt nie mógł się tu ze mną udać - śpiewaczka pomyślała na moment o chorym Noelu, a potem o Kirillu i mina jej zrzedła. Weszła do budynku i rozejrzała się zaraz, odwracając swoją uwagę od przykrego tematu.
Biel muzeum była porażająca. Atakowała zewsząd i oślepiała niczym śnieg w słoneczny dzień. Proste, minimalne dekoracje sprawiały wrażenie dobrze przemyślanych i estetycznych, choć nieco oschłych. Obok wysokich, ciągnących się od sufitu do podłogi okien postawiono szerokie, brązowe pufy. Na jednej z nich siedziało dwóch chłopców. Bawili się modelami samochodów. Najwyraźniej nie interesowało ich bogactwo kulturowe zebrane w muzeum.
Emerens podszedł do punktu z biletami. Alice ruszyła za nim.
- Witaj, Cornelio! - rzekł do schludnej, wysokiej kobiety z długimi, blond włosami. Następnie nachylił się z powrotem do Harper i szepnął jej do ucha. - Naprawdę nazywa się Beatrix, ale nie lubi tego imienia.
Następnie spojrzał na znajomą, która lekko skrzywiła się. Oczywiście usłyszała jego uwagę.
- Nie boisz się, że powiem Floortje, że przyprowadziłeś tutaj dziewczynę na randkę? - zapytała, zakładając o siebie ramiona.
Alice uśmiechnęła się lekko do blondwłosej kobiety, po czym słuchała chwilę ich wymiany zdań. Słysząc o randce, w pierwszej chwili lekko się spięła, a w drugiej sprowadziła się na ziemię, że Sharif na pewno powiedziałby że to doskonała przykrywka dla ich tajnej misji, z jaką tu przybyli, więc nie powinna narzekać
- A kim jest Floortje? - zapytała uprzejmie, zerkając na Emerensa z nieskrywanym zaciekawieniem.
- No właśnie, Emerensie. Czy pamiętasz, kim jest Floortje? - Cornelia zwęziła oczy w dwie wąskie szparki.
Blondyn skrzywił się na podejście swojej znajomej.
- Floortje to moja dziewczyna - rzekł powoli i spokojnie, choć wydawał się zirytowany.
- Od rana nie odpisujesz na jej wiadomości - ciągnęła Beatrix. - Czy masz pojęcie, jak się czuje? Czy to w ogóle cię obchodzi? - zapytała, spoglądając z powrotem na rudowłosą piękność u jego boku.
Alice uniosła brew i spojrzała na Emerensa
- Dlaczego nie odpisujesz na wiadomości swojej dziewczyny? - zapytała go z lekkim wyrzutem. Przecież to było bardzo nieuprzejme, mówił jej ton głosu.
“I ty, Brutusie?”, wydawał się mówić wzrok mężczyzny.

- Widzisz, nawet twoja kochanka wie, że to bardzo nie w porządku - rzekła Cornelia, patrząc na Alice z lekkim zaskoczeniem, które szybko zniknęło, kiedy ponownie spojrzała na Emerensa.
- To nie jest moja kochanka - mężczyzna parsknął gorzkim śmiechem. - Lecz kuzynka. Przyjechała z… - zawahał się, zerkając ukradkiem na Alice.
- Z Helsinek - odrzekła płynnie i uśmiechnęła się przepraszająco
- Akurat tym razem, bo ostatnio byłam jeszcze w Petersburgu. Dużo podróżuję, a że akurat jestem na trasie do Niemiec, uznałam, że czemu by nie odwiedzić rodziny, skoro i tak muszę poczekać na samolot. Choć to zabawne, że zostaliśmy uznani za kochanków, to musimy cię rozczarować Cornelio, skandalu nie będzie, a ja już sobie z Emerensem porozmawiam na temat odpowiadania na sms’y… - zapewniła przekonującym tonem. Nikt nie byłby w stanie nie uwierzyć w grę aktorską Alice. Jedyny, który znał prawdę stał tuż obok niej.
- No cóż, rodzina też jest ważna - Cornelia wydawała się wahać, spoglądając na Harper. - Jednak uważaj, Emerensie, bo jak za bardzo będziesz pilnował starej, to nie uda ci się założyć nowej.
Mężczyzna zakrztusił się i zrobił krok do tyłu. Potrzebował kilka sekund zanim doszedł do siebie. Pokręcił głową, spoglądając na Cornelię.
- Poprosimy dwa bilety - rzekł, przecierając lekko załzawione oczy. - Ile to będzie?
Kobieta tylko machnęła ręką, najwyraźniej chcąc zrobić dla nich wyjątek.
- Swoją drogą… - zaczęła, spoglądając z zaciekawieniem na Alice - ... przyleciałaś tu sama? Przypadkiem nie z mężczyzną? - zapytała. - Średniego wzrostu, dłuższe brązowe włosy, dość szeroka, szczera, przystojna twarz.
 
Ombrose jest offline