Baron kiwnął głową zaskoczony propozycją wielkoluda. Stał obok i patrzył na reakcję zgromadzonych uchodźców i kiwał głową.
- Chyba jednak nic z tego. Nie chcę przelewać niewinnej krwi, ale mam pomysł.- Uśmiechnął się do Karla i zszedł pod bramę gdzie czekał zniecierpliwiony Komendant.
- Panie Komendancie. Tłuszcza nie chcę się rozstąpić i wydaje mi się, że Pan może mieć szansę do nich przemówić. Ja wydawać rozkazy umiem podwładnym, ale do tłuszczy moje argumenty nie docierają. Mógłby Pan?- Sierżant próbował namówić przełożonego.
Ta sprawa nie do końca tyczyła się obrony miasta, więc nie samego Barona więc teoretycznie to Komendanta powinność.