Snit'git nie wiedział co robić. Wykonywać rozkaz czy dbać o własne życie. Jednak szybko się okazało, że jeden z wilków nadal chce dopaść sztandarowego klanu. Skoczył na goblina a ten rzucił się szczupakiem pod nim licząc, że włócznia ze sztandarem wbije się w kudłacza.
Snit'git znieruchomiał i czuł jak coś ląduje na jego plecach.
- Wielki Gnorixie!!! Ratuj!!!- Krzyczał i starał się wydostać spod cielska.
Goblin myślał, że za chwilę poczuje kły bestii na swojej szyi, jednak nic takiego nie nastąpiła.
***
Gdy wreszcie Snit'git wygrzebał się spod truchła splunął siarczyście na wilka.
- Ścierwo jedne. Pożałować atakować na przebiegły Snit'git.- Dodawał sobie otuchy i starał pokazać, że wszystko było w planach i jest najwaleczniejszym z goblinów.
Wyciągnął sztandar i wyobraził sobie jak z wilczej skóry zrobi sobie płaszcz.
Euforia minęła gdy odezwał się Urzog. Snit'git zawahał się z początku bo wolał słuchać Gnorixa,ale nie chciał się narażać drugiemu orkowi. Wydobył włócznie z cielska wilka i zabrał się za rabunek i po chwili stał przy Okrutniku gotów na nowe rozkazy.