Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2018, 18:03   #41
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację

Zaskoczona dziewczyna faktycznie dostrzegła czerwonoskórą postać ładującą się do mieszkania.

Zaskoczenie było głównie wywołane tym, że słowa Czarnego były prawdziwe.
‘Ja pierdzielę’ - mignęło w jej myślach, gdy odruchowo przeładowywała broń.
Odruchowo!

Umysł rejestrował pewny uchwyt na kolbie, płynność ruchu załadowania magazynku podarowanymi przez Czarnego nabojami. W tle brzdękało jej pytanie: ciekawe jaki mam czas?

A potem sięgnęła w głąb siebie po wilczycę.

Skrócić dystans.
Strzał z bliska.
Nie marnować naboi.
Użyć wampirzycy jako tarczy na wypadek gdyby któryś z komandosów próbował jeszcze jakichś sztuczek.
Chronić Zaara.

Umysł i ciało Żenii pracowały na podwyższonych obrotach.
Postać w kapturze jednak niemal się rozmyła. Ruszyła szturmem wprost na parę wilkołaków. Dużo szybciej niż Żenia zdążyła wystrzelić. W jej dłoni pobłyskiwały dwa sztylety.

Zaar stał przy nich. Blisko. Wydawał się ogromny.
Z pomieszczenia z lewej strony słychać było strzał, jednak pocisk chybił. Zapalniczka nie trafiła w rozmytą postać. Czy też trafiła rozszarpując płaszcz z kapturem, lecz nawet nie muskając ciała wampirzycy.

Przemieniony w formę bojową Zaar miał więcej szczęścia. Szponami przeorał ramię czerwonoskórej. Rana choć otwarta, to nie tryskała krwią, tak jak miało to miejsce w czasie walki z Elektrykiem. Ot, po prostu otworzył martwe ciało.

Żenia nie mogła nie wykorzystać tej okazji.
Przyłożyła się do strzału i nacisnęła spust.

Pistolet huknął. W pomieszczeniu błysnęło. Wampirzyca dostała w brzuch. Na moment w środku było jasno jak za dnia. Umysł Żenii pracujący na podwyższonych obrotach dojrzał kwitnące obrażenia od poparzeń na ciele czerwonoskórej.

I wtedy sztylety ruszyły w swój śmiercionośny taniec. Rozbłysk słonecznego światła miał niesamowity wpływ na czerwonoskórą bestię. Z jakiegoś powodu uznała, że dziewczyna uzbrojona w pistolet jest dla niej większym zagrożeniem, niż dwu i półmetrowy wilkołak. Wyprowadziła szereg cięć, które raniły kobietę głęboko. Nie minęła nawet sekunda i dziewczyna miała otwarte rany na przedramionach, udach i brzuchu.

Wilkołak ruszył w jej obronie. Ciął z nadludzką szybkością swoimi szponami. Chciał pozbawić wampirzycy możliwości walki. Trafił w nadgarstek. Sztylet wraz z odciętą dłonią spadł na podłogę w tumanach gazu. Żenii cięzko było powiedzieć, czy owa istota odczuwała ból. Z jej gardła wydobyło się zwierzęce syknięcie. Wbiła sztylet głęboko w ramie wilkołaka, i niczym jakiś dziwny insekt wbiegła po nim, jakby był nieożywionym elementem wystroju. Żenia nie widziała co się dzieje, jednak Zaar Zawył w bólu. Po chwili wszyscy usłyszeli wybijane okno w pomieszczeniu obok. Zaar lekko się chwiał i jego ramię krwawiło z odciśniętymi śladami zębów. Czerwona bestia wyskoczyła przez okno z trzeciego piętra. Na watahę też nadchodził czas. W końcu wypełniające się gazem mieszkanie nie było dobrym miejscem na pozostanie.

Czarny przyjął już swoją formę bojową. Jego cienie zaś rzuciły się w głąb korytarza. Wprost na ranionych granatem żołnierzy. Rozległ się klekot wystrzałów z lekkich karabinów. Jeden z cieni rozwiała seria z karabinu. Zaraz za nim kolejny. Jednak wyhamowały pociski. Odsłoniły dwa kolejne cienie. Cienie, które nie miały żadnej litości gdy dopadły żołnierzy. Krew rozlała się szerokimi strugami po ścianach wewnątrz mieszkania, ale też na klatce schodowej.

Zaar już biegł do okna, chciał dopaść wampirzycę. Była ranna. Mieli szansę ją dobić.
- Nie - wyrwał się gardłowy warkot z gardła wielkiego wilkołaka o czarnym futrze. Zaar zatrzymał się pod wpływem rozkazu.
- Zmień się - kolejne warknięcie kierował do Żenii. Powoli ruszał w stronę klatki schodowej. Po drodze natrafił na Zapalniczkę. Wyższą i lepiej zbudowaną niż normalnie ją kojarzył.
- Ty… naucz się strzelać - warkot był pełen złości. Zupełnie nie uzasadnionej, gdyż plan alfy póki co zapewniał im zwycięstwo. A przywódca stada prowadził ich do zwycięskiego kontrataku.
Brunetka zacisnęła usta, powstrzymując się od odpowiedzi. To nie był dobry czas na pyskowanie Czarnemu. Skinęła jedynie głową.
Nim rozpoczęła przemianę, schyliła się by podnieść sztylet wampirzycy, z wciąż zaciśniętą na nim dłonią.
Korzystając z zamieszania podeszła do Zaara:
- Jesteś cały? Wszystko dobrze? - pytała z niepokojem i troską w spojrzeniu.
Zaar zaciskał zęby.
- Suka… - warknął - ugryzła…
Próbował się odwrócić, żeby zobaczyć miejsce nad lewą łopatką.
Żenia za to miała doskonały widok na ślad po ugryzieniu. Rana broczyła delikatnie krwią, jednak nie wyglądała na groźniejszą niż zwykłe otarcie, czy rozbity nos.
- Zmieni się w Abominację - powiedziała Zapalniczka - W wampirołaka.
Żenia potrząsnęła głową. To co mówiła Zapalniczka było bujdą na resorach. Wampiry nie przemieniały się od ugryzienia. I nie miały czerwonej skóry. Córka Ognistej Wrony o tym wiedziała. Choć nie miała pojęcia skąd ale słowa Sędzi rozjątrzyły oglądającą do tej pory “ranę” Zaara Żeńkę. Odwróciła się raptownie do Zapalniczki i ryknęła z głębi trzewi, w swoim przekonaniu przerażająco i gniewnie, jeżąc futro.
- Głupia! - wycharczała ukazując długie kły i pochylając nieco do blondynki. Nie lubiła tej formy - ograniczała mówienie i to bardzo - Draśnięcie… żadna … abo… abo… - paszcza bojowego stwora jakim się stała złodziejka nie pozwalała na wiele. Żenia pacnęła Zaara opazurzoną łapą w ramię z poirytowanym głupią gadką parsknięciem - Chodź. Nic Ci.

Kręciła niedowierzająco wielkim łbem i warknęła na Zapalniczkę, przechodząc obok koncentrując uwagę na zdobycznej broni. Mimo to ogon jej majtał się nerwowo.
Sztylet był stalowy, choć ostrze było srebrzone. Sprytne rozwiązanie, bo stal była dużo twardsza. Pozwalała broń wyważyć i dobrze naostrzyć. Dłoń wampirzycy była zaciśnięta w skurczu spazmatycznym, ale podważenie palców uwolniło broń. Żenia czuła dyskomfort związany z obecnością srebra. Ale czuła go dopiero teraz, w swojej bojowej formie. Ze zdziwieniem spostrzegła, że rany na jej ciele zasklepiają się.

Zamiast koncentrować się na ranach i sztylecie, myśli brunetki poleciały jednak ku czerwonej skórze. Nim odrzuciła dłoń wampirzycy z żalem pomyślała, że ta uciekła. Z takiej skóry Ivan mógłby sobie uszyć buty. Takie jak miał Turek. Po krótkim namyśle wrzuciła odciętą dłoń wampirzycy do plecaka. Wyciągnęła też wężowy sztylet na jego miejsce wrzucając broń.
Schodząc po schodach po kilka stopni na raz skoncentrowała się na aktywacji swojego sztyletu.
 
corax jest offline