Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2018, 22:26   #345
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Jak powiedział kiedyś, dokładniej niecałe dziesięć lat temu, pewien szerzej nieznany morryta Adelmus z Otrantu: „zakażenia ran bywają śmiertelne”. Słowa te powtórzył na głos cyrulik w meisseńskim garnizonie, kończąc zabieg czyszczenia rany, podczas którego pacjent niczym ostatni masochista postanowił pomóc chirurgowi w wypatrywaniu tkanek do wycięcia. Mimo bólu wydawał się być zadowolony z wykonanej usługi i choć chwilę później zemdlał to na pewno czuł wdzięczność.

Pożyczek w przysługach dobrze udzielać. Gdy okazało się, że operowany Loftus jest adeptem magii Waldemar aż zatarł ręce.
- Długi dobrze spłacać, ale to kiedyś, Loftusie. Teraz mam problem z jeńcami – jest ich po prostu zbyt wielu! Znasz może kogoś w dowództwie? Wilkom na pożarcie bym ich rzucił, jeno nie mamy u bram żadnych krwiożerczych bestii... - Żalił się cyrulik.
- Niestety nie mam w tym mieście jeszcze wielu znajomości. A o środkach uśmierzających ból, daruj, zapomnij! Popijaj z flaszki, ale też tylko ledwo co, niech się rana zasklepi dobrze. Ból to twój jedyny przyjaciel co to w chorobie podpowie ci, który ruch ci szkodzi a który pomaga. Zaufaj temu, co czujesz! Wpisuję cię też na listę, obowiązkowa kontrola opatrunków jutro rano a do tego czasu jesteś zwolniony ze służby. Do koszar, leżeć i wypoczywać!

Loftus w spokoju opuścił izbę a cyrulik pociągnął łyk alkoholu.
- Także tak jak mówiłem, panowie sanitariusze - zwrócił się Waldemar ponownie do trójki mężczyzn, wśród których już krzątała się Anna, sprzątająca powstały w ciągu doby pracy izby rozgardiasz.
- Bez większej delikatności z tymi cwelami. Idziemy teraz po dwóch południowców do celi, wypytujemy i przypalamy co tam któremu gnije. Albo, nie, lepiej. Idziecie po nich sami. Ja przygotuję narzędzia na ich powitanie. Jeden z nich już dziś zrobił się bardziej rozmowny na sam widok cęg.
Przyprowadzeni jeden po drugim jeńcy dostali od cyrulika prosty wybór – podać nazwiska i stopnie swoich dowódców, lokalizacje namiotów, w których zmagazynowano sprzęt i żywność oraz tych, w których sypiali oficerowie. W zamian mieli otrzymać leczenie zakażonych ran oraz posiłek. Ostatecznie cyrulik i tak miał zamiar przypalić im rany i blef miał być jedynie kartą przetargową w celu uzyskania informacji.

Skończywszy zabiegi na jeńcach Waldemar nakazał odprowadzić ich do lochu oraz w drodze powrotnej odebrać żywność dla pracowników izby oraz rannych z garnizonowej kuchni. Sam do spółki z Anną przywrócił ład w izbie – on, układając się w pozycji horyzontalnej, ona zaś sprzątając. Po powrocie sanitariuszy udał się na posiłek, gdzie każdego, kto chciał go słuchać, namawiał do nie okazywania litości najeźdźcom, których jedyną motywacją jest rabunek dóbr.
- Toż to są wilcy, co zupełnie bez idei napadają. Nie, wróć! Południowcy są nawet gorsi niż wilcy! Zwierzęta wszak z głodu atakują, dla zaspokojenia pragnień żywej istoty, nie zaś dla kaprysu i ze zwykłej próżności, podżegani z tylnego szeregu przez basiora chciwego, Wernickiego.

Na dalszą część dnia nie miał specjalnego pomysłu. Zmęczony niedospaną nocą postanowił odespać ile się da. Póki się da.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 22-01-2018 o 17:41.
Avitto jest offline