Santiago, bardzo ostrożnie przeszukując chrapiącego chwata nie znalazł nic. Znaczy się znalazł starą chustkę do nosa, kawałek rzemienia i parę miedziaków, ale nie były to rzeczy, które mogłyby w jakikolwiek sposób wskazywać na to, że Leonard poszukiwał w obozowisku sprawców zamieszania w Pfeildorfie.
A tymczasem w obozowisku zaczęło się zamieszanie. Wystraszona dziewczyna znalazła ukojenie w ramionach matki i sióstr, a wieść o podłym występku pijanego wojaka lotem błyskawicy dotarła do wszystkich stirgańskich uszu. Zawrzało jak w ulu. Talia zniknęła w jednym z wozów, a kilku stirgańskich mężczyzn zebrało się wokół Pappy Salvadore. Do nich też podszedł Wilhelm, ale za nic nie mógł rozeznać o czym mówią, gdyż porozumiewali się swoim własnym językiem. Zaintrygowany poruszeniem w obozie zjawił się też Johannes Kroenert, który dał znak magowi, aby ten podzielił się z nim informacjami.
-
Nie mieszajmy się. To nie nasza sprawa i nie mamy wpływu, na to co zrobią - poradził von Dohnie.
*
Chwilę potem trzech rosłych Stirgan poszło do lasu i poderwało na nogi Leonarda. Jako, że nie chcieli, aby narobił hałasu, od razu dostał cios w głowę i nieprzytomny został zaciągnięty do obozowiska. Tam go związano i wrzucono jak worek ziemniaków do jednego z wozów.
Sąd odbył się wieczorem, po zakończonym festynie. Kobiety zajęte były zwijaniem obozowiska. Starszyzna i kilku młodszych członków trupy zgromadzili się wokół związanego Leonarda, nieopodal obozowiska, na brzegu rzeki. Zbrojny został zakneblowany i rzucał się, starając rozerwać więzy. Jego oczy wyrażały przerażenie, jakby wiedział jaki los go czeka. Naprzeciw stał Salvadore, który rozmawiał z starszymi w stirgańskim dialekcie. Gdy wszyscy z nich skinęli głowami i splunęli na Leonarda, Pappa przeszedł na reikspiel.
-
Zostałeś uznany winnym pohańbienia jednej z naszych kobiet. Niech Morr się nad Tobą zlituje - powiedział tylko i dał znak Alessio Gattiemu. Ten wyciągnął zza pazuchy postronek i zarzucił go na szyję Leonarda. Poszło szybko, widać Stirganin miał wprawę w duszeniu.
Potem Alessio, Guido i Vito obciążyli ciało i cisnęli do rzeki. Zrobili to z wprawą, co świadczyło o tym, że to nie pierwszy raz, gdy w ten sposób pozbywają się kogoś. -
Jutro z rana wyruszamy dalej, do Horbranz - oznajmił bez cienia emocji Salvadore, gdy było po wszystkim. A potem przelotnie spojrzał na Berwina. -
Taki los czeka wszystkich, którzy spróbują czegoś z naszymi kobietami...