Axel zdołał się nawet nie skrzywić, gdy propozycja lotu padła pod jego adresem.
- Zaszczyt to dla mnie - powiedział, udając zadowolonego z propozycji. - Przemyślę to - dodał, nie mając zamiaru zdradzać, że decyzję podjął już wcześniej i że nie była ona pozytywna.
Kanciasta luneta, zwana przez Kugelschreibera 'kątową' zdała się Axelowi przydatną w chwili, gdy się chciało kogoś zza winkla podglądać i głowy przy tym nie wystawiać.
Tyle tylko, że niewygodna nieco była. Ale gdyby tak ją zmniejszyć... Kto wie, może i by się przydała.
* * *
Dzień, mimo konieczności oglądania wynalazków, można było uznać za dość przyjemny. Niestety okazało się, że znane powiedzenie o chwaleniu dnia przed zachodem słońca ma swoje uzasadnienie.
Wizyta zamaskowanych gości zakłóciła przebieg kolacji, a zachowanie Kugelschreibera uniemożliwiło jakąkolwiek reakcję. Być może wynalazca bał się rozlewu krwi i zaplamieniu dywanów.
Pozostawało czekać, aż intruzi się wyniosą, a potem ruszyć ich śladem.