Luna schowała się głębiej w cień, po czym sięgnęła do torby by mieć w pogotowiu dymne patyczki. Następnie wymówiła cicho zaklęcie
dłoni maga i z całych sił czaru zaczęła unosić kulę by skierować ją z powrotem do posągu. Miała nadzieję, że zaskoczony ork nie będzie się szarpał i uzna to za boską interwencję... czy coś.
Nie miała innego pomysłu; walka jej drużyny z tą grupą byłaby złym wyborem.