25-01-2018, 13:53
|
#234 |
Administrator | Przed wejściem do świątyni Lennart zakrył twarz. Uznał, ze lepiej nie wystawiać swego oblicza na widok publiczny - świadkowie przestępstwa nie byli mu do szczęścia potrzebni. Różnica między 'widziałem' a 'chyba widziałem' była dość znaczna. * * *
Krew nie została przelana, ale Lennart daleki był od zadowolenia.
Czy na pewno atak na kapłana i uwolnienie Dziadygi było wyborem mniejszego zła? A nawet jeśli, to zło pozostawało złem. Zdecydowanie popełnił błąd, wybierając takie właśnie rozwiązanie. Ale teraz nie było już innego wyboru - trzeba było dalej kroczyć tą ścieżką.
Zanim ruszył dalej, związał starannie kapłana. Tego by im jeszcze brakowało, by ten odzyskał przytomność i narobił im kłopotów, zanim zdążą uwolnić jeńca.
A i tak pozostawał problem, co zrobić potem. Wszak kapłan nie daruje im tego, co zrobili, bez względu na szczytne intencje.
|
| |