Widdenstein zdziwił się brakiem strażników. Nie podobało mu się to, ale trzeba było działać i nie tracić czasu. Weszli do środka świątyni i zobaczyli Kapłana. Ten wyczuł od razu co się święci i zaczęło się.
Otto skupił się nad wiatrami magii kiedy podbiegając do Droe, lecz ten nieznaną dotąd magią oziębił całe pomieszczenie i ruchy stawały się jakby mozolniejsze. Kapłan wykorzystał okazję i mając w dłoni swój topór ciął maga raniąc hierofanta w głowę. Cios na szczęście tylko drasnął, ale krew zaczynała się sączyć. Ottonowi wiatry magii, które zebrał do tej pory wymknęły się spod kontroli. Jednak magowi udało się dotknąć kapłana i rzucić czar uśpienia. Droe jednak miał silną wolę i był w domu swego patrona i nie poddał się czarom. Na szczęście po chwili padł uderzony w potylicę przez któregoś z towarzyszy.
- Udało się. Teraz trzeba go gdzieś ukryć.- Zaproponował Otto dotykając się miejsca gdzie krew ciekła. Był zmęczony i oddech tracił.
~ Przecież ledwo co się ruszyłem a zmęczony jestem jak po paru godzinach marszu.~ W myślach narzekał.
Gdy Lennart wiązał ogłuszonego kapłana mag postanowił się uleczyć potężnym czarem wcześniej zbierając moc.
- Zakneblujmy go i weźmy do lochów. Lepiej by nikt na niego się nie napatoczył.- Zaproponował i wcisnął mu kawałek płótna w usta.
- Może ma klucze do celi przy sobie.- Dodał i przeszukał fanatyka.
Mag szedł przodem przyświecając sobie drogę kamieniem zatkniętym na końcu lagi i po rzuceniu czaru. Szedł dość sprawnie pamiętając drogę jaką przeszli ostatnim razem. Był gotowy na wszystko i czuwał nad wiatrami magii wokół.