Gustaw był w kiepskim nastroju. Sprawy zaczynały go przytłaczać i słowa Komendanta o rozdzieleniu obowiązków zaczynały mieć sens. Jedyny problem to czy będą wykonywane po myśli Dowódcy Obrony Miasta. Na razie nie mógł zbytnio narzekać.
Gustaw został wpuszczony do komnaty Komendanta i zobaczył jeszcze kilku cywili. Słowa, które podczas wejścia usłyszał dały mu pogląd, że mowa o propozycji posłów od Wernickiego.
- Witam Panów. Przepraszam za spóźnienie Panie Komendancie, ale pilące sprawy natury obronnej.- Skinął głową i stanął z boku słuchając rozmów.
W końcu padło konkretne pytanie co armia zrobi.
- Jako dowódca obrony nie zamierzam wycofywać żołnierzy. Podjąłem się obrony miasta i tak zostanie. Gdy wróg wejdzie to nie liczyłbym na spokój. Najemnicy dobiorą się do miejskich dóbr i kobiet a i na hutę ruszą. Krasnoludy się obronią, ale złość bezradnych agresorów będzie przelana na mieszkańców.- Baron tłumaczył swoją decyzję.
- Nie chcę słyszeć o poddawaniu miasta. Każde takie sugestie odbiorę jako układ z wrogiem i zdradę. Wernicki może i by częściowo dotrzymał układów ale Brock...- Nie dokończył i popatrzył na kiwających z aprobatą radnych.
- Jeśli...- Podjął Baron lecz przerwało mu wypowiedź nagłe pojawienie się zziajanego Berta.
- Sierżancie. Posłowie od Brocka u bram wschodnich.- Wydusił informację a Gustaw popatrzył na Komendanta.
- Co ten zdradliwy pies chce?- Zapytał proforma.
- Przepraszam Panów, ale obowiązki wzywają.- Kiwnął głową i spojrzał na Komendanta czy także zamierza iść z nim.
Gdy opuścił gabinet Komendanta zwrócił się do niziołka.
- Bert. zbierz wszystkich z Ostatnich u mnie. Chcę z Wami porozmawiać.- Zakomunikował i ruszył na spotkanie z posłami.