Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-01-2018, 12:25   #351
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Złamany nożyk to aż nad to, żeby się oswobodzić - przynajmniej z krępujących węzłów - Krótkie ostrze przytrzymane butami pozwoliło naruszyć strukturę liny wiążącej dłonie. Jeszcze tylko zagryzienie zębów, chwila cierpienia podczas skręcania węzła.. i jeszcze jedna próba nadcięcia lin, bo ten cholerny nożyk jest tępy jak banda trepów z łapanki!
Któraś próba z kolei i w końcu żarzące się czerwienią sponiewierane nadgarstki w końcu oswobodzone! Uwolnienie pozostałych kończyn to już tylko formalność i próba cierpliwości.

Uwolnienie się z węzłów było jednak najprostszym krokiem w kierunku do wolności. W prawdzie w głowie włóczęgi pojawił się już plan obejmujący wykopanie drzwi i wetknięcie w szyję strażnika ów tępego nożyka, odebranie mu broni, posiekanie kilku zaskoczonych żołnierzy stojących na drodze ku dającym schronienie zadrzewieniom, ale wizualizacja ta kończyła się obrazem przypominających jeża zwłok leżących ledwie kilka kroków od zbawiennej ściany lasu. Niestety zwłoki te należały do autora pomysłu a analogia do jeża wynikała z ilości strzał sterczących z jego pleców.

To wystarczyło by ostudzić zapał do brawurowej ucieczki. Zamiast tego postanowił rozejrzeć się dokładnie po komórce, w pierwszej kolejności szukając źródła światła, a w kolejnych wszystkiego, co mogło by przydać się do jakże sprawdzonej już dywersji. Ocenił również możliwości wydostania się z pomieszczenia biorąc pod uwagę nie tylko drzwi, które były wyjściem oczywistym. Być może dało się chociaż znaleźć, lub zrobić lufcik, czy szparę w deskach, żeby ocenić sytuację na zewnątrz.
 
Morel jest offline  
Stary 25-01-2018, 18:29   #352
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Bert skryty za blankami fortu postanowił odezwać się do emisariuszy.
- Jesteście od Wernickiego czy od Brocka? - niziołek starał się tak głośno krzyczeć, by słyszały go także oddziały wroga. - Jeśli od Brocka to chociaż przekażę wiadomość dowódcy, to wątpię by negocjował z tym zdrajcą, wszak można mu wierzyć tyle co gównu pływającemu w latrynie! A słyszałem też że jego ludzie to tchórze, gdyż atakują tylko śpiących sojuszników! Po tej kampanii żaden porządny władyka nie zatrudni takich najmitów, łachmytów nawet za złamanego szeląga! Już słyszę te podśmiechujki innych kompanii najmitów z zasrańców Brocka! A teraz stójcie tu i czekajcie idę po dowódcę!

Słowa Berta miały wkurwić najemników i zasiać w nich poczucie winy, a nóż nie wszyscy wojacy byli zadowoleni z decyzji dowódcy. Potem niziołek z kilkoma strzelcami ze swej grupy, ruszył szukać sierżanta Gustawa.
 
Komtur jest offline  
Stary 25-01-2018, 19:33   #353
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Diuk będąc w porcie obwołał Gustawa nowym komendantem i natychmiast został otoczony przez rybaków, z których chaotycznych mamrotań wydobył, że właśnie jakaś grupa żołnierzy zabrała łódź i że myśleli że to była zwykła kradzież i chcieli prosić o lepsze, ale skoro to rekwizycja to żądają odszkodowania. I pytali, to jak mają łowić ryby.
Trójka patrolujących port żołnierzy Czwartej Kompanii zdziwiła się co nieco słysząc wyznania Diuka, ale postanowiła poczekać z wątpliwościami i zapytać o co chodzi później, by nie podważać autorytetu nowo awansowanego oficera, za jakiego go wzięli.

Gustaw, nieświadomy, że Karl Topher właśnie w jego imieniu zaczął bunt przeciwko Komendantowi, dorzucił do dość długiej już listy dla Starszego Barrudina kolejne kilka punktów, które to Kadet skrzętnie dopisał i pobiegł do dzielnicy krasnoludzkiej. Baron tymczasem nakazał ponownie sprawdzić stan zapasów i ocenić na ile starczą, a potem poszedł porozmawiać z Komendantem i pospiesznie zwołaną Radą Miasta o propozycji honorowego wycofania się i bardzo mile ich zaskoczył stawiając się w opozycji do woli żołnierzy i optując za kontynuowaniem obrony miasta. W końcu oferta wycofania dotyczyła tylko żołnierzy, mieszczanie i chłopi straciliby cały dobytek, a ich żony i córki zapewne także coś więcej. Zdecydowane odrzucenie tych warunków przez Gustawa zapewniło mu kilka przyjaznych kiwnięć głową.

Zanim jednak zdołał zdyskontować nowo zyskaną sympatię patrycjatu Meissen, znalazł go Bert przynoszący wieść o pojawieniu się posłów po drugiej stronie miasta.


Jako że w zasięgu kilku dni drogi nie było żadnych lasów, szansa na dotarcie do zbawczej ściany lasu wynosiła zero, co trafnie skonstatował Oleg. Zajął się więc innymi pomysłami na ucieczkę. W komórce znalazł wszystko to, co w komórce mogło się znajdować, a i ze zrobieniem szczelin nie było problemu. Po prawdzie to nawet nie musiał ich za bardzo robić, były już wcześniej, i to na tyle szerokie by mógł się rozejrzeć po okolicy. A ta przypominała wojskowy obóz, tyle że rozłożony na większym terenie niż się przyzwyczaił. Widział trochę namiotów, żołnierzy, spętane stado koni pilnowane przez dwóch ludzi i prowizoryczny corral w budowie.
Słyszał prowadzone rozmowy, głównie o tym, jak to się obłowią w mieście; zadowolenie z decyzji dowódcy by rozpocząć negocjacje i pozwolić Imperialnym odejść wolno - jeśli bez walki można się nachapać to niech żołnierze idą w cholerę, byle zabrali ze sobą broń, a nie srebro (żal im było tylko tego, że tego maga, co im szyki ciągle krzyżuje, nie dorwą, ale uznali, że lepiej by sobie polazł niż znowu się wtrącał); tęsknotę za umytym kobiecym ciałem, nie to co brudne chłopki; o agentach w mieście; o konwojach odwożących zdobyte dobra na południe, a zaopatrzenie na północ, o planach, na co wydadzą zarobione pieniądze (i choć było kilku takich co myślało głównie o wódzie i dziwkach, to większość chciała a to wykupić kawałek ziemi, a to oświadczyć się w końcu wybrance, a to otworzyć warsztat czy wkupić się do terminu).
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 25-01-2018, 21:43   #354
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Loftus uśmiechnął się przyjaźnie, zdawało mu się, że Idra Ausburg jest tylko nieznacznie starsza od niego. Zapewne niedawno opuściła mury kolegium. To w połączeniu z opinią jaką mieli przedstawiciele złotych magistrów dawało sporą nadzieję na szybkie nawiązanie nici porozumienia. Dziewczyna nie wywyższała się, z całą pewnością nie miała szlacheckiego pochodzenia. Pozwała sobie na spoufalanie, nie wykorzystywała pozycji mentora i potężniejszej, licencjonowanej czarodziejki.
Mag szybko przystanął na propozycję. Idra mogła utracić licencję, a Loftus pożądał licencji. Takiej kobiety w sumie też, choć jej ruchy były nieco sztywne. Uczeń czarodzieja błądził myślami przez chwile, ale otrząsnął się i wysłuchał uważnie propozycji mentorki. Sprawa była poważna, choć warta ryzyka. Wymienił się więc z nią spostrzeżeniami, oraz zaproponował udanie do garnizonu. Przy okazji wspomniał też o przyjacielu, którego uczył czytać i pisać. Przyjaciela, który jeszcze całkiem niedawno oferował pomoc w interesach. Choć nie do końca takich…
- Silber Haus. Potrzebujemy do tego kogoś ze smykałką do takich przedsięwzięć. Znam Truskawę – Kobieta parsknęła, ale nie przerywała.
- Tak Truskawę, jak wolisz to Berta. Niziołka i uwierzcie mi proszę, ale głowę do wszelakich interesów to on ma. Szybko nawiązuje kontakty i ma zdaje się dość szerokie dojścia, konszachty, choć wygląda niepozornie. Coś trzeba załatwić, nawet trudno dostępnego. On to dostanie i zorganizuje. Ha szczęście nam sprzyja. O wilku mowa, widzisz tego rudowłosego halflinga w towarzystwie żołnierzy. To właśnie on.
- Bert! – Loftus krzyknął mając nadzieję, że zwróci uwagę kompana.
- Część, tak wiem źle wyglądam. Sierżant nie dał wypocząć do tego głupio mnie przy nim ustrzelili. Za to cyrulik w garnizonie to fachowiec. Ramię boli, ale kości całe, ze służby do rana zwolnił i kazał popić, co by ból uśmierzyć. Ale nie ważne, sprawę mam. Załatw co musisz i na bogów, proszę Cię spotkajmy się w garnizonie. Rady i pomocy Twojej potrzebujemy. – Mag celowo użył liczby mnogiej, tak aby zwrócić uwagę na czarodziejkę.
- Teraz powiem Ci tyle, że to pani Idra Ausburg. Przedstawicielka Kolegium Złota, alchemiczka, zdecydowanie potężniejsza ode mnie. – Loftus uśmiechnął się do kobiety.
- Bardziej urodziwa, a do tego jej wiedza i umiejętności mogą rozwiązać wiele z naszych potrzeb. Do tego potrzebuje naszej pomocy, a i zarobić przy tym coś się pewnie uda. Pośpiesz się proszę i spotkajmy w garnizonie. – Mag powtórzył raz jeszcze miejsce spotkania, mając nadzieję, że niziołek znajdzie czas na dłuższą rozmowę. Przy okazji dowiedział się, że wróg chce negocjować, to była dobra wiadomość. Zyskiwali na czasie, byle tylko niepokoje na ulicach się uspokoiły.
- Widzisz mówiłem, że zorientowany w Tym co się dzieje, a do tego obrotny. Zapraszam do garnizonu, nie wiem gdzie się zatrzymałaś Idro, ale w mieście robi się paskudnie. Zdążymy coś zjeść, porozmawiać, odpocząć trochę. – Loftus prowadził mentorkę do garnizonu, wziął ciepłą strawę z kuchni i coś do picia. Zapewne mocno rozwodnione wino, ale lepsze takie niż żadne.
- Armia, zaciągnąłem się, bo werbownicy zapewniali, że w ten sposób uzyskam licencję, bez egzaminów na kolegium. Żołd miał pozwolić na pierwsze opłaty. Stare grzyby zamiast wspierać młodych, to rzucają kłody pod nogi. Majątki zbijają, rozwój wstrzymują, wielu rzeczy zabraniają. Wybacz marudzę, to z niewyspania i przez dowódcę. Przy Was za to milej się robi.


Loftus w oczekiwaniu na niziołka podpytywał nowo poznaną kobietę o badania jakimi się zajmowała. Okazało się, że magiczka nie tylko opanowała technikę manipulacji eterem, ale znała się również języki obce. Jej wiedza obejmowała takie dziedziny jak geografia, czy astronomia, nie wspominając już o mechanice. Była bardzo wszechstronnie uzdolniona, a przez zachłanność macierzystego kolegium mogła stracić licencję.
Niezależnie od tego, czy Bert się pojawił (Loftus miał nadzieję, że tak), czy nie pojawił przeszli do poważnej rozmowy.
- Dobrze, że jesteś Truskawa. Siadaj proszę, napij się i poczęstuj strawą. – Loftus podstawił czarkę i miskę towarzyszowi.
- Wsparcie Kolegium Złota wiele by nam ułatwiło sprawę. Idra ulepszyła by płonące strzały, stworzyła odpowiednią mieszankę. Zapewniam Cię, że nie ma lepszych alchemików niż z tego Kolegium przyjacielu. Do tego, może uda się uzyskać płynny ogień. Mistrzyni Idra z pewnością uzyska pozwolenie rady miasta na zajęcie siedziby zmarłego maga, jeśli znajdą się tam odpowiednie składniki, to rzeka stanie w ogniu i żadna barka nawet nie zbliży się do Meissen. Ale jest też druga sprawa, interes mniej oficjalny. Dlatego proszę Cię o pomoc, a i wzbogacić przy się powinno udać. Sztabka czy dwie srebra nie zrobią przecież większej już różnicy. – Loftus wraz z Idrą wyjawił, że chodzi o ograbienie Silber Haus. Budynku, w którym mistrzowie srebniczy przechowują swój surowiec.
- Trzeba to zrobić jak najszybciej, później kto wie czy nie będzie jakiegoś zakazu poruszania się po nocy po mieście. Do tego może uda się zorganizować mundury granicznych, od tak jakby kto podejrzał z okna, niech zwali winę na tamtych. W sumie przysłużyło by się to sprawie, większa niechęć do granicznych by wyszła. Może, któryś jeniec skonał, ciało można by dla uwiarygodnienia podrzucić. – Loftus pocierał brodę.
- Tej nocy jestem zwolniony z obowiązków, choć mogę też zawsze ochotniczo zgłosić się jako patrol miejski. Magią można zmylić, uśpić, odwrócić uwagę, czy wyłamać drzwi, zamki czy pręty. Mówię Ci Bert, ja takiej mocy nie mam. Trzeba wykorzystać okazję, każdy na tym zyska.
Nie jestem, ale może by Diuka zawołać? Jak myślisz?
- Ritter podpytywał Berta, bo zdawało mu się, że Karl może im pomóc. Akcja w Nuln udowodniła, że ma dziwne powiązania i łeb na karku.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 26-01-2018, 08:33   #355
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gustaw był w kiepskim nastroju. Sprawy zaczynały go przytłaczać i słowa Komendanta o rozdzieleniu obowiązków zaczynały mieć sens. Jedyny problem to czy będą wykonywane po myśli Dowódcy Obrony Miasta. Na razie nie mógł zbytnio narzekać.

Gustaw został wpuszczony do komnaty Komendanta i zobaczył jeszcze kilku cywili. Słowa, które podczas wejścia usłyszał dały mu pogląd, że mowa o propozycji posłów od Wernickiego.
- Witam Panów. Przepraszam za spóźnienie Panie Komendancie, ale pilące sprawy natury obronnej.- Skinął głową i stanął z boku słuchając rozmów.
W końcu padło konkretne pytanie co armia zrobi.
- Jako dowódca obrony nie zamierzam wycofywać żołnierzy. Podjąłem się obrony miasta i tak zostanie. Gdy wróg wejdzie to nie liczyłbym na spokój. Najemnicy dobiorą się do miejskich dóbr i kobiet a i na hutę ruszą. Krasnoludy się obronią, ale złość bezradnych agresorów będzie przelana na mieszkańców.- Baron tłumaczył swoją decyzję.
- Nie chcę słyszeć o poddawaniu miasta. Każde takie sugestie odbiorę jako układ z wrogiem i zdradę. Wernicki może i by częściowo dotrzymał układów ale Brock...- Nie dokończył i popatrzył na kiwających z aprobatą radnych.
- Jeśli...- Podjął Baron lecz przerwało mu wypowiedź nagłe pojawienie się zziajanego Berta.
- Sierżancie. Posłowie od Brocka u bram wschodnich.- Wydusił informację a Gustaw popatrzył na Komendanta.
- Co ten zdradliwy pies chce?- Zapytał proforma.
- Przepraszam Panów, ale obowiązki wzywają.- Kiwnął głową i spojrzał na Komendanta czy także zamierza iść z nim.

Gdy opuścił gabinet Komendanta zwrócił się do niziołka.
- Bert. zbierz wszystkich z Ostatnich u mnie. Chcę z Wami porozmawiać.- Zakomunikował i ruszył na spotkanie z posłami.
 
Hakon jest offline  
Stary 26-01-2018, 16:02   #356
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Nad ranem na miejscu budowy pojawił się Duży Karl informując o dezercji kilkunastu ochotników. Detlef przyjął te wieści, ale nie widział w tym roli dla siebie. Nie mógł zajmować się wszystkim naraz, nie wspominając o braku ludzi do najprostszej nawet pracy. Skoro zorganizowane mieszane patrole wzdłuż nabrzeża nie dały rady temu zapobiec, to co miał jeszcze zrobić? Budować umocnienia, pilnować łódek, a może nagotować strawy dla wszystkich tych głodnych uchodźców?

Powtarzając sobie w myślach jak mantrę, że jest przecież tylko kapralem, którego rolą nie jest dowodzenie obroną miasta i wszystkimi sprawami admistracyjno-wojskowymi, ani opracowanie sposobu na odwrócenie korzystnego dla Wernicky'ego przebiegu kampanii, tylko na darciu ryja na niesubordynowanych poborowych i skupienie się na tym, żeby ci ostatni nie dali nogi na sam widok przeciwnika. Nie dostał żadnych dodatkowych kompetencji - tak naprawdę jego zwierzchnictwo kończyło się na Ostatnich i reszta mogła mieć w dupie jego rozkazy. Już teraz wykonywał pracę sierżanta, a może i kogoś wyżej, za co nikt nigdy nie zamierza mu podziękować. O podwyżce żołdu nie wspominając.

* * *

Krótko po południu ekipa, której prace nadzorował osobiście napotkała problem w postaci grupy niezadowolonych mieszkańców odmawiających wpuszczenia do swych domostw ludzi poszukujących materiałów do budowy barykad. Oczywiście już wcześniej zdarzały się wybuchy niezadowolenia, jednak kapralowi udawało się je szybko gasić i prace były kontynuowane bez większych przestojów.

Teraz jednak było inaczej, a ściskane w rękach człeczyn pałki i kije od mioteł świadczyły o większej, niż poprzednio determinacji. Powiększający się tłum poza obelgami ciskanymi w kierunku grup pozyskiwaczy wykrzykiwał:
- Zostawcie nasze domy, bandyci!
- Szukajcie drewna gdzie indziej!
- Nie pozwolimy, żeby zdradzieckie brodate konusy zabierały nam dach nad głową!
- Precz z tyranią!
- Wynoście się z miasta! Nie potrzebujemy was!
- Podatki są za wysokie! Obniżyć podatki!

To ostatnie dorzucił chyba jakiś oportunista liczący na załatwienie jeszcze jednej i niezwiązanej z tematem sprawy za pomocą rozzłoszczonej tłuszczy, ale Detlef napatrzył i nasłuchał się dosyć. Skinął na dwóch poborowych z Czwartek i w ich asyście podszedł do tego, który darł mordę złorzecząc krasnoludom i kapralowi osobiście.

Wokół niego nagle zrobiło się pusto, a on sam jęknął cicho, gdy wielka chroniona rękawicą pięść Thorvaldssona chwyciła go za kaftan i pociągnęła w dół, aż jego twarz znalazła się na wysokości twarzy brodacza.
- Kto tu jest konusem według ciebie? - Detlef zapytał z jadowitym spokojem. Jego rozmówca poczerwieniał i próbował na szybko znaleźć jakąś przekonującą historyjkę ratującą jego i tak już przerzedzone uzębienie.
- Miałem na myśli... że... no bo wiecie, panie żołnierzu... - zaczął niemrawe tłumaczenia, ale kapral mu przerwał mocniej ściskając ubranie pod gardłem i odcinając nieco dostęp powietrza.

- Słuchaj uważnie, szanowny mieszkańcu. - Rozpoczął tyradę cedząc powoli słowa. - Widzisz tę ulicę, tak? - Szybkie skinienie głową. - A dokąd ona biegnie? Na przystań, prawda? - Kolejne kiwnięcie. - A gdzie jest twój dom? Tutaj? - Skinienie. - To wyobraź sobie trzy albo i pięć dziesiątek sępów z południa zamierzających was wymordować, zagrabić pieniądze i kosztowności oraz zerznąć wasze żony i córki biegnących tędy z dzikim wyciem. Wyobraź sobie, że sąsiednią ulicą biegnie kolejnych kilka dziesiątek wroga, więc tamtędy też nie zdołasz umknąć przed nimi. Wyobraź sobie, jak wyłamują drzwi do domu, podrzynają ci gardło, ale nim skonasz będziesz patrzeć, jak zabawiają się z twoją kobietą i córką. Jeden po drugim, a później mordują je tak samo jak ciebie. Rabują wszystko co da się wynieść i podpalają dom. To samo na sąsiedniej ulicy. I dwie ulice dalej. I w całym, kurwa, zapyziałym mieście, którego zapatrzeni we własny otwór w dupie mieszkańcy nie dostrzegają, że przez ich durny upór zginą sami, ich sąsiedzi i wszyscy inni! - Głos khazada stawał się coraz donośniejszy, by przejść w regularny krzyk.

- Ale wiesz co... - zwolnił chwyt na gardle mieszczanina, przez co ten osunął się na ziemię na wpół ogłuszony rykiem brodacza, na wpół przerażony roztoczoną przez kaprala wizją śmierci i zagłady miasta. - Macie, kurwa, rację. Skoro nie chcecie mnie tutaj, to ja nie będę za was nadstawiał karku. Nie będę za was walczył z hordami psów Wernicky'ego, które wezmą Meissen we władanie już wkrótce i rozpoczną rzeź, gwałty i rabunek. Nie będę kładł na szali swojego życia dla takich jak wy. - Zrobił przerwę i rozejrzał się wokół, spoglądając stojącym najbliżej prosto w oczy. Ci uciekali od gniewnego spojrzenia kaprala.

- Bo wy, kurwa, nie jesteście tego warci... - Splunął na ziemię tuż przed klęczącym na niej człowiekiem, który jeszcze przed kilkoma chwilami wykrzykiwał rasistowskie hasła.

Kapral Thorvaldsson ruszył przed siebie, a tłum rozstępował się przed nim w milczeniu. W pewnej chwili ktoś zawołał nieśmiało:
- To co mamy teraz robić? - Detlef zatrzymał się i odwrócił.
- Radźcie sobie sami. Przecież nie potrzebujecie niedobrej armii, żeby was broniła... - odrzekł spokojnie.
- Ale jakże to? Przecież...
- Jeśli uda się wam przekonać tych oto żołnierzy, aby wciąż bronili was, waszych żon, ojców, matek i córek, waszych majątków i tego miasta... to może wam pomogą. - Krasnolud mu przerwał. - Ja z tym skończyłem. - Dodał i opuścił miejsce budowy prowizorycznych barykad. Tłum szemrał. Niektórzy lamentowali, inni wołali, że dobrze się stało, bo żaden przeklęty pokurcz nie będzie im mówił, co mają robić i domów im demolował, a jeszcze inni podjęli nieśmiałe próby porozumienia się z ochotnikami i obecnymi tutaj żołnierzami Czwartej.

Detlefa zmierzającego w kierunku obsadzonej przez dwójkę inżynierów wieży zaczepił posłaniec od sierżanta wzywającego na odprawę. W pierwszej chwili krasnolud miał ochotę kazać mu spierdalać, ale powstrzymał się słusznie uznając, że wyrostek nie zawraca mu dupy z własnej inicjatywy.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 26-01-2018, 21:34   #357
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
- A i jeszcze jedno. – Loftus powrócił do tematu obrony miasta.
- Wydaje mi się, że możemy narobić trochę zamieszania w oddziałach wroga. Stworzyć pozory przejęcia inicjatywy. Napędzić im trochę strachu, nie dać im odpocząć nocą, a przy odrobinie szczęścia będą też mieli straty. Bert w tym przypadku również będziesz niezbędny, liczę na Twoje kontakty z kwatermistrzem. – Mag zwracał się wprost do przyjaciela.
- Już tłumaczę w czym rzecz. Tuzin, dwa tuziny świń, albo ile tylko się uda dostać, może jakiś byk też by się zalazł i nadał. Wysmarować je smoła, oblać olejem, czy przytroczyć do nich jakieś pojemniki z czymś palnym. Wyprowadzić z miasta, podpalić i niech zwierzyniec kwicząc pędzi na obóz wroga. – Loftus był lekko rozbawiony swoim zamysłem.
- Chwilę przed tym, Idro prosiłbym Cię o pomoc i pokaz naszych sztuczek. Od strony rzeki wywołać odgłosy wiosłowania. Niech Graniczni wypatrują płynących łodzi, najdalej jak damy rade niech błysną błędne ogniki. Może pomylą ich z jakimś rozbitym oddziałem zmierzającym w stronę miasta. Niech robią alarm, niech sprawdzają co się dzieje. A gdy świnie już ruszą, to do kwiku dodajmy odgłosy jak za bram chaosu. Niech się boją płonących bestii szarżujących na ich obóz. Może ogień się zaprószy, może jakieś pojedyncze konie się zerwą i uciekną. Jakiś namiot się stratuje. Generalnie niech nie mają czasu na plany i obmyślania szturmu. Niech tracą czas na ponowną organizację obozu, niech rankiem będą zaspani. Co Wy na to? Jest sens mówić o tym Baronowi, pójdzie na to? Przy okazji Idro, liczę na Twoje nauki, a i będzie to idealne alibi dla naszych dalszych działań. Nikt nie będzie podejrzewał członkini kolegium, która z własnej woli stanęła na murach. Kto wie, może rajcy sami rankiem Cię odnajdą, będą prosić o pozostanie w mieście. Klucze do siedziby zmarłego maga dadzą. Zresztą lepiej będzie jeśli ten budynek zajmiesz, jeszcze uchodźcy pomyślą, że pusty stoi i się do niego włamią.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 27-01-2018, 01:12   #358
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Diuk wziął bystrzej wyglądającego rybaka na stronę.
- Słuchaj no, bo jeszcze na tym zarobisz. Idź do ratusza z pisemnym kolegą lub najlepiej to weź jakiegoś adwokata i zapisz waszą grupę jako gildię. Zwołaj wszystkich z zawodu jak znasz. Miasto będzie od was kupować ryby. Ludzią się przyda jedzenie jeśli oblężenie się utrzyma.Na tych łodziach co je wam armia zabrała możecie sobie łowić, tylko jak zawyje alarm to macie wracać do portu i dołączyć do oddziałów ochotniczych. Jako gildia otrzymacie ekstra kasę. - Diuk wykonał gest Ranalda. - Południowcy przysłali posłów wieć pewnie tylko okup wezmą i wrócą do siebie. Jeśli żądania będą rozsądne to góra za trzy dni będą za horyzontem.- Powiedz mi teraz jak Ci żołnierze wyglądają. -

Diuk odprawił rybaka gestem ręki i zebrał wszystkich żołnierzy w porcie. Sprawdził kogo brakuje na zbiórce. Może nie znał się na cyferkach, ale miał pamięć do twarzy. Kazał przy okazji jakiemuś pisemnemu robić notatki. Karl spisał żołnierzy i sprawdził kogo nie było.
- Słuchajcie panowie. Rzeka jest zamknięta ale jeśli zobaczycie jednostki wroga na rzece to zajmujecie łodzie w porcie i czekajcie na dalsze rozkazy. Sami na łodzie nie wchodźcie bo rzeka jest zaminowana. To naprawdę kwestia szczęścia. - Diuk wykonał symbol Ranallda tak by ludzie widzieli.
Nagle przybiegł posłaniec od Barona, był nim Bert.
Diuk zabrał ludzi z Ostatnich i udał się do przełożonego.

Po drodze do Barona, Diuk podzielił się swym planem z łowcą nagród.
- Idę do obozu Brocka. Słuchaj Bert dobrze by go było wziąć żywcem. Księżna może dać nagrodę. Okup południowcy mogą dać za dowódcę. Wernicky w Nuln też pewnie trochę wart...-
Diuk popatrzył na niziołka pytającym spojrzeniem.

Karl na wejściu zasalutował, potem powoli podszedł do Gustawa i uścisnął go na misia.
- Jeśli ktoś nazwie Cię komendantem popraw go, że komodorem. Chyba słyszałeś takie słowo? - Diuk odsunął się by dać dowódcy ostatnich miejsce na dalszą rozmowę.
- Melduję, że przeprowadziłem zbiórkę w porcie i brakuje kilku żołnierzy i łodzi sztuk jeden. Podejrzewam dezercję ale miasto ma stan wyjątkowy więc nie puszczałem za nimi ludzi. Przy tej okazji chciałem zgłosić się na misję na terenie wroga. Przydała by mi się też jakaś dystrakcja.
Mam zamiar porwać Brocka i wziąć go dla okupu. Przy okazji może poderżnąć gardło Wernickiemu. -
Diuk popatrzył na zebranych.
- Jakieś pytania?
 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 27-01-2018 o 02:54.
Baird jest offline  
Stary 28-01-2018, 10:28   #359
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
Ledwie Walter zdołał ponownie objąć dowództwo nad fortem, już zaczęło się dziać. Wrogowie podeszli. Setki, jeśli nie tysiące, żołnierzy otoczyło placówkę. Na dodatek mieli ze sobą katapultę. Wymierzoną prosto w fort!
-O ja pierdole...- szepnął do siebie Walter.
Na jego szczęście Bert zachował zimną krew i po błyskawicznej odpowiedzi, ruszył powiadomić dowództwo. Cyrkowiec, w oczekiwaniu na ruch Gustawa, zaczął organizować obronę. Wiedział, że w starciu z katapultą nie ma szans. Zrobi ona dziurę w murach fortu, jednocześnie zabijając wielu żołnierzy. Łucznicy w tym starciu również byli bezużyteczni- wrogowie ustawili się poza zasięgiem strzał.
Żeby zminimalizować straty, nakazał większości żołnierzy zejść na dziedziniec. Na murach zostawił tylko kilku żołnierzy- dla pozorów jak i bezpieczeństwa.
Zebranych na dziedzińcu na razie ustawił w luźnym szyku- w razie zburzenia muru łucznicy mieli ostrzeliwać próbujących się przez niego przedostać, a walczący bronią białą- bronić dostępu do mostu.

Nagle przybył do niego posłaniec- Gustaw zwołuje naradę Ostatnich lecz najpierw idzie pertraktować z posłami. Walter, nie wiedząc początkowo co robić, postanowił poczekać na dowódcę w forcie.
 
Ismerus jest offline  
Stary 28-01-2018, 12:17   #360
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Bert przekazał wiadomość od posłów Gustawowi i natknął się na Loftusa. Czarodziej miał swoje plany i chciał by niziołek pomógł mu w realizacji. Bert jednak nie był przekonany co do pomysłu ze świniami.
- Słuchaj Loftus wątpię by ktokolwiek się zgodził oddać świnie, wszak to dodatkowe racje mięsa w oblężonym mieście pełnym wygłodniałych uchodźców.
Jak się sierżant Gustaw zgodzi na tę akcję, to załatwię ci świnie i część materiałów łatwopalnych. I szybko idź do tej rady miasta, załatw pozwolenie i sprawdź tą cholerną wieżę maga. Jak skończą się negocjacje to nastąpi atak.
Od strony fortu mamy krytyczną sytuację, Brock ma katapultę i zrówna fort z ziemią w parę godzin. Namówię Waltera do wycofania załogi fortu i podlania pomostu i umocnień mieszanką zapalającą, gdy nastąpi atak najemników, podpalimy wszystko w pizdu. Jak się poszczęści to zadamy tym zdradzieckim sukinsynom duże straty.


Potem znowu niziołka dopadł go Gustaw i chciał zrobić z niego posłańca. Bert się wkurzył nie na żarty, czy ten szlachecki dupek wiedział w ogóle co się dzieje wokół niego?
- Sierżancie nie czas chyba na zebrania, za chwilę nastąpi atak, Brock ma katapultę, fort padnie w pierwszym ataku. Mój plan jest taki...
I powiedział Gustawowi to co wcześniej czarodziejowi.
- Potrzebuję twoich rozkazów w tej sprawie, żebym nie musiał przekonywać Waltera do swoich racji. No co do cholery mam powiedzieć tym zdrajcom od Brocka? Spławić ich?

Bert był dzisiaj rozrywany, Karl wpadł na szalony pomysł porwania Brocka lub Wernickiego. Niziołek szybko ostudził jego zapędy.
- Nie wiem czegoś się naćpał Karl ale więcej tego nie bierz. Jak zamierzasz się dostać za linie wroga? Wiesz chociaż jak ci ludzie wyglądają? Jak ich znajdziesz pośród mrowia żołdaków?
Bert pokręcił tylko głową i ruszył do swoich spraw, musiał pogadać z Walterem i przedstawić mu plan.

Plan obrony fortu wyglądał następująco:
- zabudowania i pomost nasączamy mieszanką zapalającą (pancerny wózek pozwoli to zrobić bez zwracania uwagi wroga)
- wycofujemy większość ludzi, zostaje kilku ochotników desperatów dla niepoznaki.
- wycofani ludzie budują barykadę na wyspie kilka metrów od pomostu.

Gdy Brock zaatakuje, desperaci będą starali się stworzyć pozory obrony fortu i szybko się wycofają. Gdy najmici wkroczą na pomost, łucznicy podpalą go, a obrońcy na barykadzie nie pozwolą wrogom przebić się w stronę miasta.
 
Komtur jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172