Raen'drel zdumiał się na widok krasnoluda, któremu płacono za lżenie swoich dobroczyńców. Ze względu na to, że nie był to pierwszy przypadek dziwnych zwyczajów, jakich doświadczył w Nuln potraktował go jako kolejną ciekawostkę na zasadzie "tak tutaj jest". Nie próbował tego zaakceptować, ani nawet zrozumieć.
Najwyraźniej nie tylko ludzie byli dziwni. Brodate pokurcze też.
W czasie swych podróży po ziemiach Imperium słyszał o różnych podatkach nakładanych na chłopów i mieszczan. O wiele mniej tego typu obciążeń mieli ponoć przedstawiciele możnych rodów, ale elf jak dotąd żadnego nie spotkał i nie mógł potwierdzić czy to prawda.
Gdy Ellidar w nagrodę za swoje pytanie uzyskał podwójną należność do uiszczenia, Raen'drel wiedział już, że stosowanie lub nie obowiązującego prawa zależało bardziej od widzimisię jego obecnych w danym miejscu przedstawicieli, co ci ostatni bez skrępowania wykorzystywali.
Raen'drel słyszał również o podatku od nieludzi i zastanawiał się, czy złośliwi strażnicy nie przypomną sobie o nim również...
Przygotował dwa miedziaki i ruszył przez bramę zaraz za Borysem. Cierpliwie poczekał na pokwitowanie pozostawienia broni i przeszedł za mur. Nie czując się najlepiej po poważnym zatruciu nie był w nastroju do droczenia się z miejscowymi.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |