- Jeśli idzie pogode to podejrzewam że znalezienie wiadra do łodzi nie będzie problemem, większym problemem jest to że jest późno. Jeśli dobrze kojarzę okolicę to w tamtym kierunku jest chyba jakaś opuszczona farma, wydaje mi się że moglibyśmy dzisiaj tam dopłynąć i zrobić obóz, im wcześniej wyruszymy tym wcześniej wrócimy, wydaje mi się to warte ryzyka - zaproponowała Kanadyjka. - Nico pewnie chodzi o farmę Fergusona. Była tam z Lynxem i z tym drugim co w czapce wlazł do kościoła na stypę po ojcu Miltonie. - Eliott odpowiedział domyślając się o czym mówi Kanadyjka i swoim flegmatycznym tonem wyjaśnił to dwóm krajanom. Ci zrobili bezgłośne “aha” dając znać, że kojarzą i miejsce i ludzi o których mowa.
- Farma Fergusona. No niby tak. Trochę bliżej nas niż tam gdzie chcesz płynąć. Ale no to nieciekawa okolica. Widłaki, pijawki i inne takie cholerstwo. Tam się nie chodzi jak nie trzeba.Ostatni raz tam byliśmy na jesieni jak dla Kate tego jej Lynxa szukaliśmy. No albo teraz jak Brian i Eliott popłynęli po ciebie jak nie wracałaś. - Chebańczycy nie wydawali się pałać chęcią powrotu na bagna o tak złej wśród miejscowych renomie. Matt na koniec wybrał moment by znowu kaszlnąć co go trochę przygięło i skutecznie przerwało dialog z jego strony. - Jak chcesz wyruszyć teraz koniecznie możemy wyruszyć ale lepiej by się było rozbić na noc na skraju bagien. Przy północnym brzegu. Poza tym właściwie jakby dobrze szło i bez przygód jest szansa, że dopłyniemy tak jakoś o zmierzchu. - Daney przejął piłeczkę prowadzonej rozmowy od kolegi. Popatrzył na zbierającego się po ataku kaszlu kolegę a potem znowu na Kanadyjkę. - Jak dla mnie Ok, chcę wyruszyć jak najszybciej, nie wydaje mi się żebyśmy mieli za wiele czasu do marnowania - odpowiedziała zastępczyni szeryfa. - Eh. A miałem nadzieję, że powiesz coś innego. - Daney zmarszczył się nieco kwaśno i poprawił czapkę na głowie. - No dobra. To trzeba się zbierać. - westchnął i wydawał się nie mieć ochoty wyłazić w podróże w taką lejącą, płynnym ziąbem niepogodę. Ale obydwaj ruszyli gdzieś w głąb dawnego parkingu zostawiając dwójkę zastępców przy jednym z filarów.
-Wiecie ja też wolałabym zostać i grzać się w cieple, ale jak będziemy odwlekać to któraś ze stron wygra i całkiem możliwe że uczci to puszczając Cheb z dymem. A w tedy gwarantuje, do końca życia będzie wszystkim ciepło... - Nico pozwoliła by przetrawili tą informacje - ok widzimy się za pół godziny na wylocie z miasta, musze jeszcze parę rzeczy zabrać z kwatery
__________________ A Goddamn Rat Pack! |