- Popieram – powiedział Grzmot. Omiótł spojrzeniem pomieszczenie z progu. Zapaszek przypomniał stare czasy północnych wypraw ale nie napawał go dumą. Temu miejscu brak było honoru. Jego lud nie wzbraniał się przed torturami, żeby uzyskać co chcieli. Oprawcy byli jednak kastą odrzucaną przez resztę społeczeństwa. Traktowani jako odszczepieńcy i gorzej niż zarażeni. Mimo to wielu ludzi szkoliło się w subtelnej sztuce zadawania bólu pomimo ostracyzmu.
- Poza tym ostatnio gdy ptaszka odleciała pogubiła kilka piórek. Lepiej jej pilnować – dodał ruszając za Esmondem i poklepując przyjaźnie Ryfui po ramieniu.
__________________ you will never walk alone |