27-01-2018, 23:14
|
#34 |
| Bluzgający krasnolud nie kontynuował już wyzwisk w kierunku Madocka. Zajął się po prostu kolejną osobą, która sypnęła mu miedziakiem. Ta dziwna "rozrywka" miała wielu amatorów.
***
- Wejść możecie. - Usłyszał Bogdanov w odpowiedzi od chowającego monetę strażnika. - Na kuszę jednak dać zgody nie mogę. Przykaz ze względów bezpieczeństwa - wyjaśnił krótko. Kislevita, mimo iż faktycznie go to nie interesowało, dostał od strażnika podpowiedź, gdzie najlepiej i stosunkowo tanio, mógł kuszę naprawić.
Detlef za to przekonał strażnika. Ten podrapał się po czuprynie, zapytał kolegi i odparł, że oczywiście szlachcicowi przysługuje prawo do obrony. Uzgodnili wspólnie, że szpada jest reprezentatywnym ekwipunkiem i nie mają pisma, by takową przedstawicielowi wyższego stanu odbierać. Kuszę jednak zarekwirowali. Madockowi również.
Zgodnie z oczekiwaniami wypisane zostały pokwitowania odbioru broni. Przy dwóch z nich, Borysowej kuszy i Ellidarowym łuku, widniał dopisek “uszkodzona”. Strażnik jedno z pism wręczył długouchemu z uśmiechem podobnym do tego, jaki chwilę wcześniej rysował się na elfiej twarzy.
***
Przekraczając bramę Magnusa znaleźli się w dzielnicy Świątynnej. Pierwszą, którą minęli, była Świątynia Ulryka. Dobrze ufortyfikowana i broniona przez rycerzy Zakonu Wilka. Kolejną była Świątynia Handricha, boga popularnego wśród handlarzy, kupców i innych, których głównym sposobem na zarobek były transakcje biznesowe. Po przeciwnej stronie ulicy stała Świątynia Myrmidii. To właśnie jej Kult utrzymywał strażników rozstawionych w poszczególnych strażnicach Nuln.
***
Zaraz przed najokazalszym budynkiem w dzielnicy, Wielką Katedrą Sigmara, stała Świątynia Shallyi oraz szpital.
Miejsce to nie przypominało innych miejsc Kultu i pomocy chorym, jakie do tej pory na swej drodze widzieli. Nie było tu obłożnie chorych, biednych, czy wręcz cuchnących ludzi. Zdawało się, że przybywa tu sama “elita” społeczeństwa. I przybywa niejednokroć z problemami, z jakimi pospolity człowiek nigdy by się w takie miejsce nie udał. Przynajmniej tak to wyglądało na pierwszy rzut oka. - W czym mogę służyć? - Zapytała kobieta ubrana w białą szatę z wyszytym złotym symbolem serca na lewej piersi. |
| |