Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2018, 03:45   #350
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Pęknięte lustro, złożone odbicie

- Ból, taki fizyczny, potrafi być dobry. Może oczyścić i zapomnieć o tym, co cię trapi tak mocno, że nie możesz oddychać. Jednak ty wydajesz się bardziej straumatyzowana w inny sposób. Nie cieszysz się z tego, że ból minął. Wpierw myślałem, że to z powodu szoku i stresu pourazowego. Jednak jesteśmy tutaj chwilę i nie wydaje mi się, żebyś czuła się dużo lepiej. Co takiego wydarzyło się, Alice? Dlaczego miałbym cię nienawidzić? - Kirill próbował być domyślny. - Co trapi cię aż tak mocno?

Śpiewaczka powoli otworzyła oczy i spojrzała prosto w oczy Kirillowi
- Tuonetar… Za to co się stało nie po jej myśli… Zabrała mnie do Tuoneli… Do niego - powiedziała to tak pusto, jakby Kaverin nie rozmawiał z tą samą osobą, a z automatyczną sekretarką z głosem Alice.
Kirill głośniej nabrał powietrza. Lekko poruszył się, jakby czując gniew.
- To on… on cię zranił… - mruknął neutralnym tonem bez śladu emocji. - Nie pierwszy, nie ostatni raz. To ten typ człowieka. Tak właściwie… może nie warto myśleć o nim jako o osobie. To bardziej czysto destrukcyjna siła, która nawet nie myśli nad swoimi czynami. Bo w samej jej naturze leży niszczenie i sprawianie bólu.
Rudowłosą aż wstrząsnęły słowa Kirilla, tak boleśnie nietrafione
- Czym różnię się od niego. Ostatnie dni, nie robię nic, tylko zabijam, odbieram, ranię i niszczę - powiedziała i wyglądało na to, że za chwilę znów mu się rozpłacze.

- I to ci mówią wszyscy ludzie dookoła? Że nienawidzą cię, bo zabijasz, odbierasz, ranisz i niszczysz? A może sama to sobie powtarzasz? Czasami najgorszy głos, jaki słyszymy, jest ten pochodzący z nas samych. Dla niektórych częściej wybrzmiewa, dla innych rzadziej - wydawało się, że chciał już pominąć temat Joakima.
Alice rozluźniła się i nie rozpłakała. Znowu siedziała w ciszy. Zajęło to chwilę, po czym poruszyła się i przytuliła go, podnosząc się i obejmując jego głowę ramionami i przyciskając do siebie. Puściła go dopiero za moment, nie chcąc go udusić. Cofnęła się nieco
- Mamy ósmą część i bękarta Aalto… O ile przeżyjemy tę jazdę - powiedziała i zrobiła zakłopotaną minę, poprawiając mu włosy po tym jak go objęła.
Kirill pozwolił jej na wygładzenie fryzury. Przez chwilę nic nie mówił, tylko wpatrywał się w Alice pustym wzrokiem. O czym mógł myśleć, mogła się tylko domyślać.

- Jesteście teraz w jakimś niebezpieczeństwie? - zapytał. Usiadł na podłodze, krzyżując nogi. Pochylił się do przodu, lekko garbiąc.
Rudowłosa usiadła na przeciwko, bokiem.
- Nie mam pojęcia. Kiedy zadała mi ból, byliśmy na ulicy. Dwoje konsumentów uwolniło mnie i Rensa z vana Valkoinen. Rens był bardzo ranny i jeden z konsumentów też oberwał. Właśnie mieliśmy wynieść się z tego miejsca. W tym momencie straciłam przytomność… - wzięła głębszy wdech, jakby chciała powiedzieć więcej, ale pomyślała o tym co nastąpiło później i zrobiła minę jakby ktoś kopnął ją w brzuch.
- Tuonetar… robi się coraz silniejsza. Nie podoba mi się to. Mam nadzieję, że postęp jej możliwości stanie na tym etapie i nie zacznie cię kontrolować. Wpierw na krótki okres czasu, a potem na stałe. Niestety musimy liczyć się z taką możliwością - mruknął Kirill. - Kim jest Rens?

Alice uśmiechnęła się cierpko
- Sądziłam, że kompletnie przypadkowym człowiekiem, któremu zniszczyłam pogląd na życie… A okazało się, że jego babcia miała romans z Aalto, gdy budował muzeum. Więc automatycznie stał się celem Valkoinen. Zapewne jak i jego dwaj młodsi braci, kompletnie nieświadomi całego bałaganu na około - powiedziała i pokręciła głową na absurd tych słów.
- My wszyscy byliśmy kiedyś nieświadomi. Jeżeli my przetrwaliśmy, to oni też sobie z tym poradzą - Kirill uśmiechnął się, kompletnie pomijając możliwość śmierci Fortuynów. - Czyli Kościół Konsumentów obecnie posiada wszystkich znanych potomków Alvara? Dobrze myślę? - Kaverin zapytał, zastanawiając się.
Harper pokręciła głową
- Dwaj bracia Rensa byli w ich domu, kiedy nas przechwycono. Nie wtajemniczaliśmy ich z Rensem w tę sprawę. Do tego, Tuonetar powiedziała mi o Mikaeli, że mają ją i ta obiecała się pomóc im z wersetami za zdrowie i spotkanie z synem… - powiedziała i podparła głowę dłonią. Wszystko było jak puzzle.

- Czyli najbiedniejsze w tym całym zestawieniu jest IBPI. Tylko ono nie ma na podorędziu krwi Aalto. Jeżeli dobrze się orientuję, szamańska krew może być niezwykle silna nie tylko w samej Finlandii - Kaverin odpowiedział. - Kościół Konsumentów skontaktował się ze mną. Wysłał dwóch przedstawicieli do Aalborga, jednak nie mogli na ciebie natrafić. Doradziłem im, aby jeden z nich krążył w okolicy lotniska, a drugi muzeum. Zdaje się, że wylądowali prędzej od ciebie, jednak zdołałaś prześlizgnąć im się między palcami. Albo ty potrafisz być niezwykle dyskretna, albo oni okazali się niezbyt uważni.
Rudowłosa wzruszyła ramionami
- Albo jedno i drugie, albo po prostu zbieg okoliczności. Tak czy inaczej… I my i Valkoinen jesteśmy w posiadaniu ósmego wersetu. Mieli karabiny i Rens przyjął werset i przy tych z Valkoinen, więc automatycznie go poznali - wyjaśniła.
- Zostało mało czasu… - skrzywiła się lekko.
- Nie wiem ile wytrzymam jeszcze, takich… niespodzianek od Tuonetar. Boję się… - powiedziała szczerze. Choć obiecała sobie, że będzie go od siebie odpychać, to jednak nie umiała teraz być nieuprzejmą, czy choćby palcami dłoni nie dotykać kawałka jego skóry, by czuć bliskość drugiej osoby. Nie przeszło jej, była wstrząśnięta. Kirill mocno chwycił jej rękę obydwiema swoimi.

- Strach zabija duszę - rzekł, pogłębiając uścisk. - Właśnie tego chce Tuonetar. Jej działania nie są przypadkowe. Nie zabrałaby cię do Joakima, gdyby uważała, że wyniknie z tego coś dla ciebie dobrego. A ty zachowałaś się dokładnie tak, jak ona przewidziała. Rozbiła cię. Zdołałaś jej uciec, a potrafiła sprawić, że czujesz się bardziej przegrana, niż kiedykolwiek wcześniej. Nie pozwól jej tobą sterować. Jest bardzo inteligentna, miej to na uwadze, jednak nie jest wszechmocna. Strach jedynie popycha cię w jej objęcia - Kirill puścił jej dłoń. - Opowiesz mi o tym wersecie? Jest przydatny? Czego dotyczy?
Początkowo śpiewaczka przejęła się nieco tym, że wziął jej dłoń w swoje. Zaraz jednak skupiła się na tym co mówił. Kirill miał rację. Dala jej się wciągnąć w zabawę i jeszcze Joakim dostał przy tym bolesnym rykoszetem. Przymknęła oczy na moment, po czym powoli wypuściła powietrze przez usta
- Werset… Mówi o tym, że ktoś, nie jest sprecyzowane kto, może zostać poskromiony przez sól i wodę morską. Że pierwotność morza rozgromić może zło. I że z głębin jest życie i że czart się boi życia. To tak… W skrócie - powiedziała, przypominając sobie melodyjne słowa tego wersetu.
- Nie jestem pewien, co z tego wynika, ale na twoim miejscu w pierwszej kolejności udałbym się nad morze i nabrał do pojemników solidne ilości wody. Nie wiemy o co chodzi, jednak poznanie tego wersetu bez wątpienia pomogło nam, nie Tuonetar. W końcu czart jest po ich stronie, nie naszej. Jak zareagowała na poznanie tych słów?

Alice zmarszczyła brwi
- Trudno orzec, kiedy jeden z Valkoinen podyktował go przez telefon dalej, chwilę później byliśmy w latającym vanie. Potem ich ludzie zostali zabici. Dopiero wtedy odezwała się jednym słowem i doprowadziła mnie do obecnego stanu - powiedziała marszcząc brwi. Czyżby zdenerwowała się nie tylko na niepowodzenie przechwycenia Alice i Rensa? Czyżby to chodziło także o ten werset?
- Myślę, że w Aalborgu odnieśliśmy ogromne zwycięstwo, nawet jeśli nie rozumiemy jeszcze jego istoty. Cieszę się, że sprowadziłem cię do mnie. Najprawdopodobniej bez naszej rozmowy w ogóle nie byłabyś tego świadoma, lecz szlochała gdzieś ze złamanym morale - Kirill rzekł łagodnie. Wsparł się na kolanach, przybliżył i pogładził policzek Alice.
Harper kiwnęła głową i w czystym odruchu wtuliła się w jego dłoń, którą jej tak bez oporów podstawił
- Ale chociaż udało ci się go znaleźć? - zapytała tylko, bo Kirill powiedział, że ma się nie martwić o Kair.
- Tak, ale straciłem go - odpowiedział. - Mówiłem, masz się tym nie martwić - dodał, nie cofając ręki. Wręcz przeciwnie, przybliżył się jeszcze bardziej i pocałował ją w drugi policzek. Następnie wycofał się płynnym, naturalnym ruchem, jakby nie było to nic wielkiego.
Rudowłosa zamknęła oczy. Czuła się dziwnie rozdarta. Zaraz jednak powoli otworzyła je i spojrzała na Kirilla
- Ciesze się… Że cię zobaczyłam. Pewnie bym oszalała, gdyby nie to - zauważyła. Siedziała chwile w bezruchu, po czym otworzyła szerzej oczy, przysunęła się do niego za blisko i przewróciła go na plecy, równie płynnym ruchem, co on wcześniej się od niej odsunął. Zawisła nad nim i pocałowała go w czoło. Kirill jednak poruszył się i jej usta zerwały kontakt z ciałem mężczyzny. W pierwszej chwili myślała, że chce ją z siebie strząsnąć… lecz pragnął tylko przesunąć ją nieco niżej. Wpił się w jej usta, penetrując je językiem. Zastygł w bezruchu przez kilka sekund, po czym przerwał pocałunek.

- Zadzwonię do Kościoła i poinformuje, że wcale nie czujesz się źle. Ty natomiast udawaj przed Tuonetar załamaną. Niech się cieszy ze zwycięstwa nad tobą, którego nie odniosła. Konsumenci będą wiedzieli, że wcale cię nie pokonała.
Alice tymczasem wisiała nad nim, zarumieniona i zorientowana do jakiej sytuacji doprowadziła. Kiwnęła głową
- Dobrze, z tym sobie poradzę. Hm… - przyglądała mu się z góry chwilę po czym pochyliła znów, złożyła krótki pocałunek na jego ustach i zaraz wycofała by znów usiąść. Wyglądała jakby… żywiej po tym pokazie bliskości. Nawet wizualnie nie wyglądała już na tak wycieńczoną jak wcześniej.
Kirill ponownie usiadł. Alice rzuciła na niego wzrokiem i oceniła, że bez zastrzyku testosteronu Kaverin nie reagował tak żywiołowo, jak w Rosji. Jednak nie pozwolił jej zbyt długo zastanawiać się nad tym, kontynuując rozmowę.
- Chyba nie ma sensu pytać o twoje plany, skoro nie masz pojęcia, gdzie obecnie znajduje się twoje ciało? - zapytał.
Harper kiwnęła głowa, przesuwając dyskretnie wzrok gdzieś na bok, a potem dopiero wracając nim do jego oczu
- Będę dalej wcielać nasz plan w życie. Dowiem się w jak zażyłych kontaktach jest IBPI i Kościół. Potem na jakim poziomie są zebrane wersety… W zależności od tego, która jest godzina i co się dzieje na górze tam się udamy. Mam jeszcze jednego asa w rękawie, o ile można to czymś takim w ogóle nazwać, ale to dopiero na ostateczność. Będziesz miał czas jeszcze się ze mną spotkać zanim… Zanim to wszystko się skończy? - zapytała go teraz trochę zaniepokojonym głosem.

Kirill milczał, patrząc na nią pustym wzrokiem. Kompletnie nie wydawał się zdolny do takich rzeczy, jak pocałunek. Nie mówiąc o innych, których dokonywał w materialnym świecie. Zawsze otaczała go bardzo gruba i wiarygodna skorupa bezwolności, stoicyzmu i wycofania. Wydawało się kompletnie niewiarygodne, jak chętnie Kaverin ją przełamywał, kiedy była ku temu okazja. I jak szybko potrafił odziać się w nią z powrotem.
- Nie wiem - rzekł tonem pozbawionym emocji. - Chciałbym obiecać, ale tego nie zrobię. Przecież sama wiesz, jak wygląda nasze życie. Czy ty możesz mnie zapewnić, że będziesz miała…
Alice przytknęła mu trzy palce do ust. Kiwnęła głową
- Tak wiem… To znaczy, że gdy teraz się rozstaniemy, to może być na zawsze - powiedziała tylko krótko, co chodziło jej po głowie, a następnie zabrała dłoń.

- Czy jest coś jeszcze, co powinnam wiedzieć? - zapytała spokojnym tonem, choć była znów nieco spięta.
Kaverin milczał przez chwilę, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- A czy jest coś jeszcze, czego byś nie wiedziała? - odparł beznamiętnie.
Harper zdołała blado się uśmiechnąć
- Oczywiście, w końcu uczymy się przez całe życie - powiedziała i westchnęła trochę ciężko. Próbowała rozładować napięcie, ale nie szło jej to zbytnio. Podniosła dłoń i pogłaskała go nią po ramieniu
- Przepraszam cię za wcześniej - powiedziała cierpko.
- Nie wiem, za co mogłabyś chcieć mnie przeprosić. Może dlatego tak łatwo jest mi przyjąć te przeprosiny - powiedział jakby lekko żartując.
Rudowłosa nie zabrała ręki z jego ramienia
- Za to, że wcześniej cię nie przytuliłam, gdy prosiłeś - wyjaśniła mu
- Chciałam… żebyś mnie znielubił, ale to chyba idiotyczne - stwierdziła i pokręciła głową.
- Wiesz, czego najbardziej żałuje, gdyby to miało być naszym ostatnim spotkaniem?

- Hm? - mruknęła Alice pytająco.
- Że jest jedynie w Iterze, a nie w świecie materialnym - odparł nieco enigmatycznie. Jego głos sugerował, że nie chce dalej rozwijać tej kwestii. Wstał i spojrzał pusto na Alice. - Chyba czas na nas - mruknął. Następnie rozłożył szeroko ręce, chyba w kontekście wcześniej poruszonego wątku bycia nieprzytulonym. Teraz Harper mogła to naprawić.
Rudowłosa podniosła się z ziemi zaraz po nim, po czym kiedy rozłożył ręce, po prostu się przysunęła do niego i mocno go przytuliła, opierając czoło na jego klatce piersiowej. Milczała. Kirill mocno zacisnął dłonie na jej plecach. Dusił ją, ale po ostatnich przeżyciach tak słaby ból był dla Alice prawie niedostrzegalny. Delikatnie oparł brodę o jej głowę.
- Najpierw udawaj chwilę, że dalej jesteś nieprzytomna. Poczekaj na mój telefon do twoich towarzyszy. Dopiero wtedy z nimi rozmawiaj. Tuonetar pomyśli, że twoja początkowa bierność jest oznaką niemocy, więc to tylko dobrze dla nas - mruknął. - Gotowa?

Harper kiwnęła lekko głową, po czym wyprostowała się i zadarła ją w górę, by spojrzeć mu w oczy
- Gotowa - oznajmiła, choć szczerze, to wcale nie była.
Kiedy Alice skoncentrowała na twarzy Kirilla spojrzenie i nawiązali kontakt wzrokowy, przez powierzchowną maskę mężczyzny uwidocznił się przebłysk pożądania. Zdusił go, tym razem nie ulegając pokusie. To nie była odpowiednia chwila.
- Powodzenia - uśmiechnął się leciutko, po czym zamknął oczy i skoncentrował.
Białe pomieszczenie zaczęło zmniejszać się. Ściany przybliżały się do nich, a następnie dopasowały do łuków ich ciał. Tkwili w ten sposób przez chwilę… która szybko minęła, a Alice utraciła przytomność.
 
Ombrose jest offline