Chodzące trupy nie należały do codziennych zjawisk, lecz Thazar spotkał się w swym życiu z wieloma przejawami zastosowań magii różnego rodzaju, że fakt, iż truposz wstał i odmaszerował, po prostu przyjął do wiadomości.
Oczywiście nie pragnął spotkać się z tym, który truposza postawił na nogi, ale że trup poszedł w inną stronę, była więc szansa, ze nie spotkają się ani z nim, ani z jego 'twórcą'. To, że na wszelki wypadek wolał znaleźć się jak najdalej, to inna sprawa.
Jak się okazało, 'dalej' nie oznaczało wcale 'bezpieczniej'.
Z piratami Thazar miał już kiedyś do czynienia i wspomnienia z tego spotkania wcale nie były miłe. Zdecydowanie nie palił się do ponownego z nimi spotkania, chociaż nie sądził, by miał nieprzyjemność natknąć się na tę samą grupę.
Wszystkich by nie pokonali, a skutki starcia byłyby opłakane. Zdecydowanie lepiej było nie planować odwiedzin, chociaż panie z pewnością zostałyby przyjęte z otwartymi ramionami.
- Możemy poczekać, aż im się znudzi pobyt w tym miejscu - powiedział cicho - ale to może potrwać kilka dni. Proponowałbym obejść ich lasem. Bez wątpienia w lesie mogło się kryć wiele niemiłych niespodzianek, ale 'mogło' nie oznaczało 'na pewno'. |