Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2018, 11:53   #196
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację


Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy.
Ewangelia wg św. Mateusza 10:34-36



Piątek, 29 lipca 1250r.
Rytuał.

Fyodor odprawił rytuał wśród wszystkich zebranych. Ciekawa była postawa Gergego. Nie poszedł po Annę. Uznał, że siostrze potrzeba odpoczynku i nie będzie owego rytuału potrzebować. Walter zaś… chyba Gerge zaczął uważać jego fanatyzm za nieco kłopotliwy. Nie był zresztą w tym przekonaniu odosobniony. Wszak Michal miała w głowie wizję dzieci jej przyjaciółek z czaszkami rozłupanymi przez Waltera. Paladyn był bezkompromisowy, a pojęcie miłosierdzia zdawało się wiązać tylko z szybką śmiercią.

Pochwycili się za ręce i Fyodor zaczął inkantować modlitwę. Nie czuli zmęczenia. Jeszcze nie. Choć za kilka godzin z pewnością mieliby problem z utrzymaniem się na nogach. Jednak wizja zmęczenia odsuwała się wraz z kolejnymi imionami świętych padającymi w litanii. W drugiej części modlitwy każdy skupiał się na sobie. Bo to na jak długo sen nie będzie pukać do ich drzwi zależało nie od Fyodora, który przeprowadził rytuał całkiem poprawnie, tylko od ich własnej samokontroli.

Później mieli się wspólnie udać na modlitwę. Mieli, bo Michal wolała odwiedzić dzieci i ranną Jofrankę w infirmarium. Gerge zaś ruszył do Anny. Fyodor modlił się więc w towarzystwie mnichów i Franki.

Francesca Rembertini oddawała się modlitwie z należytą powagą. Odganiając od siebie myśli o nocnym spotkaniu z Ptasznikiem i liście, którego treści nadal nie ujawniła towarzyszom.

Przepowiednia.

Gerge wszedł po cichu do celi zakonnicy. Przysiadł na zydlu i patrzył na oblicze młodej dziewczyny. Ciężko powiedzieć ile czasu. Uspokajał go widok jej twarzy. I wtedy nagle dziewczyna zerwała się. Otworzyła oczy, ale powieki odsłoniły jedynie białka. Mówiła nie swoim głosem… wieszczyła przez sen.
I widziałam Pannę przybraną w kolorowe szaty
I miała węża przy nodze
I pośród wilków kroczyła.

I Panna pochwyciła słońce w swe dłonie.
I zakonnik bez duszy dozna kary z jej ręki.
I nie będzie odwrotu.

I wąż będzie na jej rozkazy, a w siłę urośnie na krwi zakonnika.
I dmuchnie Panna w słońce, a ciało bez duszy spłonie.
I nastanie ciemność

A nic nie jest tym, czym myślisz, że jest.
Każdy kto winien być czysty skrywa brud przed swemi braćmi i siostrami.
A Zły rośnie w siłę nasyłając siostry na braci.
Strzeżcie się kruczych piór.
Tak szybko jak podniosła się by wieszczyć, tak samo szybko opadła na siennik. Gerge podbiegł do niej, jednak zakonnica spała. Spała niezwykle twardym snem. Ruszył z nią do infirmarium.

Wieszczba, jak to wieszczby była niepokojąca. Mnisi ocenili stan siostry Anny jako głęboki sen. Stabilny i nie zagrażający życiu. W infirmarium leżały też przywiązane do łóżek opętane dzieci. Ale nigdzie nie było Michal.

Krucjata.

- Ależ bracie, ku miłosierdziu Pańskiemu winniśmy natychmiast wejść do biblioteki. Wiedza w owych księgach jest naszej pani inkwizytorce niezbędnie potrzebna - mówił Simonica. Jak się okazało mnisi pełnili wartę przy zejściu do podziemi. Cyganowi już prawie udało się go przekonać, jednak czas uciekał. Nie mieli go wiele. Michal skinęła na blond wojownika. Ten odsunął Simonicę, chwycił lewą dłonią szyję zakonnika i z solidnym wymachem uderzył w jego czoło swoim czołem. Huk był porażający. Mężczyzna w habicie opadł i pewnie gdyby nie ręka trzymająca jego szyję kolejnym hukiem byłby upadek na kamienną posadzkę.

- Widzę, że zaczęłaś przekładać argument siły ponad siłę argumentu… - podsumował Simonica. Na co Michal złożyła dłonie w symbol słowa “czas”.

Kilka chwil później cała czwórka była już w bibliotece. Nieoceniona okazała się lampa Michal, która oświetliła pomieszczenie lepiej niż gdyby mieli kilka pochodni. Jakub wykorzystał to. Mijał trzeci dzień jego służby dla Michal. Miał się wykazać. Chciał w końcu zostać Stalowym Wilkiem, a to od słów cyganki zależało to, czy się nada. I udało się. To on znalazł tajne przejście wewnątrz biblioteki. Prowadziło do podziemnego skryptorium z rozrzuconymi woluminami. A dalej ze skryptorium do małej kapliczki. Tym razem zapalili pochodnie. Michal potrzebowała całej mocy lampy na później.

W kapliczce był maleńki ołtarzyk z dużym krzyżem. Krzyżem wysadzanym cennymi kamieniami. Na podłodze twarzą do podłogi leżało ciało przywdziane w habit. Martwe. Ciało starego mężczyzny. Michaił kopnął go, jednak truchło się nie poruszyło. Odwrócił go na plecy. Cyganka wbiła w klatkę zakonnika zaostrzony kołek, po czym uklękła przed krzyżem i zaczęła odmawiać modlitwę. W tym czasie Michaił zaczął przygotowywać wszystko. Zawiesił ciało pod sufitem na haku przewidzianym zapewne do umieszczenia pochodni. Linę obwiązał wokół kostek. Ręce zwisały bezwładnie. Michal nie widziała, ale najemnik z wprawą łowcy przystąpił do oprawiania zwierzyny. Naciął nadgarstki zakonnika. Naciął też delikatnie szyję tuż za uszami. Krew sączyła się po ramionach i dalej aż do nadgarstków, żeby po palcach spływać do drewnianej misy.

Wszyscy byli zgodni co do tego, że wampiry czerpią moc z krwi, toteż należało go bezwzględnie owej krwi pozbawić. Dopiero gdy Michaił zanurzył dłonie w misie, a następnie napił się z nich lepkiego, szkarłatengo trunku Simonica zareagował:
- Co ty robisz? - w jego dłoni błysnęło ostrze. Michaił wstał z okrwawionymi dłońmi i ze śladami szkarłatu na wąsach i brodzie.
- Zabieram jego moc. Jemu już nie będzie potrzebna.

Michal, która skończyła modlitwę odwróciła się twarzą do swoich kompanów. Zagryzła zęby. Jej oczy przepełniały gromy. Gromy, które chciała uwolnić wprost na Michaiła. Ruszyła do niego pewnym krokiem, po czym wymierzyła niezwykle silnego i celnego kopa w rzyć. Najemnik odsunął się drapiąc dłonią po pośladku. Patrzył na wymachującą dłońmi cygankę. Wyraźnie nie podobało jej się jego zachowanie. Żądała wyjaśnień. Jednak nie było na to czasu.

Schizma.


Fyodor kończył modlitwę. Czuł, że plecy zagoiły się w wystarczajacym stopniu, żeby ponowić umartwianie ciała. Być może kolejnej nocy?

Francisca zaś wiedziała, że nareszcie miała czas na długą kąpiel i rozmowę z Małgosią. Wszak dziewczynka był niegłupia. Zwłaszcza, że Gerge opowiadał o tym, że była przy spotkaniu z wampirem. Trzeba było posłuchac jej wersji…

I wtedy natrafił na nich Gerge. Zdyszany.
- Biblioteka, szybko. Nie ma Michal i części jej ludzi. - Nie zdobył się na więcej wyjaśnień.

Kilka chwil później byli już w bibliotece. Tajne przejście pozostało otwarte. Biło z niego światło porównywalne ze światłem dnia. Poza tym pomieszczeniu niosły się głosy towarzyszy inkwizytorki. Gdy Francisca, Fyodor i Gerge stanęli w drzwiach ich oczom ukazało się trzech mężczyzn i cyganka. Ona w dłoni dzierżyła lampę. Najemnik był trzymany przez Jakuba i Simonicę. A na ścianie, niemal pod sufitem wiło się płonące ciało. W zasadzie już przestawało się wić. Spalone szczątki spadały do drewnianej miski wypełnionej krwią. Do głowy Fyodora uderzyło wspomnienie wizji przy ich pierwszym spotkaniu. Wizji okultystki, która zaprzedała duszę demonom w zamian za swój głos...
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 30-01-2018 o 19:25. Powód: doprecyzowanie deklaracji i ich zrozumienia na linii MG-gracz
Mi Raaz jest offline