29-01-2018, 19:28
|
#5 |
| Drużyna poznana ledwie tydzień wcześniej nadal wydawała się Dieterowi iście zjawiskową zbieraniną, gdyby tylko dołączył do nich elf z długim łukiem można by uznać że uosabiają bohaterską drużynę idącą na przeciw hordom chaosu jak w zasłyszanych czasami tawernianych opowieściach.
Dieter Krankbaum nie należał do wybitnie rosłych czy umięśnionych mężów, lecz jak wiadomo kto lekceważy przeciwnika zazwyczaj ląduje na ziemi z kilkoma połamanymi żebrami lub przetrąconą szczęką, tak było też z osobnikami sądzącymi że potrafią utrzeć mu nosa. Nosa, który w tym momencie był głęboko schowany w kapturze, a spod którego widać było jedynie przemoczone ciemnobrązowe włosy i bystre błękitne oczy taksujące najbliższą okolicę w poszukiwaniu potencjalnego niebezpieczeństwa.
Ciemności nie przeszkadzały Dieterowi, gdyż od małego doskonale widział nawet w całkowitym mroku, nie chwalił się tym gdyż nie był pewien czy inni nie uznają jego umiejętności za nienaturalne a jego samego za odmieńca.
Rozsiadł się najwygodniej jak tylko mógł w niewygodnym siodle i miał nadzieje że dobrze naoliwił całą kolczą zbroję, ostatnim czego chciał była rdzewiejąca prawie nowa kolczuga.
Pogoda popsuła się strasznie, wiał silny wiatr i zacinał lodowaty deszcz, który wlewał się w każdy zakamarek, koń rżał niezadowolony lecz oboje byli w tej samej beznadziejnej sytuacji. Dieter dbał tylko o jedną rzecz bardziej niż o siebie, swoim przeciwdeszczowym płaszczem szczelnie okrył powtarzalną kuszę, która ratowała mu już nie raz życie w wielu opałach.
Kusza była bezpieczna przed zacinającym deszczem, leżała sobie gotowa by posłać do diabła wszelkie plugastwa jakie mogły czaić się w ciemnościach na czekającym ich szlaku.
Szybciej od innych zauważył rozświetloną chatę w oddali lecz nie wspomniał o tym i pozwolił by inni sami to zobaczyli. Zbliżając się do niej odbezpieczył kuszę i powoli zaczął jechać w kierunku budynku wyglądającego na stodołę.
- Rozumiem że chcemy się wysuszyć i ogrzać lecz rozsądek nakazuje zadbać wpierw o bezpieczeństwo, sprawdźmy stodołę czy można w niej bezpiecznie zostawić nasze wierzchowce. - Mówiąc to zszedł z konia i ostrożnie wszedł do środka mając cały czas kuszę w pogotowiu. |
| |