Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2018, 21:21   #235
Sam_u_raju
 
Sam_u_raju's Avatar
 
Reputacja: 1 Sam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputację
https://www.youtube.com/watch?v=gmmui3BewqY

Przez jego ciało niczym choroba przetoczył się smutek. Ciężki, wijący się niczym robak i wbijający się dogłębnie.

Miał ochotę wyć, krzyczeć, łkać.

Wstał powoli z kolan na które padł mimowolnie na widok dwóch posągów swojej zdrady.

- Przyszedłem by sobie przypomnieć. By się upewnić i by odkryć swoją rolę w tym wszystkim. Przez ten cały czas, przez te całe cykle… Zapomnieliśmy się w tym wszystkim. Nasza chęć zmian doprowadzała do powstania tego z czym walczyliśmy. Więc znowu się staraliśmy, dokonywaliśmy złych wyborów. Byliśmy jak ta woda na młyńskie koło. Walczyliśmy z Dominatorem a zły wybór stworzył Maskę. Bo Maska nie chciała tego zatrzymać kiedy już mogła, kiedy weszła na tron. Maska chciała zemsty. Prawda? Zresztą nie dziwie się Wam. Macie w sumie do tego prawo - zamilkł patrząc się poza Maskę w kierunku gdzie stały posągi zakute łańcuchami.

- Maska jest koniecznością. Trzeba zmienić to co się dokonało. Naprawić błędy. A żeby to zrobić, trzeba zniszczyć Wieloświatowców. Zgodzisz się, Wachlarzu?

- Nie wiem - odpowiedział krótko przenosząc wzrok na Maskę - Nie sądzę jednak by to było wyjście. Może rozwiązaniem będzie odejście od jednowładztwa…? Znikniemy my to powstanie coś nowego, nie sądzę by Wieloświat lubił pustkę. Co się stało po waszym poświęceniu? Jak powstała Maska?

- W ogniu, zdradzie i bólu. Wiesz, jak to jest, gdy ogień spala na twoich oczach przyjaciela? Wiesz, jakim miłosierdziem jest moment, w którym płomienie wypalają ci oczy i jakim jest huk ognia, który zagłusza wrzaski. Zresztą, w pewnym momencie, żar dławi płuca, spala je od środka. To bolesna śmierć. Straszliwa. Nie gorsza jednak od innych, które tak chętnie szafujemy. A ty, Wachlarzu, jaką śmiercią chciałbyś umrzeć? Zakładając, że byłaby ostatecznym wybawieniem od tej niekończącej się wędrówki i wiecznej wojny. Z innymi, z Lordami Domen no i z samym sobą. Jaką śmiercią chciałbyś umrzeć? - Powtórzył - powtórzyła Maska.

Wachlarz milczał przez chwilę lustrując oblicze Maski.
- Cóż planujesz potem? Jak już zabijesz wszystkich? Siebie, Was też unicestwisz? Co zostanie po nas? Kolejne wojny tylko, że na mniejszą skalę? Bo ktoś coś wypełni tą lukę. Przejrzeliście, którąś z nici przyszłości?

- Nie obchodzi nas to Wachlarzu. Ten świat jest piekłem i niech piekłem pozostanie. Od dawna to zrozumieliśmy. Zemsta a po niej pustka. Wybawienie od bólu. Wiesz, to że teraz nas widzisz w tej formie, niczego nie zmienia. Nadal czujemy ból ognia. Nadal płoniemy. Nasze ciała, serca, dusze trawi stos Dominatora, przed którym mieliście nas ocalić. Śmierć byłaby ukojeniem, ale wiemy, że po niej nie ma już nic. Dla nas, dla mnie i dla niej, dla niego i dla mnie, to będzie koniec. Nie chcemy tego i nie chcemy też bólu. A ból będzie trwał, póki będą Wędrowcy. Wieloświatowcy. To już wiemy. Dlatego muszę się zemścić. Ja i ona, on i ja. To konieczne by znów żyć bez bólu. Pojmujesz to, przyjacielu?

Skinął głową na znak, że rozumie.

- Domyślam się, że wiecie już na pewno dlaczego się nie pojawiliśmy? Jaki był tego powód? Rozumiem, że na pewno ustaliliście w swej mądrości i wiedzy, że tylko zniszczenie Wędrowców pozbawi Was bólu? Da Wam ukojenie poprzez dopełnienie zemsty, która ponoć najlepiej gasi ogień swym zimnem? Na pewno się nie mylicie? - zadawał swoje kolejne pytania chociaż podejrzewał jaka będzie na nie odpowiedź.

- Teraz nie ma miejsca na pomyłki. Jak wtedy, gdy wam ufaliśmy. Jest czas na zakończenie tego, co powinno zostać zakończone wtedy. A ty, Wachlarzu. Ty nie musisz umierać. Widzę, że rozumiesz. Zawsze rozumiałeś. Teraz rozumiesz nas lepiej, niż ktokolwiek inny. Też jesteśmy rozdzielnością, która stała się jednością. Jak ty. Pomóż nam zakończyć tę wojnę nim zacznie się zabijanie. Pomóż nam pokonać wrogich Lordów, nim zbiorą swoje armie. Zginą jednostki nie miliony. W tym Wieloświatowcy, którzy znów pojawili się w Dominium by napędzać Koło. Nie wszyscy. Enoch, Kent, Aranis, Simeon. Ci najbardziej zapalczywi. Me’Ghan też, jeśli nas zdradzi. Pozostali, z tego co wiemy, poza tobą, już są martwi. Zgaszono ich podczas zawieruchy. Szaloną Dox pochłonęła Puszcza Mor’Ghul i czające się w niej zapomniane moce. Niebieską Ptak zamordował Simeon Czarne Drzewo. Celine Cenis zabiła Córę Jónsa, a ja, my, zabiliśmy Celine. Wieloświatowców jest zbyt mało, by rzucić nam wyzwanie. A jeśli ty przyłączysz się do nas pokonamy ich bez trudu.

- Zanim zdecyduje czy umrzeć z Waszej ręki czy stanąć po Waszej stronie - odpowiedział szybko, prawie bez zastanowienia - Chciałbym odzyskać swoją pamięć. Chcę wiedzieć dlaczego nie przybyłem do Was wtedy kiedy najbardziej na to liczyliście. To dla mnie ważne. Chcę też by wróciły do mnie emocje, uczucia którymi darzyłem innych Wieloświatowców. Ja… Proszę jedynie o to. A co do Me’Ghan. To zrobiła to z własnej woli czy nie daliście jej wyboru?

- Zawsze jest wybór. Zawsze. Tylko nie zawsze podejmujemy dobre decyzje. Jeśli chcesz odzyskać wspomnienia, musisz iść do Cytadeli. Nie rozgrzebuj popiołów w Ogrodzie Męczenników. Nie szukaj tego, po co zapewne tutaj przybyłeś. Cokolwiek powiedzieli ci o tym miejscu nasi wrogowie, kłamali.

- Gdyby kłamali. Nie zjawilibyście się tutaj. Teraz Ty chcesz oszukać mnie. Widzisz koło zatacza kręgi. Zostaliście oszukani, zdradzeni, pozostawieni na śmierć ale nie masz skrupułów czynić tak samo. Koło się toczy, wasze czyny prędzej czy później stworzą kolejnego władcę a ten pokocha władzę i będzie robił wszystko by ją utrzymać. Wiesz dlaczego tak się dzieje? - nie czekał na odpowiedź - Bo nie ma w nas wybaczenia, nie ma miłosierdzia, staliśmy się bogami szafującymi żywotem. My nie przebaczamy. My żywimy się zemstą. Jak Wy teraz.

- A ty, Wachlarzu? Co ty byś zrobił na naszym miejscu? Var Nar Var zbiera armię. Mamy ustąpić? Zejść z tronu, który daje nam istnienie? Zginąć? Śmiercią z której nie będzie już powrotu? Nie my chcieliśmy wojny. Przypomnij sobie negocjacje przed bitwą pod Wzgórzami Nar. To nasza emisariuszka próbowała negocjacji, lecz została upokorzona i wyśmiana. Doszło do rzezi, której pragnęliśmy uniknąć. Var Nar Var nie słuchał. Teraz on pragnie władzy. Nie tylko on zresztą. Wiesz dlaczego? Bo wiedzą, że nasza władza, jej i moja, słabną. Że Maska traci siły. Lecz ja i on, ona i ja, będziemy walczyć, Wachlarzu. By ocalić tę namiastkę życia, którą nam odebrano. Mi i jemu, jej i mi. Tak właśnie. Zdradzono nas po to, by Var Nar Var mógł wygrać. Lecz nie będzie nagrody za zdradę. Mamy umrzeć, aby zdrajca mógł triumfować za swoją zdradę? Tego chcesz, Wachlarzu? Takiego losu dla nas pragniesz. Dla mnie i dla niej, dla niego i dla mnie? Dla tych, których kiedyś nazywałeś przyjaciółmi? Tak?

- Jedynie czego pragnę to tego by to się wreszcie skończyło. Wy pełni zemsty. Var Nar Var pełen nienawiści. Poświęcił większość swego ludu nadaremno. Obiecano mu, że wstąpi na tron i pozbawiono go tego. To jest to wszechobecne szaleństwo. Chcę by się skończyło. Nie mówię, że nie macie racji, nie mówię, że nie próbowaliście rozmawiać. Byłem tam, kiedy pojawiła się wasza emisariuszka. Chciałem z nią pertraktować. Szaleństwo i emocje nie pozwoliły. Ja umarłem tam. Kolejna cząstka mnie tam padła. Ja po prostu czuję, że stoi ktoś za tym jeszcze, że wykorzystuje Wasz gniew, gniew Var Nar Vara i innych. Czuję, że Wy czynicie tak jak sobie to obmyślił. Tak więc chce drążyć dalej. I choć moja dusza rozdziera się ze smutku, że nie zjawiłem się po Was to chcę szukać odpowiedzi wyzbyty jakichkolwiek uczuć. Pozwólcie mi na to - bez broni z rękami lekko rozchylonymi ruszył w kierunku słupów z których luźno zwisały łańcuchy - Możecie mnie zabić kiedy chcecie, nie przebudziła się we mnie Lumina. Jestem dla Was żadnych wyzwaniem. Jak dla Waszego Łowcy, którego posłaliście by wyłapał wszystkich którzy się przebudzą. Chcę tylko wiedzieć bo czuję, że zostałem oszukany.

- Szukaj więc. - Maska zgodził/a się niespodziewanie. - A kiedy już znajdziesz to co szukasz, w Ogrodzie trafisz na Tunel. On zaprowadzi cię do Cytadeli. Będziemy czekać, ja i on, ja i ona.

Skinął głową w geście podziękowania. Dostał kolejne chwile życia.

Podszedł do słupów i wysunął w ich kierunku dłoń, która zamarła w powietrzu tuż przed nimi. Jakby bał się ich dotknąć jakby podejrzewał, że są tak gorace, że od razu spopielą jego palce. Przez jego ciało przepłynęłą fala uczuć. Smutek, poczucie zdrady, utraconej przyjaźni, porzucenia. Do oczu napłynęły łzy.

Dotknął kamienia.

Nie był gorący.

Musnął jego powierzchnię końcem palców a potem spojrzał w kierunku gdzie powinna się znajdować przełęcz Gawrach. Po jego policzkach popłynęły łzy. Dotknął łancuchy a potem złapał je mocniej i szarpnął, szarpał aż mu zabrakło sił.

A potem...

Potem krzyczał.

Wył przeklinając los i swoją zdradę.
 
Sam_u_raju jest offline