Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2018, 14:04   #469
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Za błędy się płaci, bez względu na to, czy są to własne błędy, czy cudze. Płacenie za cudze błędy jest jeszcze mniej przyjemne, niż za własne, ale zazwyczaj wyboru nie ma.
Tutaj też wybór był niewielki - uciekać, lub walczyć, z tym, że ucieczka prowadziłaby (zapewne) tylko do odłożenia walki w czasie, a, być może, doprowadziłaby do wpakowania się w jeszcze większe tarapaty.

Najprostszym wyjściem byłoby zamknięcie truposzy z powrotem w celach, z których zaczęły wychodzić, jednak twórca zasadzki przewidział takie rozwiązanie - drzwi do wspomnianych cel zamknąć się nie dało. Może więc warto było zastosować znaną i sprawdzoną metodę - jeśli groźny zwierz wymknął się z klatki, to ty się tam schowaj.
Esmond użył laskę mroźnych sztyletów na najbliższym truposzu, po czym, idąc za przykładem Olafa skoczył do celi, znajdującej się naprzeciw tej, w której schronił się pomysłodawca. W ten sposób mogli się wzajemnie wspierać. Za Esmondem ruszył, zachęcony gestem, sir Erskine.

- Ryfui, Grzmot, chodźcie do nas - rzucił mag.

Cela była wprawdzie dwuosobowa, ale wszak nie zamierzali się tam wylegiwać, a w grupie mogli stawić czoła liczniejszemu wrogowi.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 31-01-2018 o 08:49.
Kerm jest offline