Kordian oddychał szybko. To coś czaiło się gdzieś w mroku..słyszał to, gdy grzechotało swym chitynowym pancerzem. Zatoczył krąg pochodnią. Czysto. Powoli cofał się do schodów. Gdy wylazł na nie był mokry od potu.
Zmęczony i wystraszony wlazł do noclegowni na piętrze. |