Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2018, 11:55   #66
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Dopiero gdy udało im się odetchnąć chwilkę, u drzwi rozległo się pukanie.
- Eee, moment - chciał powiedzieć, ale nie powiedział, tylko jakos zaszeptał. Że też akurat teraz przeszkadzają, wymruczał coś takiego. Szybko położył się obok ukochanej, przykrył dokładnie kołdrą obydwoje oraz spytał. Zobaczył jak Charlie nasuwa pierzynę prawie pod sam nos, a na jej twarz wypływa uroczy rumieniec.
- Kto tam?
- Byłam ciekawa czy mogę się dołączyć gołąbki
. - Wampir bez trudu rozpoznał głos Anny, w którym wyraźnie słychać było rozbawienie. - Mogę wam zająć chwilę?
- Wejdź wejdź, proszę
- poprawił pierzynę tak, że Charlotta mogła być przykryta, zaś on usiadł przykryty jedynie do pasa. Doskonale właściwie, że przyszła. Bowiem mógł spytać ją właśnie co do zauważonych reakcji.
Anna weszła do środka, podczas gdy Charlotta ułożyła głowę na udzie wampira.
- Nie powinnam wstać? - ghulica spojrzała na niego, niepewna tego jak powinna się zachować przy jednej ze starszych.
- Z przyjemnością bym sobie na was popatrzyła, biorąc pod uwagę pokaz, który miałam do tej pory, ale nie ma takiej konieczności, moja droga. - Anna mrugnęła do Charlie, na co na twarz ghulicy wypłynął jeszcze większy rumieniec. - Prawda, że to łóżko jest wygodne?
Ooo, podglądała ich. Dziewczyna miał niezłe hobby.
- Owszem bardzo - przyznał wampir. - Droga przyjaciółko - nagle zmienił temat - mam pytanie, czy wyglądam jakoś inaczej, czy coś we mnie jest innego? Bowiem mam odczucie, jakby moje obecne zmysły były inne niżeli wcześniej, jakby regeneracja skaleczeń także działa się trochę wolniej, rozumiesz, trudno opisać, ale jakby przypominały mi pradawną młodość sprzed przeistoczenia jeszcze - powiadał wolno.

Wampirzyca spoważniała.
- Czyli jednak. W tej sprawie przyszłam. Niedawno dostałam wiadomość od twojej starszej. Podobno podobne objawy zaobserwował u siebie Strain. - Anna przyjrzała mu się uważnie. - Tak… twoja aura z pewnością nabrała kolorytu.
- Czy to możliwe
? - poruszył się bardzo niespokojnie. - Mam 1300 lat! Słyszałaś kiedykolwiek coś podobnego, Eee, wybacz, usiądź proszę. Taka informacja wręcz się wydaje niewiarygodna - widać było takie kompletne rozbicie męskiego wampira. Dotyczy to Toreadorów, wszystkich, tych, którzy odwiedzili tamte miejsca powiązane do tamtego gangrela.
Anna gwizdnęła. Przysiadła na łóżku całkowicie nie zważając na znajdującą się w nim nagą parę. Po chwili zaczęła w typowo dziecięcy sposób lekko podskakiwać na materacu. Kołdra zaczęła przy tym lekko zsuwać się z Charlotty, więc ghulica ją chwyciła.
- Rzeczywiście jesteś dosyć wiekowy. A czy tylko Torreadorów… jeszcze nie wiemy. - Wampirzyca zatrzymała się. - Sylvia sprawdza innych, którzy mieli bezpośredni kontakt z tamtym gangrelem. Wiem, że starszym, którzy mieli z nim kontakt na dystans nic jak na razie nie dolega. Może rzeczywiście chodzi o tamto miejsce… jednak aura naszego kubusia nie wskazuje na to.
- Spotkałaś się kiedykolwiek przedtem może, właśnie z takimi objawami
? - spytał wampirzą dziewczynkę, która uczyniła sobie łóżkową trampolinę. - Oraz wspominałaś kiedyś wiedeńskiego gościa. Potrafiłby może cokolwiek powiedzieć na ten temat?
- Mój drogi, uważasz, że gdybym spotkała się z czymś takim, nie spróbowałabym chociaż trochę dorosnąć
? - W głosie Anny pojawiła się odrobina goryczy. - A co do naszego gościa… wezwano go wczoraj. Ile w twoich czasach jechałoby się ze środkowej Europy? - Uśmiechnęła się do wampira. - Mam nadzieję, że nam pomoże ale jeszcze chwilę na niego poczekamy.
- Wobec tego liczę na to, że może teraz ci się uda, ale także że uda się tutaj cokolwiek rozwiązać. Natomiast ile trwałoby, nooo długo. Musiałby mieć orszak, przebić się przez kilka księstw, wynająć odpowiedni okręt
… - wymieniał rozmaite rzeczy. - Ale ale, czy Florence potwierdziła identyczne efekty jak moje, także u właśnie Straina? - spytał Malkaviankę.
Anna roześmiała się po pierwszych słowach wampira.
- Mój drogi to dziwne zjawisko nie dotknęło na szczęście ani mnie ani żadnego ze starszych. Wyobrażasz sobie co by się wtedy tutaj działo? Mamy obawy, że o to mogło chodzić tamtemu magowi ale pokrzyżowaliście mu plany.
- Wobec tego jeśli ja oraz Strain będziemy odpowiednio sprawdzeni oraz przebadani, będzie to także zabezpieczenie dla starszych na przyszłość. Chociaż wiesz, jestem także starego pokolenia. Hm, gdzie właściwie mogłem się zetknąć oraz Strain? Jedynie na tamtej posesji
- stwierdził kwaśno.
- Nie chcemy tam na razie nikogo więcej wysyłać. Ale byliście tam nie tylko wy. Była córka szeryfa, córka starszego brujah. - Anna zamyśliła się. - A co do “identycznych objawów”… Strain uskarżał się na zmęczenie, sprawdził też czy rany się goją, Florence zobaczyła zmianę w aurze. Zaobserwowałeś coś jeszcze?
- Eee, w zasadzie tak, na przykład zmiany w postrzeganiu zmysłowym. Jakbym czuł zmysłami odrobinę innymi. Moja krew także smakuje lekko inaczej
- powiedział oględnie. Wszak ghul wiadomo, jest karmiony krwią, jednak nie mówił, jaki był sposób spożycia owej krwi przez piękną kobietę.
- Dziwne… Strain karmił swego ghula i podobno nie było różnicy. - Anna zamyśliła się. Oczywiście stanowczo rycerz nie komentował.

Przypuszczał, iż właśnie pod kołdrą dziewczyna nagle pokraśniała. Stanowczo nie chciał jej wprowadzać w większe zakłopotanie.
- Anno podobno nas oglądałaś. - Głos Charlie był bardzo cichy, a jej dłoń zacisnęła się na udzie wampira. - Wiesz, że Henry mnie nie do końca karmił.
Mała wampirzyca roześmiała się.
- Tu mnie masz moja droga. - Anna zeskoczyła z łóżka. - Fakt, faktem Podróż z Wiednia do Londynu powinna zająć góra trzy dni.
- Trzy dni
? - powtórzył nie dowierzając. - Hm, może pociągiem, tym żelaznym smokiem … - zastanawiał się. - Charlotta stwierdziła, że smak jest po prostu inny, więc hm, coś pewnie z moją krwią jest nie tak, ale co … - zawiesił głos niepewnie wampir.
- Mam pewne podejrzenie. - Mała wampirzyca wyszczerzyła się. - Charlie, robiłaś to wcześniej z innym mężczyzną? - Gaheris poczuł jak ghulica pokręciła głową pod kołdrą, na co uśmiech Anny się poszerzył. - Krew była rzadsza i pewnie lekko gorzka, kwaśna?
Charlie wysunęła głowę spod kołdry i spojrzała na wampirzycę zaskoczona. Gaheris był pewny, że malkavianka trafiła w sedno.
- Ten tego? - nie za bardzo wiedział co jest grane wampir. On bowiem tego z innym mężczyzną stanowczo nie robił. Absolutnie nie! - Masz jakieś podejrzenia, co moja krew robi, dlaczego właśnie? - spytał szybko swoją przyjaciółkę.
Anna zrobiła słodką minkę, co w połączeniu z jej dojrzałym spojrzeniem i tematem było dosyć straszne.
- Krew nie robi absolutnie nic, ale chyba zacząłeś poza nią produkować coś jeszcze.
- Czyżbym jakoś zatruł ją
? - przestraszony wskazał na Charlottę. Wszak nie tylko połykała jego krew, lecz także normalnie się kochali. Jeśli stało się coś bardzo kiepskiego, Charlotta mogłaby mieć wielki problem, on zresztą oczywiście także, wszak stanowili parę.
- Co najwyżej zapłodnił. - Anna roześmiała się. - To pewnie sperma, kochaniutki.
- Jestem wampirem. Niemożliwe. Nikt nigdy nie słyszał
… - widać było, że wampirem to kompletnie wstrząsnęło. Stanowczo bowiem takie rzeczy nie miały miejsca kiedykolwiek. Stając bowiem się wampirem, obierało się drogę ku jednemu właśnie kierunkowi. Sperma? Niemożliwe …
- To tylko moje podejrzenie. - Anna wzruszyła ramionami. - Ale sam się nad tym zastanów. Wszystkie objawy wyglądają jakbyś człowieczał.
- Jeśli tak
… - kompletnie nie wiedział, co myśleć. Jeśli mógł być człowiekiem, Charlotta mogła mieć dzieci, urodzić ich wspólne dzieci, jednak z drugiej strony kompletnie nie potrafił odzwyczaić się od myśli niebycia wampirem. Właściwie bowiem uważano to za pewnik: wampir to zawsze będzie wampirem. Pytanie, czy uczłowieczanie miałoby dalszy ciąg, czy zatrzymałoby się na takim etapie. Jakieś szaleństwo. - Pytanie chyba, czy ten proces będzie się ciągnął dalej oraz coby go ewentualnie powodowało? - wyrzekł głucho dotykając pod kołdrą dłoni dziewczyny.
Charlie przywarła do niego mocniej. Czuł, że chyba też jest zestresowana tą sytuacją. Jej drobne palce zacisnęły się na jego dłoni.
- Szukamy chętnych, którzy by tam zeszli i sprawdzili co dokładnie znajduje się w tych podziemiach. - Anna spoważniała. - Starsi nie chcą ryzykować. Przyszłam tu głównie po to by cię o to zapytać.
- Oczywiście. Wiesz, muszę to wiedzieć, to wszystko dotyczy mnie oraz Charlotty. Musimy być pewni, zresztą przyda się to także wszystkim, całej naszej rodzinie
- odparł, bowiem nie wyobrażał sobie innej sytuacji. - Muszę jeszcze porozmawiać, poustalać parę rzeczy z Charlottą właśnie. Czy jeśli byłbym gotowy za no za trochę, pasowałoby? - spytał. Pragnął bowiem pozostać sam na sam ze swoją narzeczoną oraz porozmawiać.
- Strain poprosił o czas do jutra. Więc macie co nieco czasu. - Anna ruszyła w stronę drzwi. - Wpadnę później, może jeszcze się czegoś dowiem.
- Dziękujemy
- uśmiechnął się do przyjaciółki, która zeszła z łóżka wychodząc.
 
Kelly jest offline