Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2018, 12:42   #68
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Minęło naprawdę sporo czasu, zanim ponownie leżeli przytuleni. Kompletnie wyczerpani, ale tak w najlepszy możliwy sposób, kiedy wyczerpanie łączy się także ze wszystkimi pozytywnymi odczuciami. Właściwie jakby tak popatrzeć, Gahris czuł się trochę jak za dawnych czasów. Obecne zmęczenie było czymś innym niżeli wyczerpanie wampira, które łatwo było pokryć krwią. Jednak jakim sposobem mogło się tak dziać, jeśli przypuszczenia przyjaciółki były dosyć prawdziwe? Chyba nigdy jakikolwiek wampir nie doświadczył czegoś takiego. Stresowało rycerza takie rozwiązanie wampiryzmu.
Gaheris czuł niemal, że mógłby usnąć obok odpoczywającej obok Charlotty. Jej usta poruszały się już spokojnie w równym oddechu, podczas gdy oczy były zamknięte. Kolejna dziwność. Usnąć podczas nocy? Trudno sobie wampirowi wobrazić, niemal tak trudno jak chodzenie podczas dnia. Spokojnie leżał przy niej poddając się ogarniającej go błękitnej wizji. Nim się zorientował odpłynął na chwilę.

Obudziły go, nadal sprawne, wyostrzone zmysły. Ktoś szedł korytarzem, a Gaheris bez trudu rozpoznał drobne kroki swojej przyjaciółki.
- Proszę jesteśmy, proszę - powiedział podnosząc się do identycznej pozycji, jak poprzednio. Malkavianka powinna usłyszeć go poprzez drzwi. Oczywiście dbał, żeby Charlotta była dobrze okryta.
Narzeczona spała obok , a do środka wkroczyła mała wampirzyca.
- Jak wam noc mija?
- Cii, Charlie śpi
– powiedział oraz sam sobie powiedział parę przykrych słów, że podnosząc przed chwilą głos wołający Malkaviankę nie zauważył tego. - Porozmawiajmy może na korytarzu, dobrze?
Wstał nie przejmując się, iż jest nagi oraz narzucił na siebie coś, co okryło odpowiednio biodra.
Anna uśmiechnęła się spoglądając na śpiącą kobietę.
- Mamy tu więcej pokoi, ale może na wszelki wypadek narzuć koszulę.
- Chyba faktycznie wypada
- szybko ubrał się, pocałował Charlie oraz gotowy ruszył za dziewczynką.
Anna poprowadziła go do jednego z sąsiednich pokojów. Wyglądał na zapomniane pomieszczenie. Jednak nie licząc odrobiny kurzu znajdowały się tu wszystkie niezbędne sprzęty. Anna rozsiadła się na jednym z okrytych płótnem foteli.
- To naprawdę miłe obserwować ciebie i pannę Ashmore.
- Cieszę się, że się podobało
- wampirowi jakoś nie przeszkadzało, iż przyjaciółka patrzy. Przynajmniej mógł sprawić jej jakąś przyjemność pod właśnie takim względem. - Hmmmmm, właściwie co najbardziej? - uśmiechnął się szeroko.
Anna odpowiedziała szerokim uśmiechem.
- Chyba sam początek, to pomieszanie emocji. Odrobina niepewności, nadzieja, obawa ale i namiętność. Choć przyznam, że zawstydzenie Charlie gdy cię dosiadała także było bardzo ciekawe. - Anna odpowiadała swoim uroczym głosikiem, radośnie bujając obutymi w pantofelki nóżkami.
- Właściwie pomiędzy nami już tak trochę jest, bowiem Charlotta jest kimś zarówno namiętnym, jak wstydliwym. Jednak jeśli przyszłaś, jak rozumiem, coś zostało odkryte? - spojrzał na nią ciekawie.
- Potwierdziliśmy, że to co spotkało ciebie i Straina dotknęło jeszcze dwójkę innych wampirów. Cała wasza czwórka była w podziemiach. Strain sprawdził też czy i u niego zaszły podobne zmiany. - Wampirzyca uśmiechnęła się uroczo.
- Hm, masz na myśli zmęczenie? - spytał niewinnie wampir.
- Zmęczenie zaobserwował już wcześniej. - Anna zamachała mocniej nogami. - Fakt faktem podejrzewamy, że coś co wam “zaszkodziło" jest w podziemiach.
- Wiedzieliśmy tyle wcześniej. Trzeba będzie ruszyć oraz sprawdzić. Może uda się powstrzymać przemiany. Gdyby tam ktoś był jeszcze, pewnie wyczułbym, chyba więc było tam coś typu pułapka jakaś, albo stała jakaś substancja. Kompletnie na tym się nie znam
- przyznał dziewczynce.
- Magowie mają swoje sposoby. - Anna spoważniała. - Nie zdziwiłabym się gdyby potrafili mieszać nawet w naszych wyczulonych zmysłach.
- Dlatego chyba naturalnym są dwa pytania: czy nie lepiej poczekać na tego Wiedeńczyka oraz kolejne, jeśli jednak iść, co też ma swój sens biorąc pod uwagę konieczność poznania sytuacji, jak się przygotować? Powiedz mi, masz jakieś pomysły pod tym względem
… - widać było, iż wampir nie jest pewny, jak sensownie byłoby postąpić.
- Myśleliśmy o chwili zwłoki, ale mamy kilka obaw. Czy mag nie zatrze śladów? Czy nie wejdzie tam ktoś niepowołany i nie nabałagani? A przede wszystkim… co stanie się z wami? Żadne ze starszych nie chce ryzykować istnienia swego childe, a toż nie wiemy czy tylko cofnie was do czasów sprzed przemiany, czy też może zabije.
- Owszem jasne, tylko pytanie, czego szukać, na co zwracać uwagę? Wiadomo oczywiście, że na wszystko trzeba, jednak sama wiesz, że chciałbym załatwić to jak najlepiej można. Gadanie, zobaczymy piwnice, trzeba spróbować.
- Na wszystko co nietypowe
? - Anna uśmiechnęła się ponownie. - Osobiście nie byłam tam i znam miejsce tylko z opisów. Ale idzie z wami śledczy, córka szeryfa. Do tego twoje wyostrzone zmysły i wierze, że sobie poradzicie.
- Też mam taką nadzieję, możesz mi wierzyć. Pewnie zaś wszyscy członkowie rodziny zastanawiają się, co takiego stało się. Częściowo pełne nadziei, częściowo obawy
- stwierdził dosyć filozoficznie oraz bardzo ogólnie arturiański wampir. - Czyli oprócz mnie, Straina oraz Charlotty idzie jeszcze śledczy - upewniał się. - Jeśli pamiętam, wspominałaś, że efekty wystąpiły czterokrotnie jakoś bodaj. Wspomniana córka jest wśród nich? - spytał malkaviańską przyjaciółkę.
- Tak. Klara jest córką naszego szeryfa. Do tego dołączy jeszcze Diana, córka starszego brujah.
- Czyli ekipa silna. Dziwna rzecz jednak
- przyznał - dlatego chyba trudno będzie odnaleźć. Jeśli doświadczony magik próbuje swoich sztuczek, może być ciężko odkryć jakieś dziwności. Chyba ewentualnie, że któraś spośród tych osób walczyła przeciwko magikom? - ponownie spytał.
Anna zmarkotniała.
- Prawda jest taka, że liczymy na szczęście. Na taki trop jak wtedy gdy znalazłeś tego gangrela. - Wzięła głębszy oddechu.- Niestety nikt tu nie ma doświadczeń z magami. Jak wspominałam nie widziałam żadnego od kiedy jestem w Londynie, a trochę to już trwa.
- Wobec tego próbujmy
- przyznał dziewczynce - zobaczymy jakoś. Wracam do Charlotty, bowiem pewnie obudzi się - powstał. - Chyba, że masz ochotę wspólnie jeszcze wypić kielich czerwieni? - spytał przyjaciółkę.
- Powinnam wrócić do swoich obowiązków. Ale będę zerkać co tam u was. - Anna uśmiechnęła się i zeskoczyła z fotela. - Rozumiem, że zostajesz na kolejny dzień.
- Chyba tak, muszę się … psychicznie nastawić do wspomnianej wypraw
y - puścił oczko do swojej ulubionej przyjaciółki oraz pomrukując wesoło ponownie wrócił do sypialnego pokoju.

Piękna panna Charlotta siedziała na łóżku z podkulonymi kolanami. Delikatnie przytrzymywała kołdrę by zakrywała dwie odznaczające się pod materiałem krągłości. Gdy wszedł na jej twarzy odmalowała się najpierw ulga, a potem gniew.
- Czemu mnie nie obudziłeś?
Chyba właśnie zrobiło mu się głupio.
- Nie mogłem - wyznał. - Wyglądałaś tak słodko śpiąco, niczym śpiąca królewna. Nie chciałem ci przeszkadzać wiedząc, że za moment wrócę. Myślałem, że spokojnie zdążę, ale nie trafiłem. Przepraszam Charlotto, naprawdę chciałem jedynie, żebyś spokojnie wypoczęła - nie dodał przed czym, ale to było oczywiste, chyba żeby się na niego kompletnie wkurzyła.
Charlie odwróciła wzrok.
- Wystraszyłam się. - Jej głos był odrobinę spokojniejszy.
- Przepraszam cię - widać było, iż mu przykro oraz naprawdę nie chciał tego zrobić. Zadrżał mu głos. - Przepraszam cię, byłem tuż obok, ale przepraszam cię. Nie chciałem, żebyś się bała, chciałem tylko, żebyś wypoczęła - usiadł przy niej ujmując jej dłonie. - Przepraszam cię kochanie moje.

Kobieta odetchnęła i spojrzała na wampira. Chwilę przyglądała mu się uważnie po czym uśmiechnęła się bardzo delikatnie.
- Teraz musisz mi to wynagrodzić. - Nachyliła się i ucałowała go delikatnie.
Oddał dziewczynie pocałunek.
- Dobrze wynagrodzę - przyklęknął na jedno kolano - rozkazuj królowo.
Spojrzała na niego zaskoczona i zarumieniła się.
- Ja… - Nieśmiale wyciągnęła dłoń i przeczesała jego włosy. Kołdra odsłoniła przy tym jedną z jej piersi. - Nie mogłabym ci rozkazywać.
- Och, ale możesz sugerować. Skoro nabroiłem, chciałbym nadrobić oraz prosić wybaczenia robiąc to, na co najbardziej miałabyś ochotę
- ujawniająca się wspaniałość przykuła jego spojrzenie. Cycuszek kobiety wręcz wzywał, żeby go słodko upieścić.
Jej rumieniec rozlał się bardziej. Puściła kołdrę pozwalając by materiał zsunął się odsłaniając jej nagie ciało. Gdzieniegdzie wampir dostrzegał ślady po swych pocałunkach. Delikatnie rozchyliła nogi ukazując swój wilgotny, lekko zakrwawiony po galopadzie, kwiat.
- Mógłbyś?
- Oczywiście, że mógłbym, mógłbym dla ciebie wszystko, moja najwspanialsza dziewczyno. Jednak musisz dokładnie sprecyzować co? - uśmiechnął się słodko rozbierając.
Charlie na tyle na ile było to możliwe zarumieniła się bardziej. Patrzyła jak zahipnotyzowana na rozbierającego się wampira. Cały jej gniew wyparował.
- Czy wycałowałbyś… - przełknęła ślinę - … tam na dole.
Powtarzać jeszcze dłużej nie musiała, dosłownie niewielki momencik później czując jego usta gorące oraz istotnie zachłanne. Wprawdzie początkowo całowały jej uda, te jednak wszak także były wrażliwe, zbliżały się do kobiecego kwiatu. Rycerz przesuwał wargami oraz całował. Czuła jego języczek coraz bliżej, aż wreszcie dotknął jej płatków. Delikatnych niczym pączek śródziemnomorskiego kwiatu.
 
Kelly jest offline